Oglądając ten film zastanowiło mnie to skąd oni brali czystą wodę jak ta ze strumieni zanieczyszczona była opadającym popiołem. I nie rozumiem tego czemu nie zostali w tym schronie mieli żarcia na parę miesięcy. Ale ogólnie film rewelacyjny. Najbardziej mi sie podobała scena w której wchodzą do piwnicy ,a tam ci biedni ludzie.
Ta woda na jakoś specjalnie czystą nie wyglądała :) A co do bunkra, to przede wszystkim byłoby to siedzenie bezczynne, podczas gdy Viggo chciał dotrzeć na południe, w nadziei że coś tam znajdą, dzięki czemu będzie można przetrwać - zwłaszcza że już wtedy wiedział że umiera, a dzieciak sam by sobie pewnie nie poradził z wędrówką.
w kilku scenach jest jak Viggo filtruje wodę, przepuszcza ją przez butelkę pełną szmat, czy czego tam...
woda,była filtrowana prze szmaty, potem gotowana...potem jeszcze raz gotowana...a co do bunkra - to viggo bal się aby go nikt nie odkrył - wiadomo jak by sie to skonczylo...przeciez przykrycie wlazu materacem nie za bardzo maskowalo wejscie..
W ogóle realizm nie jest mocną stroną filmu, a szkoda, bo jednak w filmach postapokaliptycznych jest to istotny element - żeby oddać tragizm świata po upadku cywilizacji trzeba to robić wiarygodnie. Tutaj w zasadzie nic się nie zgadza: nie ma jakichkolwiek zwierząt, roślin jest mało a mimo to są ludzie. Ludzie zjadają się nawzajem i czynią to latami (chłopiec urodził się już w po zagładzie i wyrósł na te swoje 6-7 lat albo i więcej). Przy prawdziwej zagładzie nuklearnej czy jakiejkolwiek innej, to prędzej ludzie wyginęliby całkowicie niż flora czy fauna. Tutaj w ogóle nie wiadomo czym bohaterowie właściwie się żywili do póki nie odkryli spiżarni z puszkami itd.
Temat absolutnie niewykorzystany, bo przez cały prawie dwugodzinny film bohaterowie tylko cztery razy natykają się na jakichkolwiek ludzi z czego w dwóch pierwszych przypadkach muszą po prostu uciekać i nie wiąże się to z jakimś wzbogaceniem fabuły a w dwóch pozostałych mamy do czynienia z prostymi jak konstrukcja cepa i identycznymi w obu przypadkach wyborami - czy pomóc bliźniemu kiedy się niewiele ma, czy okazać się chamem, ale ocalić siebie i swoje dziecko.
Największy śmiech na sali to końcowe Deus Ex Machina, kiedy zjawiają się anioły które mają żarcie, własne dzieci, nie są ludożercami i wykazują absurdalną sympatię do małych dzieci, mimo że w tamtych warunkach to kolejna gęba do karmienia. Na pedofilów i ludożerców nie wyglądają i reżyser nawet przez moment nie sugeruje takiej ewentualności.
Reasumując atutem filmu są ładne zdjęcia i wynikający z nich (praktycznie głównie z nich) klimat, bo poza tym jest to dwugodzinny film o niczym, temat wytarty jak dżinsy kloszarda, Ameryki tutaj nie odkryto, wiadomo, że po upadku cywilizacji letko nie będzie, ale w jakieś głębsze przemyślenia autor nie wchodzi.
moim zdaniem głównym celem filmu było przedstawienie relacji ojciec-syn, a reszta to sprawa drugoplanowa.
Moim zdaniem ton jakim ta matka mówila wskazywał że czekali na niego jak na kogoś wyjątkowego. Sledzili ich itd. W tych okolicznościach mogło to wskazywać że ma zostać posiłkiem dla jej dzieci...
strzał kulą w płot i to z pełną mocą. Gdyby tak było, mogli by złapać ich już dużo wcześniej, np w trakcie snu, albo zastawiając pułapkę, również ojca wówczas by mogli zjeść. To najbardziej nielogiczny komentarz jaki od dłuższego czasu czytałem
realizm, realizm. dla mnie jest bardzo dużo realizmu. zadajesz pytania jakim cudem ludzie przeżyli choć nie ma flory i fauny. jakbyś czytał gazety czy oglądał tv, wiedziałbyś że sama polska armia ma konserwy, chleb i inne rarytasy z lat 70. akcja toczy się w USA gdzie co jak co, każde większe miasto ma koszary gwardii narodowej a co za tym idzie gigantyczne zapasy wszystkiego. negujesz to że można spotkać dobrych ludzi, zawsze jest tak, że są Ci którzy rabują i mordują czyli idą na łatwiznę i są Ci którzy chcą żyć nie tracąc resztek człowieczeństwa. no i piszesz o kolejnej gębie do wyżywienia, ta rodzinka szła za nimi a co się z tym wiąże odkryli bunkier i zapasy żywności. to im pozwoliło przetrawać
"realizm nie jest mocną stroną filmu" tak a balcerowicz musi odejść :) "oddać tragizm świata po upadku cywilizacji trzeba to robić wiarygodnie" i tu dopisek patrz resident evil ;) "nie ma jakichkolwiek zwierząt" o kurde a ty co warzywko? :D. Nie zgadzam się realizmu jest dużo nie ma tu samotnej grupki komandosów ratujacych ostatnich sprawiedliwych i tak jak w zyciu zostali sami bo kazdy robi tylko to co mu sie oplaca. A sceny zagrożenia myśle ze docenia ci ktorzy juz zostali ojcami :)
"A sceny zagrożenia myśle ze docenia ci ktorzy juz zostali ojcami :)"i Tu masz całkowita rację Ci którzy jeszcze nie zaznali życia ojca pewnie zrozumieją później.
a co do realizmu LUDZIE!!!!!!!!!!!! to nie jest film o Titanicu nie wiemy jak to sie mogło potoczyć wszystko to tylko domysły a wy szukacie dziury w całym dajcie sobie spokój z 2 planem skupcie się na bohaterach i relacji Ojciec Syn i opuszczająca ich matka
i jeszcze jedno bo nie chciało mi sie do konca czytac twoj post "kiedy zjawiają się anioły które mają żarcie" jak facet powoli zbliza sie do dziecka sam jego wyglad nie jest zachecajacy
(UWAGA SPOILER) Kilka niedociągnięć jest, ale dla mnie film dobry. Bardziej filozoficzny, o ludzkiej naturze. Momentami wkurwia, szczególnie, kiedy ojciec za wszelką cenę próbuje zachować człowieczeństwo i pęka dopiero, kiedy zdaje sobie sprawę, że jest chory. Dzieciak, natomiast, wykazuje jakieś dziwnie altruistyczne upośledzenie, zwłaszcza, że wychował się w tej rzeczywistości. Dziurawy ten film, jak cholera, ale trzeba przyznać, że miażdży. Po paleniu obejrzałem jakieś 20min i wymiękłem, dokończyłem na trzeźwo.
Nie polecam po paleniu, strasznie przygnębiający.
Ja np nie rozumiem dlaczego po zabiciu tego człowieka strzelającego z łuku ,nie przywłaszczył on sobie jego sprzętu. Przecież broń była tam cenniejsza od jedzenia :/
Według mnie również brakuje realizmu, facet praktycznie w ogóle nie myślał. Brak planowania, trochę mnie to wkurza, jak można w ogóle nagrywać film o człowieku który nie potrafi sobie poradzić w takim świecie? pytanie retoryczne co prawda ... no ale jednak mógł mu reżyser szepnąć parę wskazówek jak np. nastawić czujki wokół schronu, tak żeby wiedział skąd nadchodzą nieznajomi i ilu ich jest... albo, że dobrze by było zebrać parę osób w grupę co by można było się od czasu do czasu wyspać lepiej. Wcale mu się nie dziwie, dlaczego umarł ledwo wyruszając z domu, zero odpoczynku, jedzenia ... też dla mnie to jest dziwne, że nie przywłaszczał sobie sprzętu innych, czy że opuścił ten bunkier ... nabrali by masy i wtedy mogli by dłużej podróżować bez jedzenia no i byli by silniejsi.
Głównym motywem opuszczenia bunkra było to, że ojciec myślał, że ktoś ich śledzi. Sądziłem, że jest przewrażliwiony, ale pod koniec okazuje się, że miał rację. W razie odkrycia w tym schronie nie mieli by żadnej szansy na przetrwanie. Poza tym jak wyżej słusznie zauważono, był chory i wiedział, że niebawem umrze, na dodatek z wędrówką chciał zdążyć przed zimą.
"skąd oni brali czystą wodę" - z biedronki ;) "nie zostali w tym schronie" jak po paru latach od wojny ktos ci lazi z psem w srodku nocy nad bunkrem gdzie sie schowales to nie dlatego ze bardzo lubi pieska choc sami ludzie żrą sie na potege i nie na spacerek by tracic energie "wchodzą do piwnicy ,a tam ci biedni ludzie" i ich zimne nóżki ;) - babciu babciu co dzisiaj do jedzenia? - zimne nóżki -e znowuuu :)
PODOBAŁA Ci się scena biednych ludzi w piwnicy? ah no tak była aż zachwycająca swoją urokliwością... Może i czepiam się słówek, ale jak tak czytam co niektóre posty to już sama nie wiem czego oczekujecie od "dobrego" filmu... nie wyginęła cała przyroda (hello! był żuk) nie było planowania bo to nie jest film o mcgyverze żeby konstruował jakieś czujniki. żarcia z bunkra wziął ile dał radę udźwignąć a spotykanie ludzi i stawanie przed wyborem bycia chamemy czy udzieleniem pomocy jest moim zdaniem najważniejszym dylematem w tym filmie. Natomiast całość ma nas zastopować i karze się zastanowić co MY byśmy zrobili, jak MY byśmy się zachowali, jak byśmy sobie radzili.
Dajcie już spokój z tym, co powinien zrobić bohater filmu, bo to ekranizacja powieści - i to ponoć dość wierna (sam jeszcze nie czytałem, więc nie potwierdzam).
Film ma sporo zagrywek psychologicznych. Z pewnością zauważyliście jak we wspomnieniu dzieciak rysuje na ścianie w domu ładny widoczek (na drugim planie), a na werandzie kreśli chaotyczne kreski wszystkimi kolorami.
Film stracił u mnie jedną gwiazdkę za scenę ataku kanibali na matkę z dzieckiem uciekającą przez pole. Scena kończy się krzykiem i głośnym "plask". Tandeta....
Ogólnie film dla wielbicieli produkcji psychologicznej, niż katastroficznej.