Jak myślicie?? Która bardziej podobna jest do roli Elizabeth z DiU??
Moim zdaniem Keira Knightley.W książce pisało, że Elizabeth jest ładna i ma śliczne oczy, a Ehle jakoś niezbyt mi przypomina tę postać, gdyż nie ma tych oczu i takiej urody. Czekam na dalsze opinie.
Zalezy jak się na to patrzy. Urodę Ehle ma, gdyż taki typ był wtedy modny. Wystarczy przeczytać "Opactwo Northanger" Jane Austen - bohaterka jest tam nieładna, gdyż jest chuda, ma proste włosy i ostre rysy twarzy. Temu opisowi bardziej odpowiada Keira - czyli w tamtych czasach byłaby brzydka (fani Keiry - przykro mi, taka jest prawda), Ehle ma zaś trochę ciała, kręcone włosy i łagodne rysy twarzy. Ja patrzę na to pod tym względem - i Keira musi przegrać.
Dla mnie Ehle cos wnosi do postaci Elizabeth Bennet, za to panna Knightley jest troche w tym filmie bezbarwna.
Kwestia gustu dla mnie Knightley nie ma w sobie nic godnego uwagi, tak mizernie prezentowala sie w tym filmie. Chudzina na której wisiały sukienki. Zapewne bedzie zaraz oburzenie ze strony wielbicielek tej aktorki, ale prawda jest taka, że epoka anorektyczek raczej nie była znana Jane Austen. Kobieta miała wyglądać jak kobieta a nie chłopczyk. Knightley=zero kobiecości.
Dla mnie Ehle, ja nic do Keiry nie mam,ale wolę wersję serialową "dumy i uprzedzenia" :) bardziej mnie przekonała:)
Zdecydowanie Keira. Po pierwsze w przeciwieństwie do niej Ehle jest brzydka, nie ma dużych oczu. Keira bardziej pasuje do opisu z książki.
Pod względem aktorstwa to samo, Knightley przynajmniej nie robi takich głupich min, jak Ehle.
Jeżeli wysuniętą szczękę można zaliczyć do min - to Keira robi je jak najbardziej ;).
Wysunięta szczęka to nie mina(więc nie można, i widzę, że nie za bardzo wiesz w takim razie co to słowo oznacza). Ona raczej nie mogła wybrać szczęki, za to Jennifer Ehle miny jak najbardziej.
Weż pod uwagę że w tamtych czasach na bakier było też z higieną i ogólnie rzecz biorąc panował smród. Mydło rozpowszechniło się dopiero w latach 80-tych 19-go wieku. Natomiast dziś mamy wiek 21-szy w którym niestety panują inne kanony urody. Gdyby brać pod uwagę prawdę historyczną to bohaterka była by nie tylko pulchna i śmierdząca, ale pewnie i bezzębna. No i siostry nie mogły by rozmawiać w nocy pod kołdrą widząc swoje oświetlone twarze bo by im się od świeczki posciel zapaliła.
To zlależy. Nie mówię że Jennifer Ehle jest paskudna bo ona jest przeciętna i nie prezentuje się najgorzej. Z początku była troche eee.. dziwna. Nie wiem ale ja jednak obstane przy Knightley (może dla tego że też jestem taka szczupła)
Knightley nie podoba mi się, a z racji tego, że kiedyś byłam tak chuda jak ona i dużo czasu zajęło mi wyglądanie jak człowiek a nie kościotrup. Wierz mi nie, jest to oznaka zdrowia i nie ma się tu czym zachwycać.
Jak najbardziej ze wszystkim popieram Sarę, a co do mojej figury to przypuszczam że wiele osób może mi tylko pozazdrościć
Uroda Jennifer Ehle jakoś bardziej trafia moje gusta (ech, tej oczy, ta jej słodka buźka:) oj, rozmarzyłem się...), w moim odczuci jej Lizzy była bardziej wiarygodna, lepiej zagrana, bogatsza. Może trochę dlatego, że Keira zawsze pozostanie dla mnie Sabe z mrocznego widma, trochę dublerką, a trochę służką Amidali, gorszą kopią Natalie Portman.
Keira Knightley (jak dla mnie) jest całkiem ładna pod warunkiem że się nie uśmiecha. A Ehle? Widziałem ją tylko w Królu Rzeki więc nie mam nic do gadania. :)
podobała mi się Knightly w tej ekranizacji Dumy..., natomiast Elhe bardziej pasuje do roili Elizabeth. No cóż wersja z 1995 jest idealna, ale bardzo podobała mi się ta ekranizacja, staram się jej nie porównywać, ponieważ jest zupełnie inna, poczynając od kolorów jest o wiele więcej uczuć, pasuje bardziej na nasze czasy, ale i tak jest piękna dlatego 10/10
muzyka także 10/10:)
Ja zdecydowanie stawiam na Knightley... O wiele bardziej pasuje do tej roli... Ale cóż, o gustach się nie rozmawia :D
Zdecydowanie Ehle jej Lizzy była bardziej wiarygodna,i swietnie pasowała do świetnego w tym filmie Colina.
Oczywiście, że Ehle. Keira jest wieszakiem na ubrania, który z profilu niczym nie różni się od młodego mężczyzny. Jej Elizabeth to jakaś rozstrzepana panienka, która zamiast naturalnej pogody ma jakiś głupkowaty uśmieszek. Nie ma w niej nic z uroczej i dobrze wychowanej dziewczyny, szkoda że nie zagrała Kitty albo Lidii. Lata po planie jakby nie wiedziała co ze sobą zrobić, stroi głupie miny bo nie umie wyglądać naturalnie, w dodatku okropnie się garbi co w połączeniu z deską sprzodu daje jakąś zapadnię. To nie był kanon piękna w tamtych czasach, więc na pewno nie pasuje do roli Elizabeth z wyglądu. A jeśli chodzi o sposób grania to pozostawia wieeeele do życzenia. Biedna Keira, którą oglądałam widocznie w zbyt wielu filmach - moim zdaniem we wszytskich gra zupełnie tak samo, niestety nie umie kreować swoich bohaterek, raczej próbuje, i daje im chyba zbyt wiele od siebie, przez co robią się podobne i monotonne. Poza tym jako osoba mądra i rozsądna, która była podopra np. dla ojca to Elizabeth Keiry sięgnęła dna. Natomiast Ehle była naturalna, delikatna, śliczna, kobieca, pogodna i z pewnością robiła wrażenie mądrej, dobrej kobiety widzącej gafy swojej rodziny i przejmującej sie tym. Była idealna do tej roli. Knightley ani pod wzgędem urody, ani talentu nie dorasta Ehle do pięt. Zanim obejrzałam "Dumę.." miałam o niej względnie dobra zdanie, ale tutaj bardzo mnie rozczarowała i pokazała jak niewiele (poza anoreksją, rozstrzepaniem i buzią, która była ładna zanim nie wyschła na szczurzą) sobą reprezentuje.Keira Knightley w tym filmie = sztuczność i beztalencie.
IMO o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby osadzenie w roli Elizabeth Rosamunde Pike, czytając twoje opinie na temat postaci Elizabeth wykreowanej przez Keirę przyszło mi do głowy słowo "niedojda" (chuda, garbi się, nie wie co ze sobą zrobić :))
Natomiast Ehle tak bardzo skojarzyłem z tą jedną rolą, że kiedy oglądałem "Tegoroczną miłość" i zauważyłem ją na ekranie, wyrwało się z moich ust "O, Lizzy..."
Ja przepraszam, że nie do tematu :), ale mam takie pytanie do założycielki tematu : Katelizo, zauroczył mnie wręcz Twój obecny avatar :):):) i mam pytanie : masz może więcej takich zdjęć, motywów...? Albo może wiesz jak, gdzie je znaleźć...? Za wszelkie informacje będę wdzięczna :) Pozdrawiam cieplutko :)
Czy ten avatar to jest to zdjęcie które jest przy napisie Kateliza?? Jeśli tak to jest zdjęcie Jane Austen i wyszukałam je w "googlach". Pozdrawiam :-)
Oczywiscie, ze Keira jest wg. mnie ładniejsza. Natomiast, co do kanonów piekna tamtych czasów...
Ta osoba, która pisała o tym, ze wtedy były uważane za ładne kobiety grube i smierdzace ma najwyrazniej na bakier z historią, albo jest tez druga opcja, ze za duzo się naczytał/a "Chłopów" ;) Otoz bede musiała was niemiło zaskoczyć. Wtedy za piekne kobiety byly uwazane Panie raczej szczupłe (nie oczywiscie tak szczuple jak Keira, ale szczuple), nie majace za duzego biustu (stad te sukienki ;) ) i czyste ;) . Nie wiem skad te informacje, ale zapewniam ze w rodach szlacheckich w XIX a nawet w XVIII wieku (szczegolnie w Angli..) byly juz łazienki i ludzie sie jak najbardziej myli. Przynajmniej Ci bogaci ;]. Pozatym w Dumie i Uprzedzeniu Keira wcale nie wyglada na kosciotrupa i ze spokojem moge powiedziec, ze byłaby uwazana z PEWNOSCIA za pięknosc w tamtych czasach ;). Tym bardziej, ze Keira ma piekny profil ( a to własnie tez bylo wyznacznukiem urody). Ponadto tamta epoka, ma to do siebie, ze kobieta musiala byc subtelna, delikatna i oczytana. Tyle można wywnioskować z filozofi oświecenia i dopasować to do danego kraju, bo nie można zapomnieć o tym, ze co kraj to obyczaj, wiec to, co sie podobało we Francji nie musiało sie podobac w Angli.. W epoce oświecenia liczył sie przedewszystkim rozum, a piekno jako takie bylo raczej odsuniete na dalszy plan. Dlatego tez moze powstac wiele teori na ten temat. Np. Jak wiecie zapewne, do kultury powrocily wzorce antyczne, najlepszym przykładem na to sa suknie jakie wtedy byly modne, ogrody ze swiatynami apollina itp. Natomiast to, ze wrocono do antyku, wcale nie oznacza, ze wrocono do niego bezwzglednie. Bo np. nie obowiązywał klasyczny (antyczny) kanon urody (czyt. wenus z milo). Jak juz pisałam; kobieta miala byc wiotka, subtelna, oczytana. Nie ma jako takiego okreslonego wzoru kobiety idealnej (tak jak to bylo w sredniowieczu czy renesansie). Natomiast mozna takowy kanon stworzyć analizując filozofię oswiecenia ;) Mam nadzieje, ze wszystkie watpliwosci co do urody i kanow zostaly rozwiana ;) teraz chyba mozecie pelniej kreowac swoje opinie :)
Wreszcie ktoś kto wie co pisze i zna się na historii tamtych czasów bardzo dobrze:)Poza tym w tej częśći aktorzy byli 100% naturalni, a w poprzedniej byli ucharakteryzowani, w kazdej scenie.
Grube i smierdzace?!?!?!?!?!?! Co ty wogole piszesz!!!! Jennifer Ehle moze i nie jest taka przerazliwie chuda jak Keira (bo nie jest) ale nie mozna powiedziec, ze jest gruba a do tego smierdzaca!!! W Angli modne byly kobiety ktore nie byly strasznie chude i to jest prawda. Co do sukienek...coz uwazaz, ze Elizabeth w tym filmie miala okropne sukienki, ktore na niej wisialy wiec raczej co do biustu to jak one mogly byc szyte? W sprawie lazienek...to nie wiem kto ci naopowiadal, ze tam lazienek niby nie bylo?! Kobieta miala byc subtelna, delikatna i oczytana - zadna, z tych cech nie posiadala filmowa Elizabet, mozna szczerze mowiac porownac ja do Lidii, coz wypowiadala slowa, ktorych w zyciu Elizabeth nie smiala by nawet wymowic! Niekotre tekstty wypowiedziane przez pana Benneta dopisano jej....panu Bennetowi to bylo dozwolone jeszcze ale kobiecie w tych czasach!!! Co do rozumu...te wszystkie kobietki (wszystkie nie tylko Bennetowne) porozumiewaja sie jak jakies glupkowate panieneczki!!! Nie liczac pania Bennet w tym! Powrocilu wtedy wzorce antyczne....hmmmm...to dlatego Lizzy gapila sie na goly tylek rzezb?! Nastepnie Wenus z Milo ma troche ciala no nie? Chyba za slabo znasz owczesna historie :) I nie tylko ja ci to powiem. A jak co to zachecam do ponownego przewertowania DiU i poczytaniu jak sie tamci bohaterowie zachowywali. Pozdrawiam!!!
Do Izasss:
Spójrz też z tej strony, że również to, kto był uważany za osobę wiotką się zmienił. Keira nawet jak na nasze realia jest chuda, co dopiero mówić wtedy. (Nie wiem, czy Cię to interesuje, ale ja lubię balet i oglądając balety nagrane kiedyś widzę, że w latach 50-tych chuda baletnica jest o wiele grubsza od baletnicy dzisiaj). Keira ma ostre rysy twarzy, co w naszych czasach jest kanonem, lecz wtedy to nie było modne. Czytałaś może "Opactwo Northanger" Austen? Główna bohaterka w młodszym wieku była uważana za brzydką, bo miała ostre rysy twarzy i byłą chuda. Stała się ładna, gdy kształty się zaokrągliły.
I ostatnia rzecz - gdy ogląda się obrazy z tamtej epoki nie da się nie zauważyć, że to uroda Ehle, nie Keiry jest bardziej zbliżona do urody tamtych kobiet.
Hmmm... Obrazy róznych artystów są rózne i dlatego panuja w nich inne kanony. Wnioski, ktore ja wyciągnęłam są jak najbardziej prawidłowe (jesli chodzi o kanony urody..) bo maja one swoje źródło w filozofi tamtych czasów. Pozatym dla Austin mogła być ładna dziewczyna pulchna, bo to był jej punkt widzenia, który mógł miec bardzo niewiele wspolenego z rzeczywistoscia. Tak samo jest w dzisiejszych czasach. Ja sobie moge napisac, ze wg mnie piekne sa pulchne osoby, ale w rzeczywistosci kanon piekna jest zupelnie inny.
Wracjać do epoki Austin.
W jej czasach uroda była zdecydowanie na drugim planie. Najwazniejszy byl umysl i jego rozwoj. Ale jesli juz sie wspomniało o urodzie, to było własnie tak, jak mówilam.
Pozdrawiam :)
Jeżeli chodzi o kanony to raczej nie powinno się opierać tylko na filozofii, ważne jest to, jak wyglądały kobiety, wyznaczające ten kanon, a kobiety te widzimy na obrazach. Może Twoje rozważania są logiczne, ale nie pokrywają się z prawdą. Jak dla mnie naciągasz fakty żeby udowodnić, że Keira pasowała do tej roli jeżeli chodzi o wygląd. Może wyglądała ładnie, może dobrze grała, ale osób, które się znają na kanonach piękna w tamtym czasie nie przekonasz, że Keira ma XVIII/XIX-wieczny typ urody, bo w tym filmie nie ma.
Hmmm mysle, ze Tobie trudno jest stwierdzic jak wyglądały wtedy kobiety, bo nie zylas w tamtych czasach ;] Podobnie zreszta jak ja. NIGDZIE nie ma napisane, czarne na białym, jak powinna wyglądać kobieta któraby uchodziła za piękną. Ja sie staram myslec racjonalnie, Ty raczej tego nie robisz.. Ale no dobrze, okresl wiec, moja droga, kanon piekna na podstawie obrazów epoki oświecenia, proszę bardzo:
http://www.wga.hu/art/d/david_j/4/401david.jpg
http://webart.omikron.com.pl/PAINT/authors/fawo_jo/fawojo1.jpg
http://www.triplov.com/cyber_art/primavera/images/goya.jpg
http://www.mystudios.com/art/ncar/goya/goya-parasol.jpg
http://www.rosario.gov.ar/MuseoEstevez/images/goya-bg.jpg
http://www.together.net/~wbaker/goya.jpg
http://www.ac-amiens.fr/pedagogie/arts_plastiques/capes04/goya1.jpg
http://www.latribunedelart.com/Nouvelles_breves/Breves_2006/07_06/Goya_Teresa.JP G
(Grafika, Rysunek):
http://www.miechula.webpark.pl/poniatowski/poniatowski_grafika/szlachta.jpg
Jak widzisz, na kazdym z tych obrazów kobieta wygląda inczej..
Jesteś więc w stanie określić wzorzec urody z tych obrazów?? Bo ja nie bardzo. Obrazy pochodzące z tamtego czasu to portrety. To nie ma nic wspolnego z kanonem piekna. Bo czy jak ktoś Tobie zrobi zdjęcie i pokaze je za 200 lat, będzie to oznaczało, ze taki byl w naszych czasach ideał piekna?? ( oczywiscie nie mówie tego, żeby ci uwłaczyć, to samo pytanie moge rownie dobrze skierować do siebie ;) )
"Obrazy pochodzące z tamtego czasu to portrety. To nie ma nic wspolnego z kanonem piekna."
O i tu się mylisz. Powiedz, kto wyznacza kanon piękna w naszych czasach? Kanon wyznaczają wielcy tego świata, znakomitości, dziś są to gwiazdy, aktorki, piosenkarki. Za 200 lat to jakaś Beyonce, Jessica Alba, Scarlet Johanson i inne, których nie jestem w stanie wymienić będą stanowiły kanon naszych czasów. W XIX wieku znakomitościami były wyższe sfery, księżniczki, hrabianki i one wyznaczały kanon. One właśnie widnieją na obrazach, gdyż tylko osoby z wyższych sfer było stać na portrety. Przecież Goya czy David nie portretowali zwykłych chłopek ubranych w modne ubrania, słynna Madame Recamier na pierwszym obrazie była wielką znakomitością i ikoną mody. Dlatego też obrazy przedstawiają ideały piękna, tak jak za 200 lat ideały piękna naszych czasów będą na okładkach kolorowych magazynów.
A jak bym określiła kanon piękna? Z obrazów wynika, że kobiety miały mieć jasną cerę, kształty zaokrąglone, oczy nie były wyraziste i nie były, jak ja to nazywam, lekko skośne, w kształcie migdałów, lecz jakby okrągłe (żeby nie powiedzieć, że wyłupiaste ;)). Kobiety miały też charakterystyczny uśmiech, nie był szeroki, nie pokazywano zębów, kobiety wyglądały bardziej, jakby stawały się zaciskać usta. Keira może by pasowała, gdyby ją inaczej ubrać, inaczej umalować, uczesać, no i dodać parę kilo. Może i wyglądała ładnie, lecz nie w duchu tamtych czasów.
Oddaję głos na Jennifer Ehle. Za charyzmę, za charakter potaci, za oddanie usposobienia, wdzięku i błyskotliwości Elżbiety Bennet.
Ładna buzia to za mało żeby być dobrą aktorką, a pyskata i aroganckato nie to samo co błyskotliwa (a propos Knightley)...
A mi wydaje się, że to zależy którą wersję DiU obejrzeliście jako pierwszą. Ponieważ ludzie są z natury konserwatywni, wybierają to, do czego zdążyli się przyzwyczaić, jako lepsze. Stąd fani Keiry, którzy obejrzeli najpierw nową wersję, zupełnie odrzucą wersję sprzed 10 lat dodając do tego jakieś bzdrurne argumenty o tym, że Ehle nie umie grać. Nie ośmieszajcie się. Abstrahując od urody, Jennifer jest znacznie lepszą aktorką i ma większe doświadczenie aktorskie. Ponieważ ja też jestem konserwatywna ( :D ) jeśli już muszę wybrać, wybieram DiU'1995. Nie znaczy to, że ekranizacja z Knightley jest gorsza. Jest po prostu inna i dość okrojona, co było spowodowane tym, że jest to film kinowy a nie serial, jak w pierwszym przypadku. Ponieważ jednak z góry entuzjastycznie podchodzę do każdej ekranizacji Austen, dość łatwo mnie zadowolić :)
Wracając do Knihtley, z jakichś powodów wielu jej nie lubi - może dlatego, że odniosła duży sukces i wszędzie jej teraz pełno, a niektórzy nie potrafią wybaczyć takiego "przestepstwa". Uważam, że jest dość naturalna, choć rzeczywiście jej warsztat aktorski jest jeszcze dość monotonny. Zagrała Elizabeth zupełnie inaczej niż Ehle. Za bardzo się ekscytuje (czego nie ma w książce), natomiast Ehle jest spokojna i pełna godności - więc chyba lepiej przystaje do książkowej postaci, która owszem stawia na swoim ale przy tym nie podskakuje, nie popiskuje i ogólnie nie hałasuje, zostawiając to Lidii.