Dobry, miło było zobaczyć duet Leo i Kate razem. Co zapamiętam z tego filmu najbardziej, to... krzyk. Krzyk na wszystko, wszystkich, o wszystko. Krzyk głośny, albo milczący, stłumiony. Zapamiętam także scenę śniadania - taką niewinną, a taką mocną. Po przeczytaniu różnych wypowiedzi widzę, że bohaterowie wzbudzili bardzo różne emocje. Mnie do szału doprowadzała histeryczna April, za którą Franc nie mógł nadążyć. A może po prostu nie chciał...