Czytałam książkę nawet kilka razy, nie czuję się zawiedziona filmem, wiem, że niezwykle ciężko oddać w 2h książkę z tak wieloma wątkami, a przy tym jeszcze wizja reżysera odegrała swoją rolę, więc ludzie którzy od razu wyrażają swoją negującą opinię powinni spojrzeć na film z nieco innej strony, m.in.technicznej. trochę zrozumienia!!ciekawe, czy sami by oddali to lepiej..?? wspaniała muzyka, świetna obsada i znakomicie odgrywający swą rolę aktorzy szczególnie myślę o Elizabeth i Panu Darcy.w filmie można się zakochać...:)szczerze polecam. a jeszcze warto obejrzeć go dla ogromnej ilości widoków, które są po prostu cudowne.
Szczególnie malowniczy jest widok bajora przed dworem w Longbourn i świnie biegające wewnątrz dworu. Świetnie obsadzona jest też rola Elizabeth, idiotki szczerzącej bez powodu zęby, której pierwsze słowa do Darcy'ego brzmiały w filmie; "Czy pan tańczy?" Tym się miało zapewne wyrazić tytułowe uprzedzenie :) Ale sam Darcy jako wystraszony dupek (to właśnie miała być ta duma?) też jest świetny. Ty chyba inną ksiażkę czytałaś, bo ten kicz nie ma z powieścią Austen nic wspólnego poza nazwiskami postaci w nim występujących. Od strony technicznej rzeczywiście ujdzie; obraz jest ostry i nie skacze :D. Ja bym tego nie oddała lepiej, bo to nie jest mój zawód. Zresztą ktoś już to oddał o niebo lepiej w miniserialu BBC z 1995 r.
Nie znudziło Ci się jeszcze? Czasem mam wrażenie, że nie jesteś fanką książki tylko serialu, jeszcze trochę a zaczniesz krytykować książkę, że nie dorasta do pięt serialowi.
A tak na poważnie to jako wielbicielka książki chyba powinnaś być zadowolona, że cieszy się ona taką popularnością, że ją ekranizują i adaptują. Po co tworzyć kolejną wierną ekranizację skoro jedna już jest, lepiej adaptować, interpretowac po swojemu, to znacznie ciekawsze. Mnie wersja filmowa, podobnie jak założycielce tematu, też przypadła do gustu, Tobie nie, tak bywa. Ale nie traktuj nas jak niedorozwojów, którzy nie mają pojęcia co czytają, albo oglądają.
Jestem zawziętą fanką książki i serialu. A serial uwielbiam właśnie dlatego, że oddaje świetnie klimat i treść powieści. Natomiast nie znoszę adaptacji w których interpretuje się powieść po swojemu. To jest zwykłe wykorzystywanie znanych postaci dla zrobienia kasy. Jak się ma chęć powiedzieć cóś od siebie, to się pisze własny oryginalny scenariusz, a nie zniekształca cudzą książkę. PS.Gdybym was "traktowała jak niedorozwojów", to w ogóle bym nie zwracała uwagi na wasze komentarze.
Bardzo ładna krytyka...pewnie seriale typu Moda na sukces robią na tobie duże wrażenie, bo nie oddają rzeczywistości danej epoki. nie wiem, czy wiesz, ale w XIX wieku tak właśnie wyglądała Anglia, a Jane Austen pokazywała to z najdrobniejszymi szczegółami. Dwór był starszy i znacznie mniej okazały niż Pemberley, czy rezydencja Pana Bingley...to mielii postawić w filmie zamek z fosą dookoła i cudnym jeziorem...???Może spróbuj skrytykować Pemberley...może Ci się uda skoro już wszystko w tej adaptacji jest takie złe...Keira Knightley odegrała rolę znakomicie. skoro czytałaś książkę powinnaś pamiętać o tym, że te słowa padły w niej. Czy Pan tańczy?- nie pamiętasz???trochę dziwne...Pan Darcy został dobrze odegrany, choć był moment w którym inaczej bym to przedstawiła(myślę o wejściu tegoż bohatera do rezydencji Państwa Collins), poza tym nie mam zastrzeżeń. był dumny zarówno w książce jak i w filmie. był bardzo szlachetny i wytworny, ze świetnymi manierami, które film oddał znakomicie...przykro mi, że coś krytytkujesz z marszu. dzieła takie jak książki, obrazy i filmy trzeba przemyśleć...Każdy film musi zawierać wizję reżysera, jak on sobie to wyobrażał- nie możesz go krytykować za to, że nie podzielał twojej interpretacji...każdy ma prawo do własnej, ale skoro uważasz, że absolutnie wierne oddanie książki jest możliwe to jesteś wielką optymistką...-ja jeszcze nie obejrzałam filmu, który od początku do końca był zgodny z książką. (np. Harry Potter, Władca Pierścieni, Tożsamość Bourne'a, Ogniem i Mieczem, Tristan i Izolda, Romeo i Julia, Martwa Strefa, Krzyżacy, Potop, a nawet W pustyni i w puszczy, mogłabym tak wymieniać w nieskończoność-jak widzisz kilka filmów mam za sobą, podobnie jak książek) atmosfera książki, której może nie wyłapałaś jest oddana idealnie od początku do końca, a jeśli nie pamiętasz krajobrazów w filmie i zapamiętałaś jedynie obraz dworku to słaby z Ciebie widz.
Seriale typu "Moda na sukces" nie robią na mnie żadnego wrażenia, bo ich nie oglądam. W XIX wieku Anglia tak wcale nie wyglądała i Jane Austen jej tak nie pokazała. W żadnym dworze nie hodowano świń. To nie była Polska, gdzie obok magnatów żyła szlachta zagrodowa uprawiająca własny zagon. Bennetowie utrzymywali się z czynszu płaconego przez dzierżawców i żadne świnie nie miały prawa pętać się po dworze. Pan Bennet miał 2 tys. funtów rocznego dochodu. To było dużo, za kilkadziesiąt funtów można było spokojnie skromnie utrzymać się przez cały rok. Dla porównania; b.bogaty Bingley miał 5 tys. funtów rocznie, a Darcy 10 tys. Problemem Bennetów nie była wysokość dochodu, tylko to, że majątek był tzw. majoratem i mógł być dziedziczony tylko w linii męskiej. Nie musieli stawiać zamku, mogli pokazać dwór w Longbourn tak, jak pokazano to w serialu. Keira zagrała moim zdaniem żle; z Lizzy zrobiła Lidię, głupią, bezczelną i śmiejącą się bez powodu. Książkę czytałam wiele razy, mam ją własną (mam też serial z 1995, a nawet ten film) i wiem że takie słowa ("Czy pan tańczy?") tam nie padły. W czasie pierwszego balu na którym się poznali w ogóle nie rozmawiali ze sobą sam na sam. Zresztą Lizzy nigdy nie odezwała się tak do Darcy,ego. Nigdy też nie włóczyła się w bieliżnie i nie spotykała sam na sam z Darcy,m jak to jest w filmie. W tamtych czasach uznana zostałaby za dziwkę. To według ciebie oddaje atmosferę książki? To jestem szczęśliwa, że jej "nie wyłapałam" :) A Darcy jest w filmie dumny? Na mnie sprawia wrażenie wystraszonego. I gdzie się w tym filmie podziała podkreślana w powieści szczególna więż, jaka łączyła Lizzy z ojcem? Gdzie te subtelne żarciki pana Benneta skierowane tylko do niej, których nikt inny nie rozumiał. Pan Bennet nie jest w tym filmie "oryginalną mieszaniną bystrej inteligencji, sarkastycznego humoru i dziwactwa" (to zostało oddane w serialu), tylko zaniedbanym starym dziadem. To by było na tyle. PS.A uwagi na temat mojej osoby; jaki ze mnie widz itp. bądż łaskawa sobie darować.
Stajesz się coraz bardziej zabawniejsza:) czytałam książkę i to kilka razy mam też swoją-jeśli to ma jakieś znaczenie, czy jest swoja.... słowa "czy Pan tańczy" w niej padły, choć nie z ust Elizabeth, więc nie gadaj mi głupot, że w ogóle nie padły:) jeśli sądzisz, że nie wiem jak wyglądała Anglia w tym wieku to bardzo się mylisz:)muszę się pochwalić znajomością historii w stopniu dość zaawansowanym...wygląda na to, że tak jak napisała poprzednia dziewczyna- jesteś fanką serialu:) napisałam też, że w żaden możliwy sposób nie da się oddać od początku do końca książki-film musiałby trwać ok.5-6h. jesteś zakochana w serialu i nie przyjmujesz żadnej innej interpretacji- książka to dzieło, które każdy interpretuje jak chce- to jego sprawa- Ty widzisz to tak-kto inny inaczej:) problem w tym, że kompletnie nie szanujesz czyjejś pracy, inwencji i zdanaia(czyli interpretacji). Reżyser widzaił to inaczej-gdybyś była dobrym widzem doceniłabyś kogoś, kto być może spędził nad tym kilka tysięcy razy więcej czasu, niż ty na przemyślenie, ułożenie sobie obrazu i odpowiedniej interpretacji, przeczytanie tej książki i napisanie tak miażdżącej krytyki w jednym:) przykro mi, że trafiłam na kogoś, kto tak mało wie na temat Anglii- moja droga zważ na to, że w swej wypowiedzi wszystko zaczerpnęłaś z książki-to wszystko. Dwór był oddany znakomicie-bez dwóch zdań! szlachta angielska z upodobaniem zajmowała się gospodarstwem. problem majoratu pojawił się- przecież dziedzicem stał się Pan Collins!!! sądzisz, że trafiłaś na ciemną materię, która gdy przytoczysz kilka tekstów wprost z książki Austen ukłoni się przed Tobą i przyzna rację???-bardzo się pomyliłaś. widocznie brak Ci wiedzy pozaksiążkowej tzw. historycznej. XIX w. w Anglii obfitował w wilekie przemiany społeczne(chociażby liczba ludności z 10mln. w 1750r do aż 16mln. w 1800r.!!!!Rewolucja przemysłowa itd.). Dwory magnackie nigdy nie były w najbliższym sąsiedztwie dworków drobnej szlachty, lecz dystans, jaki dzielił dwór P.Benneta a dwór Binkley to aż 3 mile!!!dziewczyno!!!o czym Ty prawisz??-po co się odzywasz na temat, o którym nic nie wiesz!?oczernia Cię to!!nie widzisz tego??historyczny punkt widzenia dopuszcza możliwość gospodarstwa przy dworze szlacheckim- dwór to był nie tylko budynek Pana lecz mnóstwo innych budynków, w których zwykle mieszkała służba-jakim mcudem miałyby być one wykwintne. zauważyłam też, że nie skomentowałaś tego, co Ci napisałam o innych adaptacjach filmowych...a i jeszcze zapomniałaś dodać krytyki na punkcie Pemberley. kiedy Elizabeth wyszła w bieliźnie do Darcy? odśwież mi pamięć, bo nie kojarzę...zawsze była ubrana.chodzi Ci o jej białą suknie pod koniec filmu, czy wtedy jak już byli małżeństwem...???(gdy wtedy jak byli małżeństwem to im wolno było i bez ubrań się oglądać-uwierz-dzieci nie przynoszą bociany-wtedy też nie przynosiły;))W Polsce dwory nie wyglądały gorzej, więc nie krytykuj z góry XIX-wiecznych dworów magnackich w ojczystytm kraju...to niezbyt eleganckie.
Ta dyskusja staje się bezcelowa, bo ty albo nie rozumiesz co ja piszę, albo udajesz, że nie rozumiesz.
1/ Przecież od pierwszego komentarza chodzi mi o to, że słowa "Czy pan tańczy?" nie padły z ust Lizzy. A ty piszesz, że padły, ale nie z jej ust.
2/ Przecież piszę, że "problemem Bennetów nie była wysokość dochodu, tylko to, że majątek był tzw. majoratem", a ty mi na to; "problem majoratu pojawił się - przecież dziedzicem stał się Pan Collins!!!"
3/ Piszę; "To nie była Polska, gdzie obok magnatów żyła szlachta zagrodowa", a ty na to "Dwory magnackie nigdy nie były w sąsiedztwie dworków drobnej szlachty ...". Nie rozumiesz, że nie chodzi mi o odległość i że wyraz "obok" może też znaczyć "razem, jednocześnie z"? Gdybym np. napisała że w USA obok białej ludności mieszka też kolorowa, to nie znaczy że w pobliżu każdego białego mieszka Murzyn, ale że jedni i drudzy mieszkają razem w USA. I o co ci chodzi z tym "dworem Binkley"? Domyślam się, że miał to być dwór w Netherfield, który wynajmował pan Bingley ...
4/ "Szlachta angielska z upodobaniem zajmowała się gospodarstwem" - owszem, w tym sensie, że pobierała czynsz od dzierżawców, którzy gospodarowali na jej gruntach. Żaden angielski dżentelmen nie chodował świń.
5/ Jak mam skomentować to, że chwalisz się że "kilka filmów masz za sobą, podobnie jak książek"? Mam wymienić więcej tytułów?
6/ Tak chodzi mi o tę "białą suknię pod koniec filmu", kiedy wstaje z łóżka, a następnie pokazana jest jak wychodzi z domu. Oczywiście ma coś narzucone na siebie, ale to coś pod spodem wygląda na to, w czym spała, a chyba nie spała w sukni. Wychodzi, kiedy jest jeszcze ciemno, wstaje ranek. I sptyka Darcy'ego. Co ona robi sama o tej porze poza domem? I na dodatek spotyka się z mężczyzną. Nie tylko nie ma tego w powieści, ale jest to wręcz niemożliwe w tych czasach i w tych kręgach społecznych.
Podobnie jak niemożliwa była nocna wizyta w Longbourn lady Katarzyny de Bourgh, jak to jest w filmie. I kiedy to byli pokazani w tym filmie jako małżeństwo? (piszesz: "czy wtedy, jak już byli małżeństwem"). Może ja mam film z uciętym końcem, bo u mnie kończy się rozmową pana Benneta z Lizzy, w której zgadza się na jej małżenstwo z Darcy'm.
6/ Gdzie jest w moim komentarzu krytyka XIX - wiecznych dworów magnackich w ojczystym kraju, co ma być niezbyt eleganckie?
Reszta twojego komentarza to uwagi pod adresem mojej osoby (że jestem zabawna, gadam głupoty, mało wiem na temat Anglii, brak mi wiedzy pozaksiążkowej, odzywam się na temat na który nic nie wiem). Czyli stek inwektyw. Może nie zauważyłaś, że ja nigdzie nie wypowiadam się na temat innych komentujących, a wyłącznie piszę o filmie. I to wystarczy, żeby z tobą już nie rozmawiać. Jeśli chcesz tu wprowadzać obyczaje z magla, to znajdż sobie inną osobę.
owszem, masz ucięty film:) jest jeszcze scena w Pemperley House, gdzie Lizzy siedzi wraz z Darcy na murze i oglądają widok jeziora(to wszystko dzieje się w nocy)są w bieliźnie i koniec końców całują się.czasem warto zajrzeć na dodatki w oryginalnych wersjach filmowych-tam właśnie pojawia się ta scena-jest ona swoistym podsumowaniem filmu. doskonale rozumiem, co piszesz i jesteś wyjątkowo bezczelna pisząc mi takie rzeczy i dodam, że jeśli chodzi o wspomniane przez Ciebie słowa to wynika z nich raczej, że to Ty, nie ja nie rozumiesz, co piszę:) problem 2/ jest niczym innym jak przyznaniem Ci racji w mojej wcześniejszej wypowiedzi, ponieważ w moich komentach odnoszę się dokładnie do każdego elementu wypowiedzi Twojej, by niczego nie ominąć-co Ty robisz z tak wielkim upodobaniem. słowo "hodowla" pisze się przez "h"-ale to tak na tzw. marginesie. brakuje Ci argumentów i tylko dlatego nie chcesz ciągnąć tej dyskusji-wcale się nie dziwię, bo grunt Ci się sypie:)ustęp 3 z Twojej wypowiedzi jest śmieszny i oczerniający-wynika z niego, że nie przeczytałaś dokładnie tego, co ja Ci napisałam.napisałaś to nie Polska- i to sformuowanie mi się nie podobało-napisałaś totalną krytykę tymi słowami i brak poszanowania dla polskich dworów i nie pisz mi, że nie zauważasz tej krytyki w swym opisie, bo to żenujące. o i jeszcze ustęp 6/ale ten pierwszy 6 nie drugi. wyszła ponieważ była zdruzgotana i wcale nie musiała to być piżama-wyszła przemyśleć pewne względy i to, jak wiele straciła odrzucając oświadczyny P.Darcy. pragnęła samotności-sądzisz, że kobiety nie wychodziły, gdy chciały coś przemyśleć i cierpiały na bezsenność??-chyba zbyt idealizujesz XIX-wieczną kulturę. absolutnie sztywno trzymano etykietę jedynie na kilku europejskich dworach królewskich-angielskim, francuskim i austriackim-koniec. nie w każdym dworku z osobna. nawet arcyksiąże austriacki w chwili rozpaczy opuścił Wiedeń na koniu, gdzie to przecież było niedopuszczalne-ciekawe, czy jak jesteś skrajnie zrozpaczona i zdenerwowana potrafiłabyś usiedzieć w miejscu...człowiek nie zmienił się jego natura pozostała taka sama i nikt nie pomyślałby, że z tego tytułu Lizzy jest dziwką(przepraszam z góry za to wyrażenie, ale użyła go moja korespondentka, więc jedynie przytaczam jej wypowiedź) a to, że pojawił się tam P.Darcy było zupełnym przypadkiem, który z resztą został uchwycony w filmie bardzo dobrze-nie było to umówione spotkanie!!!i tylko jeszcze jeden defekt Twojej wypowiedzi- napisałam dwór P.Binkley w skrócie, jeśli Cię to aż tak uraziło to przepraszam i Lizzy w filmie była po prostu odegrana jak należy- nie była sztywna jak siostra P.Binkley(może napiszę całym słowem Pana, żeby Cię to nie zraziło), lecz naturalna i swobodna-czyli taka jak powinna być. to, że się często uśmiechała to wspaniale!! ale jeśli nie zauważyłaś różnicy między Elizabeth a jej młodszą siostrą w filmie to mam o Tobie jeszcze gorsze zdanie, jeżeli chodzi o Twoje oczy oczywiście-nie mam nic do Twojej osoby, choć Twoje wypowiedzi już kilkakrotnie zasłużyły na gorsze słowa krytyki niż ten film.pozdrawiam i czekam na odpowiedź, w której mam nadzieję spotkać całą masę wyjaśnień:)
Może zamiast wymyślać obelgi przeczytaj w końcu książkę, którą rzekomo kilka razy czytałaś. Nie będziesz wtedy musiała po raz kolejny nieudolnie naśladować fonetycznego brzmienia nazwiska jednego z głównych bohaterów. "Binkley" :) To tak, jakbyś napisała; "Darsi". Dotarło nareszcie do ciebie o co mi chodzi? A sceny w "Pemperley" nie mam, bo żadna miejscowość o takiej nazwie też w powieści nie występuje. Zatem, weż się za lekturę powieści, do obrzucania się inwektywami znajdż sobie jakąś drugą miłośniczkę Shreka i lalki Barbie, a ze mną się ostatecznie rozstań. Żegnam.
przy Twoim błędzie ortograficznym w ojczystym języku nie powinnaś zwracać uwagi na błędy literowe, które wkradły się niepostrzeżenie do mojej wypowiedzi. Gorąco za nie przepraszam wszystkich, którzy oglądają moją wypowiedź(z wyjątkiem Ciebie, bo zdaje się zamiast poprawiać własny język pisany wolisz przyganiać innym...-na moje oko godne nagany).Oczywiście miałam na myśli Bingley, czyli typowy błąd literowy, a fonetyczne brzmienie wyglądałoby raczej tak: "BINKLIJ", albo coś w tym stylu.i jeszcze jeden błąd niezauważony przeze mnie czyli Pemberley-chyba czytelnicy tej strony mi wybaczą te błędy. uwierz mi, że Twoja niedbałość o ojczysty język i słownicwto jakiego używasz podczas wypowiedzi jest bardziej potępiane, niż moje niewielkie przekształcenia obcych wyrazów. nigdy nie użyłam obelgi, ani słowa, które jest uważane za potoczne, czy wulgarne- za to ty nie stronisz od nich na forum, co jest wyznacznikiem Twojej kultury i nie powinnaś używać tytułów innych filmów, jako "uwłaczających słow", ponieważ miłośnikom tych filmów zapewne zrobiło się w tym momencie niemiło. książkę przeczytałam kilka razy i nie potrzebuję słów zachęty z Twojej strony-są wręcz zupełnie zbędne. kocham literaturę piękną i mogę się poszczycić wieloma książkami na koncie. nie potrafisz już znaleźć argumentów, więc kończysz słowami uderzającymi we mnie-nie obrażam się uwierz, przestałam zwracać uwagę na obelgi kierowane przez osoby podobne do Ciebie(czyli takie, które nawet nie myślą przyznać się do błędów własnych, a wytykają innych oraz jeszcze jedna olbrezymia wada, nad którą na moje oko powinnaś popracować, a mianowicie czy Ty kiedykolwiek przyznałaś komuś rację, gdy ja to zrobiłam w wypowiedzi natychmiast odpisałaś, że się mylę i nie umiem czytać...muszę Cię zmartwić Twoje czytanie ze zrozumieniem wymaga poprawy i jeszcze jedno co masz na myśli pisząc "drugą miłośniczkę"-że niby ja jestem nią..?? i już ostatnie co się tyczy Twojej osoby-proszę spróbuj oddawać szacunek osobie, z którą piszesz pisząc z wielkiej litery zwroty kierunkowane wprost do niej) muszę Ci przyznać rację bardzo lubię Shrek'a-świetna komedia animowana:D i lubię bajki Lalki Brabie- Jezioro Łabędzie, Roszpunkę i inne- nie wstydzę się tego!!! są bardzo malownicze i jak usiądę do nich z siostrą cioteczną to przypominają mi się piękne bajki Disney'a taki jak Kopciuszek, Król Lew, czy Mulan- to były prawdziwe produkcje animowane, a i teraz, choć poniekąd wyrosłam z bajek chętnie do nich usiądę...moim zdaniem zabarkło Ci argumentów, toteż stosujesz strategię obronną mało honorową, czyli ucieczkę!!Pozdrawiam serdecznie. a jeśli chodzi o film to jest malowniczy, wspaniały i oddaje atmosferę książki, postacie są wspaniale odegrane, a muzyka jest genialnie dobrana i jeszcze tylko zwrócę uwagę na stroje i maniery, jakie są pokazane cudownie!!!
Przyznaję, że jako mężczyzna podszedłem do książki (audiobooka, żeby nie było;):P) z lekkim, oporem. Niepotrzebnie, książka jest świetna 9-10/10.
Stanowi poziom sama dla siebie:].
Film, na pewno obejrzę, jednak starając się przy aby ocenić go indywidualnie jako osobne dzieło - bez odniesienia do książki (jak się uda:P).
pozdrawiam,
zgadzam się z Tobą :) film bardzo ładny i mi się adaptacja ta podoba (fajnie, że pan Bennet i pani Bennet nie są aż tak mocno niedobranym małżeństwem jak to było pokazane w książce, a zakończenie filmu jak dla mnie bez zastrzeżeń). Faktycznie bardzo dobra obsada aktorska.
Nikt mi nie wmówi, że ten film to kicz.
No i zakochałam się w tym obrazie ech... ;)
Przed chwilą skończyłam po raz trzeci czytać książkę(DiU) ;) Nienormalna jestem, co?
A co do wersji z Keirą jest niezaprzeczalnie najlepsza.