W związku owym jedna z dewiantek jest bardziej zdewiowana niż dewiacyjna norma przewiduje. Czyli mogłoby być interesująco i nawet początkowo filmidło budzi niejakie nadzieje, ale po 30 minutach robi się śmiesznie, a po kolejnym kwadransie rozpaczliwie nudno. Warto jedynie dla Knudsen, która poza tym, że świetnie wygląda, gra osobę, która dla ukochanej staje się kimś, kim nie jest.