Kiedyś gdy nie widziałam ani jednego filmu bolly a miałam bakcyla na punkcie "Dumy i Uprzedzenia" uważałam, że ten film jest cudowny. Bardzo podobało mi się to współczesne wymieszanie książki z Indiami. A teraz gdy oglądnęłam już trochę filmów bollywoodzkich to uważam, że ten film podoba mi się jedynie jako współczesna ekranizacja mojej ulubionej książki...a gdybym miała go oceniać jako film bolly to ocena byłaby niziutka. Nie podoba mi się, że większość piosenek jest po angielsku, że w domu hindusi rozmawiają po angielsku (jakby w hindi nie mogli bo może myślą, że w domu są kamery i ktoś zobaczy, że po angielsku nie rozmawiają), film ten krytykuje niby odejście Koli saba (czy jak mu tam było;P) od korzeni a czasami myślałam, że oglądam film amerykański. Nawet mój brat który lubi filmy bollywoodzkie to jak mu puściłam ten film zrobił złą minę i stwierdził, że za dużo w nim hollywoodu. Cóż ja też tak uważam, za dużo w nim hollywoodu...a przecież są filmy nawet jak najnowszy "Don" w którym wszystko jest nowoczesne, kobiety nie noszą sari itp. rzeczy a jednak według mnie i moich znajomych film ma w sobie ducha Indii. A ta "Duma i Uprzedzenie" gdzieś w gadkach prosto z hollywood zgubiła w sobie to za co tak kocham bollywood - swoją tożsamość. Więc jako ekranizacja książki to uważam, że film jest zrobiony bardzo fajnie i tego ducha ma ale "książki" - za to jako film bollywood jest przeciętny. Pozdrawiam!!!