I nie mówię tu, że nudny, bo jeżeli kogoś zaskoczyły banalne mądrości wygłaszane w tym filmie to mógł go zaciekawić. Mówię raczej o porzucaniu każdego nowo zaczętego wątku. Adaptacja książki w polskim stylu, czyli próba przedstawienia jak najwięcej kończy się przedstawieniem niczego. Oczywiście w tym miejscu strzelam, bo książki nie czytałem. Tak mi się po prostu wydaje. Jeżeli chodzi o fabułę, to niestety dno. Chłopiec na każdym postoju zadaje jakieś pytania egzystencjalne, a twórcy jakby próbowali przedstawić stan umysłu człowieka zagubionego w świecie bez wartości i człowieczeństwa. Sorry, ale Golding we Władcy Much zrobił to milion razy lepiej. Film jest zbyt rozrzucony w czasie. Rozumiem chronologie i co się prawdopodobnie działo na przestrzeni ostatnich lat, ale przez to nie można się wczuć w klimat. Poza tym chłopiec jest chyba zbyt empatyczny. Ludzie musimy pamiętać, że urodził się w świecie post apokaliptycznym. Jego wzorcami był tylko ojciec i zbzikowana, rozhisteryzowana matka. Nie spotykał praktycznie innych ludzi. Nie ma szans żeby dziecko wychowane w takich warunkach dbało o każdego włóczęgo spotkanego na drodze. Oczywiście było powiedziane, że miał wcześniej kolegów, ale ile czasu mógł ich mieć, 2 lata? Potem nie było już dobrych ludzi na świecie, więc skąd takie zachowanie. Film mi się nie podobał. Większości widzę, że się jednak podobał. Nie mam zamiaru wyzywać każdego kto myśli inaczej niż ja od debili. Trzeba sobie tylko zadać pytanie. Czy od filmu, który w zamierzeniu miał być mądry, nie powinno się oczekiwać mądrości z prawdziwego zdarzenia zamiast "Niesiesz w sobie ogień".
a ja się nie zgodzę, ostatnio oglądałem Book of Eli, to była już prędzej szmira, a właściwie taki sobie filmik. The Road mnie zaskoczył, pierwszy raz w filmie postapokaliptycznym widziałem taki smutek i tak pokazane zezwierzęcenie ludzi. zawsze wszystko było za czyste i za landrynkowe obojętnie czego by w filmie nie było. a tu naprawdę spore zaskoczenie. no z tym ogniem w sobie mogli trochę inaczej zrobić, ale mnie to nie raziło. kurcze wzruszyłem się nawet pod koniec. dziwne że nazywasz film szmirą gdy jest przynajmniej dobrym filmem.