Dla mnie wspaniały film. Byłem na nim w walentynki i jak wychodziłem z żoną i widziałem 17 latków, którzy opuszczali salę wraz z nami to rozumiałem ich niesmak i zażenowanie. Jest to film o małżeństwie więc raczej dla małżeństw. Smutny, ale prawdziwy. Od pewnego momentu nie mogłem się oprzeć porównaniom do PLACU ZBAWICIELA. Świdczy o tym mylnie przetłumaczony tytuł.
Revolutionary Road - miejsce zamieszkania głównych bohaterów. Chyba to myliło ludzi, czekających na lekki film. Dla mnie bomba. Lubie takie kino.