Film słodzony przez amerykanów, którzy mieli ochotę zrobić sobie wakacje od robienia
filmów poprzez zrobienie filmu.
2/10 - Gniot.
Filmy ekipy Sandlera mają to do siebie, że nie są zwykle comedy-romance ale zawsze jest coś "z jajem".
dla mnie średnio, widać że się siłowali żeby zrobić coś śmiesznego, produkcja śmiechu, wyświechtane gagi, wysoka nota ode mnie za dobrych aktorów, bez tych aktorów film byłby parującą kupą
nie wiem jak tu dyskutować z autorem postu... tyle wysiłku włożył w jego napisanie, tyle tu finezji...
myślał, myślał aż wymyślał... ;] i wszystko co wartościowego miał nam do przekazania o swoich przemyśleniach zawarł w jednym najtreściwszym dla niego słowie... dobrze, że to z siebie w końcu wydusił... brafo!
:]
taki post... przez duże "G"...
=========================
co do filmu? jest OK... no ale to raczej powód do dyskusji w jakimś normalnym poście, w którym się dyskutuje a nie siedzi razem z dużym "G." i tylko o tym pisze...
"Misiacki: KTO CIĘ PSYCHOPATO O DYSKUSJE PROSI? ZAPRASZAŁ CIE KTOŚ? WON POD WODE!
w odpowiedzi na post: Misiacki"
ale cyrk :D jak się nazywa ta choroba co gość sam ze sobą gada i jeszcze się wyzywa? :D
dawaj dalej, dostarczasz nam popisu prawie cyrkowego... wiesz, tak między przerwami... tylko dobrze przyklej czerwony nos ;D
nom, ciepło jest...
normalniejesz... zdarza się...
uważaj na nawroty :]
do poczytania w jakiejś mniej dosadnej w słowach ale ciekawszej dyskusji i już dokładnie o filmie. czasem tu się to zdarza... pa