zaczęłam się nudzić. A może nie tyle nudzić, co czuć się przytłoczona
tym filmem. Działa trochę jak zimny prysznic albo porządne
potrząśnięcie. Odziera z nadziei, bezlitośnie demaskuje prawdę o tym, do
czego prowadzi karmienie się złudzeniami, zostawia człowieka samego,
wgniecionego w fotel z głupawą miną. Po obejrzeniu historii o ludziach
uwięzionych w klatkach, w których sami się pozamykali, o ludziach
porzypominających mi topielców, szamotających się, próbujących złapać
się czegokolwiek, żeby utrzymać się na powierzchni, nie chce się nic.
Nie chce się ruszyć palcem, głową, stopą...
Bo i po co? Skoro wszystko i tak prowadzi do końca.
Czy tak miało być? Aż tak smutno i przygnębiająco?
A może nie dojrzałam do tego filmu?
Przypoamniał mi się jeszcze wiersz Marty Fox:
"Kiedy wychodzisz z domu
Nie zapomnij powiedzieć, że
Kochasz.
Cóż z tego, że powtarzałeś
Wielokroć i że wiem.
Może właśnie wtedy usłyszę
To po raz ostatni,
Może"
fakt film trochę nudny, myślałam że będzie to coś lepszego... ale faktem jest że ciężko się go oglądało, trochę trudny do zrozumienia... bardzo lubie głównych aktorów ale myślałam że to będzie coś lepszego...
filmy tego typu są mało ciekawe...dobra obsada,nie sadziłem ze jeszcze razem wystąpią po tytanic'u...
Zgadzam się, bardzo trudny film, ciekawy ale smutny, przygnębiający. Z tytułu można wywnioskować wiele.. ale oni wcale nie zaznali szczęścia.. według nich, byli niespełnieni.. Nie spodziewałam się tego po tytule. Jest mi trudno ocenić ten film..
Zgadzam się jest bardzo przytłaczający i nie wciąga widza w historię <przynajmniej mnie nie wciągnął>. zdecydowanie uważam że jest przereklamowany- spodziewałam się czegoś lepszego po nominacji do Oskara i tylu zachwytow w gazetach. Mimo że sama opowieść jest przygnębiająca i nie przypadła mi do gustu tematyka, to jednak muszę przyznać że wszystkie role były odegrane bardzo przekonująco. Uważam że aktorzy byli świetni i naprawdę było widać emocje targające bohaterami, ale ogolnie rzecz biorac to czegos mi w tym filmie brakowalo.
A tak na marginesie najbardziej podobal mi sie ten psychopata :D fajna postac :))
To jest Titanic dla dorosłych.
O ile film Camerona był piękną marzycielską historyjką o tyle film Mendesa odziera z naiwności. Umieszczenie w filmie tych samych aktorów co w największym melodramacie ostatnich lat, było strzałem w dziesiątkę.
Ten film opowiada o tym, że małżeństwa nie potrafią się ze sobą porozumieć pomimo tego, że ze sobą rozmawiają. W sferze emocji i potrzeb obydwoje pozostają nadal dziećmi.
Ich życie "na zewnątrz" dla postronnego obserwatora może być doskonałe (piekny dom, samochód, dobra praca). W środku jednak mają zupełnie różne pragnienia. Przeciwności się przyciągają, jednak z czasem to co ich sobą wzajemnie zainteresowało (jedno miało coś, czego drugie potrzebowało) staje się dramatem, bo nie znając siebie wymagają od swojego partnera czegoś, co ten nie może im dać, ponieważ w sferze pragnień jest innym człowiekiem.
Frank nie znał samego siebie siebie. Reżyser to delikatnie pokazał w tej historii, kiedy Frank otrzymał propozycję lepszej posady w wyniku jego pomysłu na usprawnienie firmy. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i prawdziwą innowacją, jednak nie wyniknął on z profesjonalizmu Franka (wiedzy merytorycznej) a był głupim żartem na odchodne. Uwierzył swojemu szefowi, że jest taki wspaniały, a był w rzeczywistości zwykłym pracownikiem, który na nowym stanowisku najpewniej by sobie nie poradził na co przykładem był następny jego pomysł z likwidacją remanentu.
Dlatego jeśli chcesz znaleźć dobrego partnera, najpierw musisz poznać samego siebie aby wiedzieć czego oczekujesz (i co możesz zaoferować) partnerce/partnerowi.