Rok 1855. Amerykańscy imperialiści stoją u bram Japonii, gotowi zaatakować i podbić Kraj Kwitnącej Wiśni. Aby wyszkolić swoich żołnierzy, feudalny władca wysyła ich na morderczy maraton, którego trasa prowadzi przez trudne i dzikie tereny. Bieg, który miał być tylko sprawdzianem umiejętności, przemieni się w walkę o przetrwanie i
Białe twarze tylko pierwsze 4 minuty i ostatnia scena. W środku? W środku mamy Japonię. Cisza, spokój, porządek. Zieleń. Wiele scen to obrazy. Patrzysz - myślisz - o mamo - jak obraz. Kolor, kamera, scena. Nie ma akcji. Jest spokojne życie i afera w nim. I te twarze - esencja Japonii- świetny casting.... więcej
Japonia 1855 rok. Jeden z Daimio organizuje bieg dla swoich samurajów, aby wzmocnić ich tężyznę i duch bojowy - niestety zawody zostają omyłkowo odczytane jako próba buntu przeciw szogunowi. Podczas maratonu zaczynaj dziać się dziwne rzeczy, a sam... więcej
Niby oparty na faktach. Ale szczegółów już nie chce się dopracować. Rok 1855 a komandor ofiarowuje rewolwery Single Action Army, SAA, Model P, Peacemaker, Colt .45, M1873, które weszły do służby w 1873 roku.
To dość oryginalna historia ciekawie opowiedziana. Nawet nie przypuszczalam ,ze maraton mogl byc obecny w Japonii w tak odleglych czasach. Oglada sie dobrze ,ale nie kazdy lubi takie klimatyczne filmy. To zupelnie inne kino i inna kultura ,ale czasami warto poswiecic dwie godziny i...