Ten film to jeden z nielicznych obrazów których zrozumienie nie przychodzi od razu.Wymaga skupienia ,uwagi i przemyśleń.To co przedstawili nam twórcy obrazu w postaciach bohaterów i ich sytuacji jest trudne do jednoznacznego określenia.Nie jest to egzystencjalizm w wydaniu Kierkegaard'a czy Hegla.Ich poglądy bazowały na wyborze,opcji i alternatywie-co robią bohaterowie filmu?Oni nie wybierają-oni idą.Pozostanie w miejscu to pewna śmierć.Czy to można nazwać wyborem?Kiedy ojciec za wszelką cenę chcę ratować syna?To nie jest wybór-to jedyna "Droga" zagubionych postaci w chaosie "nowego świata".Piękna metafora ludzkiego życia-drogi.Ludzkie dylematy,problemy.zmaganie się z codziennością.Przecież to znamy.Film ukazuje nam ekstremalną stronę naszej "wędrówki".Bardzo dobry film.Szkoda,że zajmie on niszową pozycję w dystrybucji w naszym kraju.Z drugiej zaś strony może to i dobrze?Nie będziemy bombardowani krytycznymi uwagami "znawców"kina.
Życie każdego człowieka to droga , zmaganie się i niewiedzą co będzie na końcu .Na pewno będzie śmierć gdzieś.Każda droga jest inna a tu widzieliśmy w obliczu apokalipsy .Bardziej szara i bez pięknych przedmiotów.
Czy oby na końcu wędrówki jest śmierć?Można żyć w otoczeniu wspaniałych przedmiotów a zarazem być martwy za życia.Film nie określa dosłownie czym jest życie człowieka.Skupia się na czyś innym,o wiele ważniejszym-nad pojęciem człowieczeństwem.Właśnie w tym zjawisku tkwi całe piękno tego filmu
to jest właśnie prawdziwy świat Fallout..The book of Eli w porownaniu z tym filmem to ciepłe kluski dla frytkojadów
Nie ma porównania na żadnym poziomie-ani scenariuszowym,aktorskim ani realizacyjnym.Zupełnie inny poziom.
Aczkolwiek warto obejrzeć oba filmy w parze, gdyż się fajnie uzupełniają. Ja akurat miałem okazję najpierw obejrzeć Book of Eli, a parę dni później The Road.
dokładnie też tak to przerobiłem..pierwsza wersja dla mamy i taty,drugi film to brutalna prawda