Prawdę mówiąc, chyba nie znam filmu, który dorównywałby ksiązkowemu pierwowzorowi. Wybitnej prozie McCarthego dorównać jest szczególnie trudno. Ten film boleśnie o tym przekonuje. Z atmosfery ksiązki pozostała tylko wygładzona fabuła i kilka wariacji na temat przesłania. W filmie odnalazłem zaledwie niewielką część emocji, które towarzyszyły mi pamiętnej nocy przed dwoma laty, podczas lektury tej pięknej i wstrząsającej zarazem książki.