PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=705363}
5,8 3 934
oceny
5,8 10 1 3934
6,8 16
ocen krytyków
Duke of Burgundy. Reguły pożądania
powrót do forum filmu Duke of Burgundy. Reguły pożądania

Niesamowity film. Cudowne i oryginalne zdjęcia, jakby impresjonizm w barwach, piękna muzyka - klimatem budząca skojarzenia z atmosferą Mulholland Drive, czy Miasteczka Twin Peaks, Lyncha, rewelacyjne aktorstwo.
Prywatnie zupełnie mi obca tematyka, stała się tak mi bliską, że aż się mocno zdziwiłam tą reakcją. Obraz, dźwięk, muzyka, wnętrza ... jakże piękne oświetlenie! - to wszystko mnie zauroczyło. Wręcz zahipnotyzowały mnie swą grą aktorki. Ten czar tkwi jeszcze we mnie, burząc myśli i zastanawiając się na stwierdzeniem dla mnie fundamentalnym. Nigdy nie rozumiałam takich relacji, jak te panujące między kochankami. Jednak oglądając ich zachowania zaczęłam się nieświadomie utożsamiać z odczuciami, zarówno Evelyn, jak i Cynthii. Nie potrafię ich do końca zrozumieć, jako preferencji seksualnych, ale chyba domyślam się w końcu, jak to by było gdybym straciła swoje poczucie wolności, świadomie dała się zamknąć w "złotej klatce" i czerpała uczucie z uległości, albo też wręcz odwrotnie - stała się alter ego Cynthii. Dzięki temu obrazowi moja wyobraźnia doświadczyła czegoś niewiarygodnego. Zobaczyłam miłość przez kompletnie inne "szkiełko". Zobaczyłam i ją musnęłam, niczym egretą.
Jest w tym filmie tak wiele elementów i scen, które chciałabym sobie przywłaszczyć na dłużej, wyostrzyć i może lepiej zrozumieć, dlatego wkrótce pewnie będę się upajać tym obrazem po raz kolejny. Peter Strickland cudowną realizacją swojej wyobraźni ubezwłasnowolnił mnie kompletnie, chyba na dłużej. Kocham tak tworzone kino, całą sobą - kocham!

P.S. Pięknych scen cała masa, biją się o pierwszeństwo, a obsada wręcz idealna, choć na początku wydała mi się nietrafiona!
Rzadko daję 9-tki...

karen_

I dla tego kocham filmy " odjechane " wyłamujące się ze stereotypów filmowej przeciętności. Film oglądany kilka dni temu nadal siedzi w głowie , myślę że powtórne obejrzenie da jeszcze więcej wrażeń z takimi filmami tak bywa.

6058145

Pierwszy seans był bardziej wrażeniowy, wspaniale mi się oglądało. Za drugim razem łowiłam szczegóły, nie był już tak fascynująco-zaskakujący, ale równie ciekawy. Słuchałam dużo głośniej ścieżki dźwiękowej - coś niesamowitego jak ona działa, szczególnie szept - jako tajemnica ("to jest to wszystko o czym marzyłam" mówi Evelyn). Nie chcę tu pisać spoilerów, stąd ten mój minimalizm w wyjaśnianiu.
Nie mogę się zdecydować na najciekawszą scenę. ALbo to będzie świetna scena samozaspokojenia się Evelyn (improwizuj!), albo piękny sen, albo prawie końcowe sceny pełne czułości i miłości, albo chyba bym musiała jeszcze kilka tu zamieścić... (np tort, skarpeta i łzy). Cały film jest genialny! Wiem, że do niego jeszcze wrócę, żeby może coś nowego odkryć i żeby jeszcze podpatrzeć, jak z wzajemnego (nie)dopasowania i kompromisów wyłania się głębokie uczucie. Podoba mi się taka symbioza i zabawa, jako urozmaicenie codzienności. Ten film fantastycznie wpływa na moją wyobraźnię, raduje oczy i serce. Może dlatego, że to tak totalne dla mnie zaskoczenie.

karen_

Zapomniałam napisać dość istotnej kwestii. Pomimo tego, że w filmie praktycznie brak jest nagości oraz stereotypowych scen seksu, ten obraz jest niesamowicie przesycony erotyzmem. Sposób prowadzenia tej historii, kadrowania, oświetlenia i umiejętnego operowania dźwiękiem i ciszą oraz ubiorem - współgrających z bardzo sugestywną grą aktorek - wywołuje właśnie taką dawką odczuć.

Włączyłam sobie początek (po raz trzeci) i nie mogę przestać się uśmiechać. Pyszne danie zamiast niedzielnego śniadania :) Doszłam do pięknego kadru patrzenia przez dziurkę od klucza i wyłączyłam. Nie mogę pozwolić, żeby mi się to danie zbyt szybko przejadło.
Pięknie są też napisane dialogi, a to ciągłe picie wody szklankami :))) boskie! Istne szaleństwo mi się włączyło na punkcie tego filmu...

karen_

@karen_ mówisz, że oglądasz po raz któryś, może podzieliłabyś się jakimś linkiem do dzieła? bardzo chetnie obejrzę jeszcze przed premierą u nas

użytkownik usunięty
karen_

Film wygląda jakby był bezpośrednio robiony pod środowiska LGBT i w tym moim zdaniem tkwi jego główna wada. Na dodatek tematyka BDSM chyba wkracza na salony na dobre a to za sprawą drewnianego Greya.

E tam! Nie widzę tu niczego z LGBT. I wad także nie zaobserwowałam po trzech seansach. Być może wycięłabym tylko jedną krótką, zbyt dosłowną seksualnie scenę, wydała mi się niepasująca do reszty. Kobiety pełnią tu zupełnie inną rolę niż w typowych filmach LBGT. Na szczęście reżyser ma nieprzeciętną wyobraźnię, nie jest lesbijką w związku z tym nie potrzebuje mnie jako obrońcy. Strasznie krzywdzące wydaje mi się też wspominanie w tym wątku wypocin, jakim jest "Grey..". To zupełnie dwa bieguny...Tu widzę głębię oceanu, tam nawet nie wchodzę do kałuży.
Rocznie kręci się tysiące filmów, nie przeszkadza mi, że raptem w dwóch oglądam BDSM. Nie znam tego z życia i nie poznam, ale żałowałbym, gdybym nie widziała "The Duke of Burgundy".
A jak się coś zna i nie lubi, to nie rozumiem po co jeszcze oglądać filmy o taką tematykę zahaczające i kręcić nosem o salonach?

użytkownik usunięty
karen_

Ten film tak wygląda jakby Lynch nakręcił jakiś kolejny film ale na zamówienie środowisk LGBT. Tak bym ten film określił. I jest to tak samo LGBT jak np. Blue Is the Warmest Color, tylko że forma jest zupełnie inna. Według mnie ten film jest robiony właśnie dla ludzi którzy chcą takie filmy oglądać.
"Tu widzę głębię oceanu, tam nawet nie wchodzę do kałuży."Ale też jest BDSM w tym filmie.

użytkownik usunięty

Idąc dalej tym tokiem uważam że film ma małą szansę na sukces. Nawet ludzie którzy lubią taką tematykę mogą się strasznie wymęczyć.

użytkownik usunięty

I widać że film robiony pod kobiety jak Grey. Kolejne podobieństwo a jednak.

użytkownik usunięty

Chociaż mogę się mylić. Mam problem z oceną tego filmu. Jak dla mnie to za dużo było tego LGBT, wolałbym się domyślać a od razu mi się to rzuciło w oczy. Za to podobało mi się że twórca za pomocą tych obrazów chciał hipnotyzować a nie robić standardowego dramatu o lesbijkach.

Widzę, że masz problem.
Ja swojego zdania nie zmienię, więc rób co chcesz. O tym filmie mogę też sama ze sobą pogadać, boś się uparł :) Zobacz jeszcze raz, spróbuj inaczej, nie uprzedzaj się. Takich filmów nie robi się często, to rarytas. Warto się nad nim głębiej zastanowić i nie patrzeć tylko przez pryzmat tej historii i kobiet. On jest szalenie zmysłowy, świeży, lekki, delikatny, jak skrzydła motyla. Te kobiety to uosabiają. Nie umiem inaczej tego ubrać w słowa, żeby wytłumaczyć, że nie ma tu mowy o orientacji, jest drugie i trzecie dno. Sięgnij głębiej, jeśli ci się chce, albo zostaw to w spokoju.

Moje inne spostrzeżenie dotyczące tego obrazu było takie, że w pewnym momencie doszłam do wniosku, że być może Evelyn i Cynthia to ta sama osoba, że to co widzimy jest odzwierciedleniem marzeń Evelyn. Wtedy przypomniała mi się "Persona" Bergmana. I ta koncepcja także nabrała sensu.

użytkownik usunięty
karen_

Wszystko jest możliwe, tak to jest z tymi filmami. Zresztą dochodzę do wniosku że te wszystkie filmy powiedzmy bardziej artystyczne są tak naprawdę o czymś i o niczym zarazem. Nie ma gotowych odpowiedzi na najważniejsze pytania, nie ma recept na życie, nie ma nic konkretnego. Może to ta sama osoba a może to tylko kolejny film LGBT o lesbijkach.

ocenił(a) film na 6
karen_

Nie bronię Greya jako całości (mówię o książce, nie o filmie), ale wskaż mi inne dzieło tak kompleksowo przedstawiające bdsm dla laika! Owszem, były podobne motywy u Almodovara i Bunuela, ale na drugim planie. Pewnie coś było też w undergroundzie, ale ja pytam o mainstream. O tytuł, po którym laik zacząłby rozumieć na czym bdsm polega.

Bez Greya np. na pewno bym nie rozumiał sensu bezpiecznego słowa 'pinastri'. Bez Greya nie rozumiałbym bdsm-u tak dobrze. Bo niby skąd?

Sam film średni. Zrobiony i zagrany świetnie, ale nic oryginalnego ani odkrywczego z niego nie wynika. Dwie dziewczynki bawią się w gierki, a gierki im się nudzą, że tak podsumuje w skrócie :)

ocenił(a) film na 8

Jak dla mnie argumentem, że film nie jest robiony pod "środowiska" jest brak nachalności. Nie przedstawia dwubiegunowego świata "geje i lesbijki są fajni i otwarci a hetero to zakompleksione, homofobiczne smutasy". Na mój rozumek to film o strachu starzejącej się kobiety przed samotnością, ubrany w estetyczne i nieco perwersyjne szaty. Co do BDSM, to wydaje mi się, że Cynthia nie była "w klimatach" - pragnęła po prostu zatrzymać przy sobie bliską jej osobę.

duraq



----------------------------- S P O I L E R ---------------------------------



Myślę, że Cynthia była jak najbardziej w tych klimatach, ale wbrew pozorom była stroną uległą. Tą dominującą była zdecydowanie Evelyn, chociaż lubiła grać niby swoje przeciwieństwo, ot taka przewrotność dla pyszniejszej zabawy. Jedna scena z przepraszaniem, chyba dobitnie to podkreśla ("Nie bądź na mnie zła!" prawie łkała ze łzami w oczach Cynthia).
Dziwnie mi się czyta akapit o starzejącej się kobiecie. W sumie to prawda, bo nigdy nie młodniejemy. Ale z tym zdaniem o strachu nie zgadzam się. Cynthia kochała Evelyn bezwarunkowo. Taka miłość rzadko się zdarza.
Cynthia i Evelyn były w najpiękniejszym dla kobiet wieku, wieku dojrzałej i świadomej swoich zalet kobiecości.

ocenił(a) film na 8
karen_

Mnie na wstępie uderzyła różnica wieku obu pań, no ale taki już urok sztuki, że każdy wynosi z niej coś innego. A nuż to ja się boję starości ; ). Pozdrawiam.

duraq

Mnie różnica wieku nie uderzyła, ale może istotnie występuje i była bardzo widoczna, tylko mnie coś oślepiło i nie dostrzegłam :)

duraq

------------------ S P O I L E R --------------


Kilka dni zastanawiania się nad słowami, które napisałeś wyżej i przemyśleniem własnej koncepcji, skłaniają mnie do zmiany zdania. Może raczej nie do całkowitej zmiany, a do tego, że tych różnych i jednocześnie słusznych zdań, może być więcej niż jedno. Twoje ma chyba jednak więcej sensu. Mam tu na myśli "te klimaty" u Cynthii - to, że być może rzeczywiście była uległa względem potrzeb Evelyn, robiła to jednak z miłości do niej (jednak nie sądzę, że ze strachu przed utratą kochanki), poświęcając się, ale nie czerpiąc satysfakcji z "tych klimatów". Czerpała zadowolenie ze sprawianej Evelyn przyjemności. Gdy gra między nimi się kończyła i Cynthia zdejmowała perukę, jak gdyby wracając do rzeczywistości, Evelyn mówiła do niej pięknie, czule i z taką cudowną wdzięcznością w głosie: "Thank You so much!" Widząc, jak Evelyn brnie głębiej w "te klimaty" zdawała sobie sprawę, jak jej będzie ciężko to udźwignąć, tym bardziej, że nie miała pewności, co do uczuć Evelyn względem niej. Sądziła, że tak długo, jak będzie wypełniać ścisłe instrukcje Evelyn, tak długo będzie się cieszyła z jej bliskości (czasem tylko pozornej) i wzajemnej czułości (co mnie tu kompletnie rozłożyło na łopatki z zderzeniu z BDSM).

ocenił(a) film na 10
karen_

UWAGA SPOJLERY!




ja myślę, że Cynthia nie czerpała przyjemności z tego, że w taki sposób musiała traktować Evelyn. W końcu miała wszystko napisane na kartkach, i miała grać zgodnie ze "scenariuszem". Tak wiele scen jest powtarzanych, zaczynających się od: "spóźniłas się", a potem zaczyna się poniżanie. Myślę, że Cynthia nie potrafiła wejść w ten świat. Np. scena w łóżku, gdy Cynthia wyznaje miłość Evelyn... a ta prosi ją o coś zupełnie innego, by mówiła złe rzeczy, że wcale nie jest z nią szczęśliwa i zaczyna sie do tego masturbować... Po czym na końcu Evelyn prosi Cynthię, by następnym razem mówiła jej te wszystkie złe rzeczy z większym zaangażowaniem... Lub końcowe sceny, gdy Cynthia nie jest w stanie wypowiedzieć sekwencji "scenariusza" z kartki... tylko zaczyna płakać... I mówić... Evelyn, proszę, nie bądź na mnie zła... A na koniec padają pytania: Czy wszystko w porządku? Tak w porządku. Cynthia tak bardzo sie bała stracić Evelyn...
Film jest bardzo przewrotny. Z pierwszych scen mozemy wywnioskowac, ze to Cynthia lubi dominować... Jednak to Evelyn była w tej relacji dominująca, pomimo, iz wchodziła niejako w role ofiary. Udało jej się przekonać Cynthię do tych wszystkich perwersyjnych zachowań... W jakiś może nawet nieświadomy sposob obudzić w Cynthi poczucie strachu... do tego stopnia, że poddała sie tej grze... fascynującej, lecz niszczącej grze...

POLECAM WSZYSTKIM FILM.
SZKODA, ZE TAK MAŁO ZNANY JEST U NAS!

Film jest piękny wizualnie, cudowne kadry... piękny dom, piękne wnętrza... muzyka, która koi... I rzeczywiscie, gdy ogląda sie ten film... to w ogole sie nie ma wrażenia, że jest to film o milosci homoseksualnej. Dla mnie to film o relacji trudnej, skomplikowanej. O milosci i strachu, o zakamarkach ludzkiej duszy. Ale także o delikatności... i seksualności człowieka. Jest taki płynny, tajemniczy, artystyczny. I te barwne motyle w tle... Zauwazyliscie, ze sa one przebite szpilką i że jest to dokładnie pokazane zawsze przy zbliżeniach na motyle? Ja to rozumiem tego, że te motyle są właśnie obrazem relacji tych dwóch pań... pięknej, tajemniczej, pociągającej, barwnej... ale także raniącej...
Swoją droga zastanawialiście się dlaczego Cynthia w filmie piła tyle wody? Wprost nie jest to ukazane, bo z filmu artystycznego zrobiłby sie odjechany film porno, ale można mieć swoje przypuszczenia...





eskapizm

Można czerpać przyjemność ze sprawiania przyjemności innym. To moim zdaniem klucz do ralacji Cynthia-Evelyn. Zgoda więc, że Cynthia (z pozoru) nie czerpała przyjemności z traktowania Evelyn. W rzeczywistości była uległa, Evelyn - dominująca, ale bawiły się grając role zupełnie odwrotne, właśnie ściśle w/g instrukcji Evelyn. Ale to Cynthia sprawiała najwięcej przyjemności Evelyn z tej ich zabawy, bo Cynthia nie mogła odmówić ukochanej widząc w jej oczach i słysząc w głosie wdzięczność za to, co dla niej robiła i jednocześnie Evelyn autentycznie kochała Cynthię, a nie tylko dlatego, że ulegała jej fantazjom, chociaż z pozoru wydawało się inaczej. Piękna końcówka to wszystko wyjaśniła. Nie sądzę, żeby ta gra kogokolwiek wyniszczyła. Była kompromisem i takim też pozostała. Była też niezwykle barwnym urozmaiceniem.

Co do picia wody :) Dla mnie to było oczywiste, co się działo potem w łazience. Pani stolarz miała przecież usprawnić tę czynność swoim niepowtarzalnym meblem. Myślę, że w tym wypadku zmysłowość i magia tego obrazu, kłóciłyby się z dosłownością przekazu, gdyby reżyser chciał pokazywać wszystko czego się domyślamy. Nie wiem czy wtedy nazwałabym ten film pornograficznym, i jakoś nie chce mi się gdybać, ponieważ powstał film dla mnie wprost wymarzony i wysmakowany:)

ocenił(a) film na 8
karen_

Zgadzam się z Twoimi zachwytami nad filmem i tym, że był wielowymiarowy, na pewno nie "lesbijski", czy "dla fanów S/M", natomiast mój odbiór ich relacji jest inny. Nie sądzę, żeby to był film o miłości a o wzajemnym uzależnieniu i strachu przed odrzuceniem. Mamy tu typowy przykład osobowości silnie dominującej i uległej (jak każdy słusznie zauważa, oczywiście na odwrót, niż jest to początkowo w filmie przedstawione). Evelyn to sadystka, nie popuściła Cynthii swoich zabaw, nawet gdy ta miała problemy z plecami (nomen omen przez przestawianie mebla na życzenie Evelyn) i ledwo chodziła na tych szpilkach. To ma być miłość? Moim zdaniem zakończenie jest bardzo przewrotne. Evelyn jest bardzo przebiegła, kiedy czuje władze, wykorzystuje Cynthię a kiedy wie, że przegięła (jak zdradzając ją z panią stolarz), zaczyna przepraszać i naprawdę (a nie tylko grając) być uległą. Nie chce również stracić kochanki. Obie są wzajemnie uzależnione od tej relacji, choć moim zdaniem z innych powodów - Evelyn być może wie, że ciężko byłoby jej znaleźć godne następstwo a Cynthia jest zachwycona swoją młodą kochanką, ma świadomość przemijalności własnej atrakcyjności (motyw starości w jej wypowiedziach pojawia się kilkakrotnie). Także mam wątpliwości, czy ze strony Cynthii to była prawdziwa miłość, takie cierpiętnictwo, nie do końca wierzę w takie rzeczy, typu "miłość musi boleć".

ocenił(a) film na 8
Lady_Lazaruss

Także widzę to bardziej psychologicznie, niż romantycznie. Poza tym zauważ, że OSTATNIA scena jest jakby początkiem, powrotem do tego, co było, to nic nie znaczy? Moim zdaniem znaczy, że jak zwykle wróciły do punktu wyjścia, jak pewnie nie raz. Ta powtarzalność, nawykowość, jest zresztą cały czas w filmie uwypuklana. Niemniej, z wielu względów - oryginalność, zdjęcia, muzyka, gra aktorska, film jest świetny :)

Lady_Lazaruss

Jak każda relacja ludzi, którzy chcą być ze sobą i się kochają wracają do siebie po okresie burzy, niedopowiedzeń itp zdarzeń. Historia się powtarza. Czasem warto zacząć jeszcze raz od pewnego punktu, w którym było obu stronom dobrze.

Nie przeczę, że więcej jest tu psychologii. ALe jest też bardzo wiele elementów subtelnych, wplecionych pomiędzy te mnie "mniej smaczne".

ocenił(a) film na 8
karen_

Nie wiem, czy to była miłość, ani tym bardziej wdawać się w filozoficzną dysputę nad tym, czym ona w ogóle jest ;) uczucie to na pewno nie było dla mnie niewinne, czy pozbawione dużej dawki egoizmu i chęci zatuszowania kimś własnych lęków...ale może tak jest zawsze między ludźmi? Nie przeczę, że historia opowiedziana bardzo subtelnie i zmysłowo.

ocenił(a) film na 8
karen_

Dodam, że bardzo podoba mi się dwuznaczność (chyba celowa?) tytułu, jaki nadałaś swej wypowiedzi ;)

Lady_Lazaruss


Uczucie nie było niewinne, ale momentami subtelnie zaakcentowane, a egoizm niestety (albo też stety) często dominuje w związkach i jego rola bywa różna. Budujące jest, gdy dwoje ludzi pomimo różnic, potrafi się wzajemnie porozumieć i znaleźć złoty środek by czerpać z tego związku garściami. Nikt nie jest przecież idealny i nie urodził się od razu wszystkowiedzący.

Tak, celowo nadałam taki, wieloznaczny tytuł mojej wypowiedzi, wydał mi się idealnie pasujący do tego, co zobaczyłam. Miło, że się spodobał, dziękuję :)

użytkownik usunięty
duraq

A czy ten dwubiegunowy świat jest warunkiem koniecznym żeby film mógł należeć do tego nurtu? Pytam się z ciekawości, bo nie jestem za bardzo w temacie.

Moim zdaniem nie jest, ale z pewnością duraq ma inne zdanie, o czym przecież napisał.

użytkownik usunięty
karen_

Moim zdaniem też nie jest a jeszcze widziałem recenzje tego filmu na stronach związanych z LGBT.

ocenił(a) film na 8

Ojj, to oczywiste, że środowiska LGBT będą promować KAŻDY obraz, który ma z nimi cokolwiek wspólnego, czyż nie? W końcu jest ich coraz więcej, ale wciąż nie dominują w kinie, więc to naturalne...Ale nie świadczy o tym, że film jest robiony pod te środowisko! Reżyserem jest mężczyzna, film jest o kobietach. Trudno mówić w ogóle o lesbijkach, nie zauważyłeś, że tam nie ma mężczyzn? Tam nie ma dookreślonych wielu rzeczy - czasu, miejsca, to jakaś alternatywna rzeczywistość, czemu tak wszystko do naszych realiów sprowadzać? Trzeba patrzeć na ten obraz bardziej metaforycznie, on jest o pewnej relacji...a że taką poetykę wybrał reżyser...ze względu na subtelność samych zdjęć, nie ma tu nici fałszu, to jest jakby kobiecy punkt widzenia. Nazwałabym ten film "kobiecym", gdyż to kobiety są tu bohaterkami i to nieszablonowymi (matki, kochanki "ozdóbki" silnych mężczyzn itd.)

użytkownik usunięty
Lady_Lazaruss

Nie oglądałem filmu Carol ale to też jest chyba podobna tematyka LGBT. Uważam że takie filmy nawet jak są dobrze zrobione to i tak są dosyć hermetyczne i wpadają w szufladkę LGBT.

ocenił(a) film na 8

A może w szufladkę Twojego stereotypowego myślenia o świecie, który musi wszystko nazywać? ;) Relacja dwóch kobiet, więc film "lesbijski", ja tego tak nie widzę, nie w tym filmie.

użytkownik usunięty
Lady_Lazaruss

A gdy w tą relację pomiędzy dwiema kobietami wchodzi fizyczność to jest przyjaźń albo platoniczna miłość? Nie. Wtedy mówimy już o homo albo biseksualizmie.

ocenił(a) film na 8

Tak, MY, w naszym świecie, ale film przedstawia raczej jakąś alternatywną rzeczywistość, bez mężczyzn. Jak może być seks biseksualny, skoro nie ma tam facetów? Tam jest po prostu miłość fizyczna i tyle, jakby nie było innych opcji. Przestańmy na siłę używać naszych wytartych terminologii do czegoś, co jest moim zdaniem ponad to. Jak dla mnie ten film jest bardzo metaforyczny, ale jak widać, niektórzy wolą go sprowadzić do kina LGBT (do którego zresztą nic nie mam, po prostu nie chodzi tu o ukazywanie świata ludzi o odmiennej orientacji).

użytkownik usunięty
Lady_Lazaruss

Aha, jeszcze może gender, zamiast dwóch kobiet, dwoje ludzi Cynthia i Evelyn. Do czego ten świat zmierz, w końcu dojdzie do tego że nazwanie dwóch kobiet uprawiających seks lesbijkami będzie obrażające bo to dyskryminacja, teraz to związek partnerski a jak jeszcze dodamy dziecko tradycyjna rodzina:)

ocenił(a) film na 8

Zagalopowałeś się. Ja tylko mówię, że wg. mnie ten film nie opowiada o "lesbijskiej miłości", nie to jest jego istotą. Film opowiada o pewnej trudnej relacji a całość - czas, miejsce itd. jest bardzo niedookreślone i tak bym to pozostawiła, z całym urokiem tego subtelnego dzieła. Widać mam inną percepcję tego filmu i tyle.

użytkownik usunięty
Lady_Lazaruss

A czy ja mówię że filmy z cyklu LGBT nie mogą być subtelne? Tym się chyba różni tradycyjny film pornograficzny czy erotyczny ze scenami lesbijskimi od nurtu filmów z tematyką związków lesbijek/gejów i tak dalej. Pierwsze maja głównie oddziaływać na bodźce, podniecać a LGBT poruszać jakieś problemy mniejszości seksualnych.

ocenił(a) film na 8

No i dochodzimy do sedna - "poruszać problemy mniejszości seksualnych", czy film o którym dyskutujemy to robi? Nie :) dlatego nie jest dla mnie z gatunku LGBT.

użytkownik usunięty
Lady_Lazaruss

Te problemy nie muszą dotyczyć wyłącznie sfery życia społecznego czy jakiejś dyskryminacji, przecież można mówić o problemach uczuciowych. Jeśli jednak ten film nie pokazuje takich problemów to o czym jest ten film? Kolejna wydmuszka żeby pokazać ładne zdjęcia?
Takie filmy zresztą nie muszą ograniczać się do problemów mniejszości. Przykładowo oglądałem Grę tajemnic i tam była mieszanka dramatu wojennego i LGBT.

ocenił(a) film na 8

No właśnie, problemy uczuciowe, jak sam wspomniałeś dotyczą wszystkich tak samo. I są takie same, ta relacja mogła dotyczyć równie dobrze pary heteroseksualnej. Ta dyskusja robi się już trochę bez sensu. Ja wiem swoje, Ty wiesz swoje, dla mnie ten film to dzieło sztuki, więc dobrze, że każdy ma inne spostrzeżenia, emocje, interpretacje. I niech tak zostanie.

ocenił(a) film na 8

Cóż, być może trochę przestrzeliłem. "Kino LGBT" kojarzy mi się jednoznacznie z polityką środowisk gejowskich, którym przesadnie nie kibicuję. Jednocześnie w ten nurt wpisują się też filmy Xaviera Dolana, które niezwykle cenię, więc w tym wypadku mogę pokusić się o bezpieczne stwierdzenie, że dla mnie to film o lesbijkach ale niekoniecznie "pod" lesbijki ; ). Pozdrawiam.

karen_

.... film ma coś z klimatu grobowca .... pomimo chwilowego wydostania się pary poza ten grobowiec na "łąkę" gdzie można pooddychać i zaczerpnąć powietrza - pomimo właśnie tej chwilowej wolności , para wraca do grobowca .... dlaczego?
jedna ze stron nie wytrzymała gry na zamówienie ... a potem nie zawalczyła o własną przestrzeń ..... nie ma dla mnie nic pięknego w tym filmie a raczej marnowanie własnego życia dla osoby która nie jest tego warta , która uwielbia tylko własne klimaty .............. refleksja "tuż po"

ocenił(a) film na 9
123wer

"Klimat grobowca" - to bardzo trafna uwaga, atmosfera,w której poruszają się bohaterki, jest klaustrofobiczna, tak zresztą jak wszystko prawie naokoło; prawdziwej "łąki" chyba tam nie ma... w tym świecie bez konkretnego miejsca i czasu, ubranym w kostiumy z niedokładnie określonej, być może nieistniejącej epoki, te dwie kobiety wydają się być kompletnie uwięzione, bez szansy wyrwania się na wolność. Nawet gdy Cynthia jakby miała już dość ciągłej gry i uzależnienia, wraca, i wszystko zaczyna się od nowa.

Kwestia "piękna" raczej nie wchodzi w grę, to jest psychologiczne studium wzajemnego uwikłania emocjonalnego, gry sił, zjawisk obecnych w związkach miłosnych niekoniecznie homoseksualnych.

mariawolicka


Inne odczucia mamy, ale na swój sposób jednak doceniamy niezwykłość tego obrazu. Męczą mnie już stereotypy w kinie, albo też niespójne lub też wydumane czy zagrane na na siłę banały.
Ten obraz, jeśli nawet komuś się z grobowcem skojarzył negatywnie (wszak trupia atmosfera nie każdemu leży, mnie także nie), szkoda, że nie dostrzegł całego piękna tej nieszablonowo przedstawionej historii.

Bo ja widziałam je, czułam głębię uczuć, czułam rozgoryczenie i smutek, radość i rozczulenie, ciepło i pozorny chłód, i subtelną skłonność do wyrafinowanych zabaw, tajemnicę, która łączy kochanki oraz ich wzajemną walkę ze sobą zakończoną rozejmem, czy też szczęśliwym finałem. Wszystko jest płynne, wszystko jest względne, przewrotne i niejednoznaczne, co nie zmienia faktu, że uroda tego obrazu zachwyca mnie po dziś dzień. Przepiękne "perpetum mobile". Wbrew negatywnym tu opiniom, jak najbardziej widzę tu odwzajemnioną i spełnioną miłość. Niekoniecznie podobają mi się ścieżki, które prowadzą bohaterki do jej spełnienia, ale fascynuje mnie ich związek na ekranie. Wszak to tylko film, który mógłby być także wielobarwnym snem. ALe nie zgodzę się, że z grobową atmosferą, choć przyznam, że jest "nie z tego świata".

Wydaje mi się także, że obie bohaterki są wolne, pomimo, że uzależnione od siebie. Bo to jest wolna miłość, choćby właśnie z tego względu, że Cynthia powraca, choć mogłaby odejść, gdyby chciała. ALe przecież w końcu jej obawy upadają, Evelyn ją kocha. Nie dla każdego taka miłość będzie jednak spełnieniem marzeń, to przecież oczywiste. Ja jednak wierzę Cynthii i Evelyn, wierzę w szczerość ich wzajemnych uczuć i relacji. Wierzę w to co widzę i czuję , gdy oglądam ten obraz.

P.S.
Miło przeczytać, że kolejna osoba nie widzi tu "homomanifestu".

karen_

do karen - tak sobie myślę ,że to że ludzie coś czują jest dla ciebie piękne .... myślę ,że sposób przedstawienia przez reżysera tego związku nie jest pochwałą siły uczuć itp ... ma w sobie
raczej przesłanie odwrotne ... uczucia nas zamykają właśnie jak w grobowcu ! ....

karen_

Rok po, ale włączę się w dyskusję, bo widzę, że wszystkim umknęło, iż obie kobiety przeszły metamorfozę - Evelyn odpuściła wymuszanie scen, a Cynthia zaczęła grać dobrowolnie. Ostatni raz, kiedy zakłada pończochy, robi to już bez instrukcji, dlatego że faktycznie sama pragnie zaskoczyć kochankę. Czyli z relacji SM obie przechodzą do relacji bardziej partnerskiej, opartej na grze seksualnej, bez której życie erotyczne tak naprawdę szybko się kończy (bo też jest śmiertelnie nudne).

rrusnak


A czasem nie było tak, że w końcu Cynthia nauczyła się roli i grała jak z nut? :) Tak, dokładnie... One musiały się zmienić, żeby im było ze sobą dużo lepiej i żeby się czuły wzajemnie spełnione.

Rzeczywiście się nie nudziły :), ale był tam pokazany zaledwie krótki wycinek ich relacji. Mnie ciekawiłoby także to, jak też wyglądała owa relacja np. 20 lat później. Wierzę w to ( i wiem), że w niektórych z nas drzemią niewyczerpane pokłady fantazji i to niezależnie od preferencji seksualnych. Ten film również z tego powodu, że fantazję mą wzbogacił i poruszył, tak bardzo mi się podobał.

Kolejny taki obraz z fantastycznym klimatem i jednocześnie z kobiecą tematyką w tle, pojawił się niedawno - "Służąca" , ale o nim już nie tutaj. Ubóstwiam wręcz twórców, którzy są w stanie celnie zagrać na strunach mojej wrażliwości i mnie zaskoczyć swym dziełem.

karen_

Służąca Chan-wook Parka jest przepiękny ;)

mariawolicka

...uwikłanie emocjonalne - super trafne

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones