Jak ten film miał zdobyć jakąkolwiek statuetke. Uwielbiam tego typu produkcje ale ta jest w mojej
ocenie słaba jak barszcz. Cała fabuła jest poszarpana i miałka. To wszystko wygląda jak kręcone na
pół gwizdka. Brak jakiejkowiek głębokiego potraktowania tematu. Miało być wzruszająco i
wspanialea dla mnie ten film poprostu był płaski w swoim wyrazie. Wszystko potraktowane po
łebkach. Nawet okładanie kijem po całym Ciele mną nie wstrĄsnęło.
czysta prawda, mam takie same odczucia po tym filmie. Jak na razie ta ocena na filmwebie w ogóle nie odzwierciedla poziomu tej produkcji. Historia głównego bohatera ani na moment nie wciąga widza, nie ma żadnej chemii. Po prostu zbyt słaby i przez większośc filmu nudny. W dzień premiery, w niedziele, byłem sam na sali, a w sąsiadującej sali leciał kapitan ameryka-prawie komplet. Jeżeli chodzi o mnie nie polecam.
To gratuluję podejścia! Droga do zapomnienia to film na podstawie prawdziwej historii, chyba to do ciebie nie dotarło, a ty mówisz że jest NUDNY? Dnia byś nie przeżył w takich warunkach jak bohater. Człowieku weź się zastanów nad sobą, czy jeszcze masz mózg czy Kapitan Ameryka już cię go pozbawił.
Jakie ma znaczenie, że film jest na podstawie prawdziwej historii, jakie ma znaczenie kto, kiedy i w jakich warunkach by przeżył? Człowieku zastanów się nad sobą i nie pieprz farmazonów o jakimś mózgu.
ale my tu o filmie -produkcji - przełożeniu tej historii na film rozmawiamy i to oceniamy, a nie o tym co się naprawdę stało... mysle, że własnie prawdziwa historia była bardziej wzruszająca i wstrząsająca niż ten film...
Swietnie. Tylko z nikt nie ocenia tu historii tego czlowieka, ani jego przezyc. Nikt nie twierdzi, ze jego zycie bylo nudne! Do takich ocen nikt nie ma prawa. Ale sam film, sama ekranizacja jest mocno przecietna. Jest to zmarnowany potencjal. Nawet od strony technicznej wiele rzeczy kuleje (chocby muzyka wg mnie nie podołała wyzwaniu, a niektore ujecia wygladaly jakby byly krecone na tle tapety).
Takz nie spinaj sie, bo ta surowa ocena odnosi sie do filmu. Panu Lomaxowi szczerze wspolczujemy i podziwiamy jego odwage - na froncie i po powrocie z wojny.
Co do filmu... Rezyser chcial nam za duzo pokazac, a mial za malo czasu. Mozna bylo zrezygnowac z opowiastki, jak bohater poznal swoja zone, bo nie bylo to wazne dla pozniejszych wydarzen, a zajelo kilkanascie waznych minut. Sam pobyt Lomaxa w obozie jenieckim przedstawiony byl bardzo pobieznie i chaotycznie, przez co nie wzbudzil nalezytych emocji i nie zdazyl zbudowac wiezi miedzy bohaterem a widzem. Nie wspomniano, a raczej nie pokazano, jak radzi sobie reszta kompanii po powrocie z wojny, co spotęgowaloby pewnie dramatycznosc wydarzen.
Jedyne co zasluguje na pochwale do koncowka. Scena wybaczenia (w formie epistolarnej! Co dziala na plus) byla naprawde dobra - doceni to zwlaszcza ktos, kto zadal sobie trud wyobrazenia, jak wielki ból i żal nosil w sobie glowny bohater i jak ciezki, a zatem godny podziwu byl akt przebaczenia. Napisalam - wyobrazil, bo film nam tego nie pokazuje!!!!
I to chyba tyle z mojej strony.
dokładnie tak, wiedząc o czym film będzie, spodziewałam się arcydzieła, niestety film jest bardzo przeciętny. Mnie najbardziej raziła sztuczność, między głównymi bohaterami w ogóle nie ma chemii, a i sceny w obozie też takie wygładzone. Jak dla mnie nie wzbudza żadnych emocji, a powinien wywoływać łzy wzruszenia :)
Nie do końca się zgodzę...ale czegoś w tym filmie brakowało... przynajmniej w tej części historii gdzie bohaterowie maja już swoje lata i spotykają się...i niby zakochują w sobie... czuję niedosyt, czegoś brakuje... może właśnie chemii... nie wiem. Kidman jest bez mimiki, jak lalka...oczy trochę grają ale reszta nic... C. Firth'a bardzo lubię więc nie będę obiektywna :) Za to wcielenie młodego Lomaxa, bardzo dobra gra.
Zakończenie przewidywalne...ale to prawdziwa historia więc nie oczekuje się wybuchów... będzie bliska prawdziwemu życiu...
popieram, świetni aktorzy a film wyszedł naprawdę średni , nic mnie zaskoczyła ani nie poruszyło
DOKŁADNIE TAK. Piękna para głównych aktorów nie wystarcza, żeby zrobić dobry film, a mam wrażenie, ze tak się twórcom wydawało...
Można stworzyć fajny flim aktorski czego przykładem jest choćby Imię... Ten francuski film w którym jeden z głównych bohaterów chce nadać dzieciakowi imię Adolf. Wszystko dzieje się z 5 osób w jednym pomieszczeniu. Film jest genialny. Moze gdyby twórcy potrafili wykorzystać te doświadczenia to zrobiliby coś naprawde dobrego. Bohaterowie mnie nie przekonują nawet Kidman którą lubie. W Panic Room z Foster jest typ- Raul. Wszystko też dzieje sie w jednej lokacji ale ten aktor tak go zagrał że od samego jego pojawienia się na ekranie skoczyło mi ciśnienie i totalnie mnie wkurzał- nie aktor a postać jaką grał. Dla mnie to jest cenne.
Niestety film rzeczywiście słaby...a po zwiastunie obiecywałem sobie wiele
dla rozgoryczonych polecam książkę "Król Szczurów" którą aktualnie czytam a jest o obozach w Singapurze...
moze taki po prostu masz gust, ze ten film akurat ci nie przypasowal, dla mnie byl fantastyczny, na pewno nie nudny
Ja też jestem w szoku. To chyba najsłabszy dramat jaki widziałem. Kompletnie mnie nie wzruszył, nie wzbudził refleksji.
Współczuje!!! A dla mnie na 9*. Może dlatego, że jestem już stary. Wyjątkowo ani razu nie spojrzałem na zegarek!!
DOkladnie tak. Film jest poprostu SŁABY!!! Nudny, ciagnie sie a w dodatku ta cała sceneria wojny jest za bardzo przyjemna i ładna. Nie lubie jak z takich wydarzen robi sie ładne świecidełka. Jakby sie Spielberg za to by pokazał jak ma wojna wygladac.
Żałuję, że nie natrafiłem na ten temat zanim poszedłem do kina.
Nie wiem co bym zrobił, ale na pewno tyle sceptycznych opinii dało by mi do myślenia.
!!SPOILERY!!
Niestety zachęcony kilkoma peanami poszedłem spodziewając się wielkiego kina. Dostałem "małe kinko" z połebkowym scenariuszem i obowiązkowym lukrem na końcu. Temat posiadał ogromny ciężar emocjonalny, którego niestety twórcom nie udało się wykorzystać.
Fabularnie też licho. Facet 38 lat wcześniej dostał oklep w obozie i teraz szuka gościa, który wtedy go nawet nie dotknął. Końcowe sceny w muzeum - sztampa straszna. No i to samobójstwo kumpla. Śmiać się czy co ? Gdzie tu przedstawiona logika ?
Nie mówiąc już o tym, że bohaterowie wyglądali jakby wojna skończyła się co najwyżej 15 lat wcześniej :-)
Nie wiem czemu ale nachodzi mnie dziwna myśl, że w realu ta historia wyglądała zupełnie inaczej.
Najlepsza scena ? Początek, w pociągu jak Firth poznaje Kidman. Dobre dialogi, fajne zbliżenia. Wtedy jeszcze się łudziłem, że coś z tego będzie.
Nie mówię, że był to całkowicie stracony czas, ale na pewno nie wart 27 zeta za bilet. 6/10 to max
Wiele tu opinii, że film nudny itp. itd.
Ogólnie też nie oceniam filmu zbyt wysoko, ale mam swoją teorię.
W kraju takim jak nasz temat wojny, pojednania nam już poważnie obrzydł.
Anglicy z Japońcami tego jeszcze nie przeżyli, dla nich to mocne kino, coś czym dla nas był choćby Pianista.
I dlatego film jest jaki jest. On ma być historią, nie artystycznym doznaniem.
Ale z naszej perspektywy film jest faktycznie taki sobie. Dla mnie 6/10.
Całe szczęście film obejrzałem w domu.
Doskonały temat z fatalnym scenariuszem i słabą grą aktorów - można śmiało odpuścić oglądanie.