Uwielbiam tą historię. Przeczytałam książkę i obejrzałam kilka razy jej adaptację z 1995 roku z Colinem Firth w roli głównej. Nie sposób uniknąć tutaj porównań z tamtym filmem, a przynajmniej dla mnie. Duma i uprzedzenie z Keirą Knightly to jakieś nieporozumienie, to jest troszeczkę wypaczenie tej historii. Producenci niby trzymali się książki a jednak film jest jakiś powierzchowny. Pan Darcy jest beznadziejny, mdły. Zarówno z wyglądu jak i zachowania. Darcy z 1995 roku był przystojny i dumny (taki jaki miał być), natomiast ten chyba pomylił dumę ze smutkiem. A na dodatek niemal przez cały film wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Suknie Elizabeth Bennet (te codzienne) to jakieś paskudne worki najgorszego gatunku, a przecież rodzina nie była skrajnie uboga. No i dochodzi poważny błąd w strojach i fryzurze Pani Bennet, są one rodem z XVIII w., natomiast w czasie kiedy rozgrywała się akcja panowała całkowicie odmienna moda. Podobnie Pan Bingley miał dwie siostry, a nie jedną. Filmu nawet nie zdołałam obejrzeć do samego końca, nudny i pomijający istotne detale. Taka jest bynajmniej moja opinia.
Każdy ma swoje zdanie i doceniam twoje. Niema się jednak czemu dziwić, nie było jeszcze filmu, który byłby dokładna kopią książki. A że wersja z 1995 roku to mini-serila to wiadomo, że tam jest więcej szczegółów niż w filmie. Mnie bardzo podobał się film z Keira Knightley i Matthew Macfadyen bardziej do mnie przemawia niż serial.