Za dużo się dzieje. Paradoksalnie najbardziej podobały mi się spokojniejsze sceny, te "subtelne" na początku z przesuwaniem, rozmowa ze starszą babką o duszach czy sceny z karlicą. Po prostu był klimat. A jak wyskakiwało pożerające chłopca drzewo :) i różne takie pomysły, by pokazać coś wprost, to całe moje skupienie gdzieś ulatywało. Chyba też nie mieli pomysłu na końcówkę, bo dzieci znów wylądowały w tym samym pokoju, mimo, że to bez sensu nawet gdyby miało tam być spokojnie. :)