Duma i uprzedzenie

Pride & Prejudice
2005
7,7 176 tys. ocen
7,7 10 1 175804
7,1 36 krytyków
Duma i uprzedzenie
powrót do forum filmu Duma i uprzedzenie

Filmik ów ogląda się całkiem przyjemnie. Piękne krajobrazy, śliczne sukienki, ładne buzie, nastrojowa muzyka, sympatyczni bohaterowie, a do tego zabawne dialogi i sytuacje, co właściwie nie jest tyle zasługą scenariusza, co samej książki Jane Austen. Aktorzy grają bez zarzutu, a zwłaszcza starzy wyjadacze czyli Brenda Blethyn, Judi Dench i przede wszystkim Donald Sutherland. Na pewno jest to dobra rozrywka, uskrzydlająca i urocza dawka optymizmu. Teraz przyczepię się do wad (rosnąco). Nie będę wspominać o braku obrazu społeczeństwa XIX- wiecznej Anglii bo na to zwyczajnie nie starczyłoby czasu. Drażnią mnie natomiast niektóre ujęcia, których znaczenia chyba nie potrafię się domyślić. Dlaczego np. kamera z taką hmm dokładnością pokazuje tyły wieprza? Albo czemu ma służyć scena z Lizzie stojącą przy lustrze? Że nie miała nic innego do roboty i gapiła się przez całe popołudnie na swoje odbicie? Może się czepiam, ale jeśli scenariusz został tak okrojony w porównaniu z książką a akcja pędzi niczym zdalnie sterowany samochodzik, to dlaczego tak cenny czas przeznaczać na dyrdymały? A teraz coś mocnego- paradoksalnie w tym filmie właśnie dumy i uprzedzenia mi brakowało. W książce relacje Lizzie i Darcy'ego to ciąg fajerwerków i tarć, obrzucanie się mięsem, DUMA i wzjemne UPRZEDZENIA. Chyba tego odpychania a zarazem zakamuflowanego przyciągania mi jednak najbardziej w filmie zabrakło. Keira gra fajnie, spontanicznie, ale czyni Elisabeth ubogą, mniej ciekawą. Poza tym nie widać w jej postaci zmiany stosunku do Darcy'ego. A Darcy ma przez większość filmu minę zbitego psa i w jego przypadku brak dumy przeszkadza najbardziej.

Shoshanna

calkowicie sie z Tobą zgadzam! mnie równiez bardzo uderzył fakt, iż Elizabeth w filmie nie była prawie w ogóle uprzedzona do pana Darcy'ego. Przecież ona go nienawidziła (na początku) a w filmie zachowuje się jakby go lubiła, oprócz niektorych kwestii wypowiadanych do Jane, które w stosunku do jej przyjaznego wręcz nastawienia do Darcy'ego 'nikną w tłumie'. jedyna scena w której Lizzy pokazuje swoja nienawisc do Darcy'ego to ta, w ktorej on po raz pierwszy prosi ja o reke.chociaz nie rozumiem dlaczego zaraz po tym zachowuje się jakby zalowala tego, ze mu odmówila- w ksiązce Elizabeth zaczela zalowac dopiero po przeczytaniu listu, a nawet jeszcze poźniej..
co do Darcy'ego to także przyznaje Ci racje, chociaz mniej mnie to uderzyło niz zachowanie Lizzy. chociaz w ksiązce pan Darcy mial sprawiac wrazenie czlowieka tak dumnego ze az odpychającego-dziwne jakos tego nie zauwazylam. byl jedynie powazny, dlatego nie wiem z kad ktokolwiek mógl wywnioskować iz jest dumny. moze w filmie chodziło o to żeby złagodzić ten początkowy konflikt miedzy zakochanymi, dlatego pana Darcy'ego zrobili mniej dumnego i tym samym panna Bennet musiała stac sie mniej uprzedzona.;)

Shoshanna

calkowicie sie z Tobą zgadzam! mnie równiez bardzo uderzył fakt, iż Elizabeth w filmie nie była prawie w ogóle uprzedzona do pana Darcy'ego. Przecież ona go nienawidziła (na początku) a w filmie zachowuje się jakby go lubiła, oprócz niektorych kwestii wypowiadanych do Jane, które w stosunku do jej przyjaznego wręcz nastawienia do Darcy'ego 'nikną w tłumie'. jedyna scena w której Lizzy pokazuje swoja nienawisc do Darcy'ego to ta, w ktorej on po raz pierwszy prosi ja o reke.chociaz nie rozumiem dlaczego zaraz po tym zachowuje się jakby zalowala tego, ze mu odmówila- w ksiązce Elizabeth zaczela zalowac dopiero po przeczytaniu listu, a nawet jeszcze poźniej..
co do Darcy'ego to także przyznaje Ci racje, chociaz mniej mnie to uderzyło niz zachowanie Lizzy. chociaz w ksiązce pan Darcy mial sprawiac wrazenie czlowieka tak dumnego ze az odpychającego-dziwne jakos tego nie zauwazylam. byl jedynie powazny, dlatego nie wiem z kad ktokolwiek mógl wywnioskować iz jest dumny. moze w filmie chodziło o to żeby złagodzić ten początkowy konflikt miedzy zakochanymi, dlatego pana Darcy'ego zrobili mniej dumnego i tym samym panna Bennet musiała stac sie mniej uprzedzona.;)

ocenił(a) film na 10
Shoshanna

Z częścią tej twojej masakry filmu jestem w stanie się zgodzić. Zgodzę się z kwestią wieprza i załagodzenia "magnetyzmu".
Ale.
Pozwól, że się przyczepię lustra. Moim zdaniem ta scena jest piękna i jakby to powiedzieć "dla wrażliwych". Kiedy Elisabeth podchodzi do lustra, zdaje sobie sprawę, z tego, że się zmienia. Że nie jest już tą wesołą i pewną siebie damą, która bezlitośnie osądzała innych. Zaczyna czuć, że własne, stare poglądy już jej nie zadowalają, wydają sie płytkie. Nachodzą ją wątpliwości, czy to co robiła jest słuszne.
Cóż, można pisać i pisać, ale to chyba wystarczy?
Barzo mi przykro, że umknęło Ci tyle znaczeń

ocenił(a) film na 4
rosarium

Z Twoją interpretacja sceny przy lustrze byłabym w stanie się zgodzić, gdyby nastąpiła w filmie nieco później tj. po przeczytaniu przez Elisabeth listu od Darcy'ego. Wtedy to zastanawia się nad własnym zachowaniem, widzi płytkość swoich uprzedzeń i niesprawiedliwe osądzanie innych. I wtedy zachodzi w niej przemiana. Logiczne. W scenie z lustrem (pięknej a jakże...) ja widzę przede wszystkim smutek i melancholię Elisabeth (podobny wydźwięk mają poprzednie sceny, gdy snuje się samotnie po ciemnych korytarzach domu) po sprzeczce i odrzuceniu oświadczyn Darcy'ego. Może mają one sugerować, że Elisabeth już czuje coś do niego i żałuje tego, co powiedziała, ma poczucie winy. W tym przypadku po raz kolejny film inaczej względem książki ukazuje relacje między Lizzie i Darcym. W kinowej wersji para wyraźnie ma się ku sobie od samego początku, w książce uczucia te są bardziej skomplikowane i niejednoznaczne. Od każdego z nas zależy, która wersję woli.

ocenił(a) film na 10
Shoshanna

Widzę, że Twoje poglądy uległy poszerzeniu;) O ile pamiętam Twoja ostatnia wypowiedź na ten temat brzmiała "nie miała nic innego do roboty i gapiła się przez całe popołudnie na swoje odbicie?":P
No dobra, mówiąc serio, mnie zadowala filmowa interpretacja stosunków Darcy-Lizzy. Fakt, że nie ukazuje w pełni tego, co było w książce. Ale popatrzmy na to inaczej: Jane Austen ma niezwykły styl, jednocześnie pełen ironii i subtelności. W jej wykonaniu (notabene w obszernej formie książki) ten konflikt jest bardzo wymowny, ale nie jest przytłaczający. Natomiast w filmie trudno byłoby to ukazać w takim samym stylu (choćby przez brak austenowskiej narracji). A oglądanie ludzi "obrzucających się mięsem"? Wybaczcie, ale to nie jest to.
Twórcy filmu uprościli wątek, aby film był łagodniejszy (pomijając już kwestię czasową) i moim zdaniem to wyszło na dobre ekranizacji.
Pozdrawiam wszystkich dumnych, sama cierpię na brak uprzedzeń:)

ocenił(a) film na 4
rosarium

Pheh bo w pewnym sensie nadal tak myślę. Po prostu uważam, że ta scena nic nowego nie wprowadza a raczej przesadza z akcentowaniem smutku, którego pierwotnie w powieści Lizzie nie odczuwała. Nie mam nic przeciwko wprowadzaniu nowych elementów do ekranizacji, w końcu nie chodzi o to, żeby filmować powieść zdanie po zdaniu (albo żeby wzrosty filmowych postaci pasowały do tych książkowych :P), jednak w tym przypadku po prostu cała relacja Lizzie-Darcy na tym cierpi. I nie wydaje mi się, żeby chodziło tu o kwestię braku austenowskiej narracji, tylko o przeniesienie tych kluczowych postaci na ekran tak, by przynajmniej pasowały do koncepcji filmu. Może tej koncepcji w bodowaniu postaci zabrakło? Wg mnie film jest łagodniejszy i przyjemniejszy ale= prostszy pod tym względem. A ja pozdrawiam wszystkich:)

Shoshanna

Ja byłam w takiej sytuacji, że najpierw obejrzałam film, następnie przeczytałam książkę. Byłam tak zachęcona filmem (zachęciła mnie również bohaterka "Masz Wiadomość", która co roku czytała tę powieść). Książkę przeczytałam w 3 dni (przy 15-miesięcznym dziecku to nie lada wyczyn) bardzo mnie wciągnęła. Najbardziej byłam ciekawa jak naprawdę wyglądały stosunki Lizzy i Darcy.
To co mnie uderzyło najbardziej to:
1. w filmie nie wyczułam takiego wielkiego uprzedzenia Darciego w stos do Lizzy. Owszem jest on dumny, ale nie widać jego wewnętrznej walki jaką toczy w sobie. W książce Lizzy kilka razy podkręśla że podczas wizyty w Derbyshire Darcy całkowicie zmienił się w stos. do niej. W filmie nie widać tak bardzo różnicy. W filmie ma się wrażenie że jest miły od razu gdy tylko poczuł coś do niej. Ta dłoń którą podał Lizzy jak wsiadała do powozu. Tego w książce nie ma.
Zresztą powolnego przekonywania sie do Darciego tez nie ma.
2. Nie ma ich potyczek słownych.
3. Pan Collins - w książce był wysoki a w filmie niski. Georgina natomiast w filmie była niska a w książce dość wysoka. Hm. Nie wiem po co zmiana.

Pomimo tego, uważam że film oddaje klimat ksiązki. Może nie do końca. Ale przecież trwa on niecałe 2h. Na pewno jest zachęcający.

Ogólnie uważam, że wszyscy aktorzy bardzo dobrze zagrali swoje role. Bardzo dobra obsada. Niepotrzebnie zmienili kilka scen. Równie dobrze tak jak w książce Lady Katarzyna mogła przyjechać w dzień a nie nocą. A Darcy mógł przekazać list Lizzy w ogrodzie a nie w domu. No ale chcieli wprowadzić trochę dramatyzmu.