PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419862}

Droga do szczęścia

Revolutionary Road
2008
7,2 129 tys. ocen
7,2 10 1 129255
7,6 61 krytyków
Droga do szczęścia
powrót do forum filmu Droga do szczęścia

Ja dałem 10 ( moje wrażenia 9,5 więc zaokrągliłem.) Już wyjaśniam dlaczego.
1)
Klimat. Lata 50-60. Czasy, w których ludzie chcieli więcej, ale sami nie za bardzo wiedzieli czego. Pragnęli zmienić w sobie coś na siłę, aby pod pasować sąsiadom innym ludziom, gubiąc tym samym swoją osobowość, samych siebie. Tak się właśnie stało z głównymi bohaterami. Zagubili się, próbując na siłę zmienić całe swoje życie, nie patrząc na nic, nawet na dzieci. Jednak co do czasów muszę zaliczyć charakteryzację. Przepiękna. Czuć starą, zgorzkniałą Amerykę. Stroje, fryzury, tok myślenia. Ogólnie 3/3

2)
Muzyka. Czytałem gdzieś powyżej nie wiem kogo opinię, że muzyka była zupełnie nie trafiona. Muszę się z tą osobą zupełnie nie zgodzić. To dzięki niej właśnie film ma posmak melodramatu z najwyższej półki. To dzięki niej właśnie takim filmem się staje. Pesymistyczna, czasem nawet czułem się jak na pogrzebie, ale to mi pasuje. Smutek i mrok przenika wszędzie. Momenty, w których było dość słabo, muzyka dodawała tego czegoś, co sprawiało, że nie zauważało się spadku formy. Uwielbiam muzykę, która ściska za gardło. W tym filmie ona jest i to mi się podoba. Ogólnie 3/3

3)
Gra aktorska. Kate Winslet i Leo DiCaprio. Para tak dobrze nam znana. Pokazuje nam się po jedenastu latach i ponownie zachwyca. Jestem wielbicielem i naprawdę wielkim fanem Kate. W filmie "Droga..." dostała trudną, skomplikowaną role do zagrania. April to jędza, która nie wie czego chce. Mimo to, Kate pozwoliła jej pokazać coś więcej, umożliwiła nam zobaczyć ją także w innym świetle. Gdy umarła, było mi jej nawet szkoda. Leo. Oh ten Leo. Był świetny, ale zabrakło mi czegoś w jego głosie, takiego drżenia, nacisku. Jego postać, to drań. Zdradza, oszukuje. Pamiętajmy jednak, że to lata 50-60. Tam przede wszystkich chodziło o sex. Czyż nie? Ogólnie 3,5/4

Ten film wg mnie jest arcydziełem. Jest w nim wszystko czego nie widziałem od bardzo dawna w amerykańskich filmach. Postacie, które nie są szczęśliwe. Szukają czegoś, aby na siłę zmienić monotonię życia, które nie przypadło im do gustu. No i przede wszystkim brak Happy Endu.
Zakończenie, wprawiło mnie w taki stan, że wychodząc z kina, nie wiedziałem, czy ludzie naprawdę muszą być na siłę nieszczęśliwi, czy my nie potrafimy żyć w radości i harmonii?



A, oczywiście film polecam w 100000% !







Pozdrawiam