W filmie "Titanic" też nie udało się parze głównych bohaterów przepłynąć Atlatyku. Widocznie nie jest im to dane...
A tak na poważnie - film był bardzo dobry. W końcu nie żałuje pieniędzy wydanych na bilety [ostatnio niestety widziałem saaame gnioty].
W filmie zachwyciła mnie świetna gra dwojga głównych aktorów [np. niesamowita scena przy śniadaniu po kłótni].
Ale dopiero połączenie jej ze wspaniałymi zdjęciami i bardzo nastrojową muzyką nadało niesamowitą oprawę i dopełniło całość.
Film trochę przypomina mi "Oczy szeroko zamknięte" Kubrick'a.
Również jest to opowieść o małżeństwie, które z pozoru wygląda na szczęśliwe, a tak naprawdę przeżywa bardzo ciężkie chwile.
Zachęcam wszystkich do obejrzenia filmu ... tylko nie w Walentynki.
Korzystając z okazji, że może ktoś to czyta - pozdrawiam wszystkich studentów, którzy zamiast teraz się uczyć do egzaminów pielgrzymkują do kin :)
Też miałem podobne skojarzenie co do "Oczu szeroko zamkniętych". Temat podobny - z pozoru idealna para, która jest bardzo nieszczęśliwa w całej iluzji szczęśliwego małżeństwa. "Droga do szczęścia" jest jednak bardziej dosłowna, wszystko jest pokazane bez większych symboli. Przez to dla mnie gorszy, ale i tak bardzo dobry.
Idź naprawdę warto ja byłam 7 razy ... (uważaj na dzieci z podstawówki i gimnazjum) ;)