Zgadzam się z większością, że film był bardzo przygnębiający. Tak naprawdę nie mogę jeszcze teraz otrząsnąć się po nim, głowę mam przepełnioną milionem myśli, ale nie nasunął mi się tak wniosek jak niektórym- nieprawda, że poszukiwanie szczęścia łatwiejsze jest w pojedynkę- właśnie chodziło o to, że główna bohaterka zdawała sobie sprawę z tego, że to upragnione szczęście jest przy nim, a jednocześnie tak dużo im jeszcze brakuje my je osiągnąć razem, wspólnie, ten film dawał niejako właśnie nadzieję na nie, mimo iż nie było szczęśliwego zakończenia. Pokazywał co dzieje się z ludźmi, którzy mają o sobie jakieś nieprawdziwe wyobrażenie, którzy boją się odkryć swoje prawdziwe "ja". Wiem, że to bardzo banalnie brzmi, bo film oczywiście nie jest taki. Nie uważam też jak inni, że jest to film dla ludzi po nieudanych związkach, albo taki który odradzi małżeństwo! Jak można go w ogóle tak potraktować! To takie uproszczenie i zbagatelizowanie sprawy.
Idealna gra aktorska, świetna muzyka, stroje, naprawdę chwytał za serce. Polecam.