Wpadła mi do głowy taka myśl: w amerykańskich filmach typu "obrabowałem bank", bohaterowie uciekali do Meksyku, w postapokaliptycznych udawali się przeważnie na "wybrzeże", gdzie zawsze coś miało na nich czekać. A my, Polacy, gdzie się mamy skierować w razie "jakby co"? Może to głupie ale czekam na Wasze propozycje użytecznych miejscówek, może kiedyś nakręcę jakiś film i coś się wykorzysta.
Częśc społeczeństwa udałaby się pod bramę pewnej rozgłośni radiowej w Toruniu:D
Reszta społeczeństwa nie ma raczej jakiegoś konkretnego punktu...może w góry, jakieś trudno dostępne miejsca.
Aj pomyliłem fora:D
Oczywiście że udac się na południe, czym cieplejsze rejony tym lepiej...łatwiej przetrwac. Bo wędrowac nad Bałtyk raczej nie widzę sensu, bo niby po co?
"Radyja" by już raczej nie było, też myślałem o górach, jeżeli miałoby to być na obszarze naszego kraju. Co do Bałtyku... żeby napić się słonej wody i szybciej zdechnąć z odwodnienia ;). Może ktoś zna jakieś jaskinie itp?