...a ten nie jest. Nieśmieszny scenariusz i nudny od samego początku do samego końca.
Nie jest śmieszny wg Ciebie akurat...zresztą w komediach nie chodzi tylko o to, żeby były śmieszne i nic więcej...
No właśnie według mnie nie jest, więc ja osobiście w niczyim imieniu wyrażam własną opinię. Podejrzewam, że mam do takiej opinii prawo. Cytując Wikipedię: "Film komediowy – gatunek filmowy przedstawiający śmieszne, humorystyczne sytuacje i postaci". Cytując fdb.pl: "Komedia - Praktycznie wszystkie sceny powinny zawierać opisy humorystycznych, bądź wesołych wydarzeń przedstawiających bohaterów i zdarzenia w sposób wesoły, często satyryczny." Kierując się tymi kryteriami i własnymi odczuciami podtrzymuję swoje zdanie.
Trzymaj się tak dalej i tak bardzo kurczowo różnych definicji tego typu, to daleko zajedziesz...jak już, to polecam słownik języka polskiego, a nie jakieś internetowe, czy "forumowskie" wymysły. A z wikipedią i Jej wiarygodnością też bardzo różnie bywa. Wg porządnego, nieinternetowego słownika komedia, to utwór sceniczny lub filmowy, przedstawiający w sposób wesoły, niekiedy satyryczny wady i śmiesznostki charakterów ludzkich, obyczajów, stosunków społecznych itp., charakteryzujący się dynamiczną, pełną perypetii akcją, kończącą się pomyślnie dla bohaterów". Wg tej definicji i Twojego systemu oceniania (nie wnikam już w Jego poprawność), to powinieneś podwyższyć temu filmowi ocenę, chyba że jesteś niedowidzącym hipokrytą;)
Hahaha, dzięki! Uśmiałem się jak norka, albo jakieś inne, co się często śmieje. Niczego się kurczowo nie trzymam, magnez mam w normie i skurcze są mi obce. Poza tym dopisałem wyraźnie (chyba że powinienem pisać drukowanymi, kolorowymi, pogrubionymi literami z podkreśleniem), że kieruję się kryteriami definicji ORAZ własnymi odczuciami. Zagadka nr 1: proszę o przytoczenie z jakiego forum korzystałem konstruując swoją poprzednią wypowiedź, bo ja tam żadnego adresu forum nie widzę. Zagadka nr 2: co determinuje wysoką jakość słownika, to że jest 'internetowy' bądź 'nieinternetowy' czy to, że ten słownik jest wiarygodny lub niewiarygodny? Bo na przykład PWN czy Cambridge posiadają wersje on-line, czy to znaczy że są nieprofesjonalne? Mniejsza z tym. Ważniejsze jest pytanie i odpowiedź na nie, bez której dzisiaj nie zasnę. Jaka jest różnica pomiędzy moimi definicjami a Twoją definicją??? Proszę, bardzo bardzo proszę o jasne wskazanie tego punktu, bo mój pełny hipokryzji mózg niedowidzi. Czekam z niecierpliwością. Tak na koniec: zahamuj swoje apodyktyczne zapędy. Nie zmienię zdania bo Ty tak chcesz, bo oceniasz ten film wyżej i nie możesz znieść tego, że ktoś może mieć inne zdanie. Ja nie próbuję wpływać na ocenę kogokolwiek ani nie oceniam czyjejś oceny. Ja po prostu mówię to, co myślę. Mogę??
W stosunku 3:1?;) Forum było insynuacją, zbudowaną na formie i jakości przytoczonych przez Ciebie definicji. No widzisz, niby PWN też ma swój odpowiednik internetowy, a jednak jego definicja w stosunku do tej "papierowej" jest mocno okrojona. Nie mi oceniać ich profesjonalizm, ale na Twoim miejscu jednak w tym wypadku bym obstawiała klasyczne słowniki. Jeśli ich nie widzisz to cóż...podstawowa w każdym razie jest taka, że Twoja forma popiera Twój system oceniania, który jest jaki jest, a moja pozwala spojrzeć szerzej, dzięki czemu ocena jest bardziej subiektywna i sprawiedliwa. Ale nie definicje są tu najważniejsze. Filmu nie ocenia się przez pryzmat gatunku, a przynajmniej nie głównie. Film ocenia się głównie jako film, jeśli rozumiesz o czym mówię. Nie oczekuję że je zmienisz, wręcz bym się zdziwiła gdybyś to zrobił patrząc na Twoją anty-postawę, ale chciałam Ci tylko na coś ważnego zwrócić uwagę. Twoja sprawa, czy z tego skorzystasz. Nie mam też problemu z odmiennym od mojego zdaniem, kwestia tylko jego formy oraz instynktu samozachowawczego i prospołecznego, względem destrukcyjności oceniania filmów na filmwebie i wprowadzania biednych ludzi w błąd. Wpływasz na ocenę ogólną i na oglądalność, czyżbyś o tym nie widział? No właśnie...
W stosunku 3:1 - dzięki za konkretną, wyczerpującą odpowiedź. Nic do dodania. "Twój system oceniania, który jest jaki jest" - film mi się nie podobał i oceniłem go na niską ocenę. Ech, ten mój system oceniania, całe życie mam z tym problem. Oceniam to, co mi się nie podoba nisko a to, co mi się podoba wysoko. I tak odkąd pamiętam. Nawet nie wiesz jak ciężko się z tym żyje. Mała pomyłka, jeśli uważasz mniej lub bardziej trafnie, że Twój system oceniania pozwala spojrzeć szerzej, to chyba powinnaś napisać że Twoja ocena jest bardziej OBIEKTYWNA i sprawiedliwa. Ale nie... czekaj, przecież Ty masz zawsze rację, a więc rzeczywiście: subiektywna i sprawiedliwa. Wybacz. A więc anty-postawą jest dla Ciebie niezgadzanie się z Tobą. Jeśli każdy, kto się z Tobą nie zgadza cechuje się anty-postawą, to rzeczywiście, biję się w piersi. Gratuluję znalezienia instynktu samozachowawczego w ocenianiu filmów, tego sam bym nie wymyślił. Uważam też, że zachowałem się bardzo prospołecznie będąc częścią społeczeństwa i dzieląc się z nim moim zdaniem. Jeśli chodzi o "wprowadzanie biednych ludzi w błąd" (znowu wyczuwam pewną wyniosłość, ci wszyscy biedni ludzie i ja, oświecona) to nikogo nie wprowadzam w błąd bo powtarzam kolejny raz że OCENIŁEM TEN FILM ZGODNIE Z WŁASNYMI ODCZUCIAMI. Kolejny raz pytam, mam do tego prawo czy nie mam? Wpływam na ocenę ogólną bo bierze się ona chyba z sumy ocen cząstkowych wszystkich oceniających, nie tylko tych, którzy ten film ocenili dobrze. Czyżbyś chciała z oceny ogólnej tego filmu wyłączyć wszystkie opinie negatywne, ponieważ masz odmienne zdanie (wyniosłości ciąg dalszy)? "No właśnie..." - podsumowanie nie odnoszące się do niczego, a wyraźnie wskazujące na rację jednej (wiadomo której, jedynej sprawiedliwej) strony i kompletny brak racji drugiej. No i między wierszami kolejny objaw wyniosłości. Na koniec konkluzja i zarazem prośba: oceniajmy filmy jak chcemy i szanujmy tych, którzy mają inne zdanie.
uwieziona ma rację, komedie przede wszystkim powinny uczyć, wzruszać, przerażać, moralizować, budzić wstręt, i co najwyżej dopiero wtedy, ewentualnie, śmieszyć! Świetny przykład - komedie Woody'ego Allena.
takie pokolenie , żeby był śmieszny , pewnie brakło ci tam gołych cycków ? wymiocin ? balang ? film jest rewelacyjny i wg mn , jedna z lepszych familijnych komedii ostatnich lat
Co za pokolenie, nie umie nawet czytać ze zrozumieniem :( Czy ja skomentowałem ten film jakkolwiek? Czy powiedziałem ze był lub nie był śmieszny? Nie! Ja tylko raczyłem nie zgodzić się z Panem pvlpl i zgodzić z Panią uwiezioną. A Ty wytaczasz od razu wymiociny i cycki. Spokojnie, na temat filmu wypowiem sie jak obejrzę (aczkolwiek nawet bez oglądania mogę powiedzieć, że na pewno jest tam za mało cycków, bo nie boję się przyznać, że cycki lubię i ich nigdy nie jest za wiele). Pzdr!
heh no właśnie to nie do cb była odpowiedż , to do pana pvlpl ,. sora , byłem na fazie i zapomniałem że odpowiedż się daje pod bezpośrednim użytkownikiem , a nie na końcu :D pzdr
Dokładnie. W poprzedniej wypowiedzi jasno dałem do zrozumienia, że "brakło" mi cycków, wymiocin i balang. Hmm... czekaj, czekaj... chyba że... nie napisałem nic takiego W OGÓLE !!! Proponuję, abyś czytał ze zrozumieniem i nie interpretował wypowiedzi innych przez pryzmat swoich życiowych frustracji, dając im przy okazji upust. Proponuję też, żebyś nie wmawiał innym że powiedzieli coś, czego nie powiedzieli, mimo że chciałbyś coś takiego usłyszeć. Napisałem swoje zdanie o tym filmie poparte definicjami słowa "komedia" i to wszystko, tak jak ty napisałeś swoje zdanie, każdy ma do tego prawo. Ale insynuacjami wrzuciłeś mnie do szamba tylko dlatego, że nie zgadzam się z twoją opinią. Słabo evil, słabo.
zgadzam się. film jedynie do obejrzenia w niedzielne popołudnie z dziećmi (jak się dzieci ma:) w innych przypadkach (randka, bifor, after, kac, NUDA) nie polecam:P
Wierz mi, lepiej żeby tego dzieci nie oglądały;) Po co wspierać regresję ich mózgu i instynktu samozachowawczego?
Film mało śmieszny 3/10. Pomysł dobry ale niewykorzystany potencjał, typowo żenujący amerykański dowcip.
dobrze by bylo, ale nie musi przez kazda sekunde, moja wysoka ocena tego filmu odzwierciedla moj subiektywny stosunek do bohaterow- ogladajac mialam wrazenie, ze film opowiada o grupie moich znajomych, tyle cech wspolnych az ciezko nazwac jest przypadkiem;)
Komedią jest np ''Forrest Gump'' (komedia obyczajowa), ''Dzień świra'' (satyra), ''Facet z ogłoszenia'' (komedia romantyczna), ''Szklanką po łapkach'' (parodia), ''Bad Boys'' (komedia sensacyjna) i wiele wiele innych filmów mniej lub bardziej śmiesznych. I wszystko to podlega pod gatunek komedia. A teraz trzeba wybrać sobie taki nurt komediowy ,który bardziej Ci podchodzi pod gust. ''Duże dzieci'' to taka komedia typowo rodzinna ,czyli lekka i przyjemna miała być. Może i twórcy nie naładowali jej mnóstwem zabawnych tekstów i komicznych scen, ale doskonale ukazali świat dorosłych mężczyzn i ich Syndrom Piotrusia Pana :)
pozdrawiam
Zależy kto co lubi. Jedni lubią coś w stylu Monty Pytona, Rybki zwanej wandą czy Żywotu Briana, inni parodie a'la Kosmiczne jaja czy Robin Hood: faceci w rajtuzach, a jeszcze inni Woody Allena. Są też fani wygłupów w stylu Glupi i głupszy, Zoolander, czy Astina Powersa, lub jeszcze innych celowo szokujących i wulgarnych jak u Bruna czy Borata. Duże dzieci to komedia rodzinna, i mimo że film nie był najgorszy to do klasyków ze swego podgatunku sporo jej brakuje. Dla mnie takimi klasykami familijnymi chyba już na zawsze pozostaną przygody bohaterów Wakacji i temu podobnych filmów. Ostatnio chyba najlepsze w tym stylu było Poznaj mojego tatę.