...a zobaczyłem zwykłą komedię amerykańską, niemniej dobrze zrobioną. Coś dla
pokrzepienia amerykańskich serc. Film wychwalający trochę już zapomniane sielskie,
festynowo-niedzielne amerykańskie życie jako remedium na nowoczesność. Mimo
prostackich żartów i ogólnych uszczypliwości wszyscy świetnie się bawią i wspierają (w
życiu realnym by się pobili i to nie jeden raz). Poza tym jest kilka ładnych dziewczyn a Salma
Hayek jako żona Sandlera wygląda cudownie. Jednym słowem prawie każdy coś znajdzie
dla siebie. Piszę „prawie” bo to jest niemożliwe żeby film się wszystkim podobał. Mi się
jednak nadspodziewanie dobrze go oglądało czego i innym życzę.