Tym razem napiszę recenzję trochę od końca, bo zacznę od muzyki, o której przeważnie piszę na zakończenie. Soundtrack do "Revolutionary Road" słyszałem na długo przed obejrzeniem filmu i bardzo mi się podobało to co stworzył Thomas Newman na potrzeby owego obrazu. Może i jest to niesamowicie podobne do wcześniejszych dokonań kompozytora - już od pierwszych chwil wiadomo kto stoi za nutami - bo dźwięki te są typowo Newmanowskie, podobne w szczególności do tych znanych z "Ludzkich dzieci" i "Drogi do zatracenia". Jednakże pomimo to ten score jest trochę inny, buduje niesamowity, smutny i trudny do opisania klimat, rewelacyjnie pasujący do atmosfery samego filmu. Tylko Newman potrafi tak pisać muzykę do dramatów, tak idealnie wzbogacać obraz, tworzyć tak wzruszające i poruszające motywy przewodnie, które na długo pozostają w pamięci po seansie. Wielkie brawa.
Teraz o filmie. "Droga do szczęścia" pokazuje ludzi, którym życie nie do końca się udało. Którzy utknęli gdzieś, znaleźli się gdzieś pomiędzy młodością i starością, którzy poczuli wokół siebie przerażającą, bezsensowną pustkę i nie wiedzą za bardzo jak mają się jej pozbyć, co zrobić by zmienić swoje życie, by na nowo nabrało ono sensu. Opowiada o ludziach, których życie potoczyło się w trochę innym kierunku niż planowali, marzyli, czy chcieli. Opowiada o szarej rzeczywistości, która nagle, nie wiadomo czemu i skąd pojawia się w życiu, o tym jak trudno się przed nią wystrzec i jak łatwo się w niej zagubić. Mówi też, że czasem jedynym rozwiązaniem, możliwością ucieczki jest akceptacja sytuacji, pogodzenie się z nią i czerpanie radości z tego co jest, próbowanie bycia szczęśliwym nawet jeśli się nie ułożyło, nawet jeśli nasze życie nie jest najlepsze...
Brawa za scenariusz, który jest niesamowicie naturalny, oraz za przedziwnie prawdziwe dialogi, które ani przez chwilę nie brzmią sztucznie, czy teatralnie. Nie mam pojęcia jak to się twórcom udało, ale "Droga do szczęścia" jest, aż do bólu prawdziwym i przygnębiającym filmem. Nie często udaje się osiągnąć tak wysoki poziom realizmu, prawdziwości na ekranie. I z pewnością nie udałoby się to tak dobrze, gdyby nie rewelacyjni aktorzy - fenomenalna Kate Winslet - zasłużony Złoty Glob - i świetny Leo DiCaprio. Oboje fantastycznie i niesamowicie naturalnie zagrali swoje role. Naprawdę wielkie brawa.
Z pewnością jeden z najlepszych filmów tego roku.
9/10