reżyser, ktory nie nakręcił dobrego filmu zwerbował taką dobrą obsadę? Kasy też po filmie nie widać, więc czym ich zwabił? Dlaczego biorą w tym udział i z przekonaniem wygłaszają swoje idiotyczne kwestie?
Dlaczego to jednak powtarza się z jednego filmu tego szaleńca na drugi? Co robią np. Ben Kingsley, Michael Madsen czy Michele Rodriguez w takim gniocie jak Bloodrayne?
Co do tych z Bloodrayne to: Michael Madsen grał w dużej ilości gniotów, Michelle Rodriguez nie była w tamtym czasie(2004-2005) taka "prestiżowa" jak teraz, tylko nie wiem co tam robił Ben Kingsley(zabrakło mu na czynsz?).
A wracając jeszcze do Dungeon Siege - zdjęcia do filmu rozpoczęły się w 2005 roku, a kariera Stathama nabierała wtedy dopiero rozpędu, a reszta tej znanej obsady miała już wtedy kilka gniotów na koncie(jeden mniej czy więcej co za różnica).
Statham już całkiem sobie dobrze radził, był gwiazdą. Miał za sobą Transportera 1 i 2, Porachunki, Przekręt, Włoską Robotę i Tylko Jeden. I cały czas kręcił dobre filmy. Jego kariera była w pędzie.
Porównałem budżet przybliżony tych filmów z Dungeon Siege (na podst. IMDB):
Transporter - $21 000 000
Transporter 2 - $32 000 000
Porachunki - $1 500 000 (£960 000)
Włoska Robota - $60 000 000
Przekręt - $10 000 000 (£6 000 000)
Tylko Jeden - $49 000 000
a Dungeon Siege - $60 000 000
Więc kasa chyba Stathamowi musiała odpowiadać, a to że tego budżetu w filmie nie widać (poza aktorami) to już inna inszość. xD
No właśnie ja nad dokładnie tym samym się zastanawiałem podczas oglądania. Perlmana jeszcze zrozumiem, bo mimo, że go uwielbiam, to w gniotach zdarzało mu się już grać. Ale taka np. Forlani albo Statham - szczególnie ten drugi, którego kariera w tamtym okresie nabierała tempa.
Może miał na nich jakiegoś haka ,-)? A może zrobili to w ramach jakiegoś protestu przeciw cholera wie czemu.
Ja mam takie samo zdanie. Oni są milionerami i nie muszą "od pierwszego do pierwszego", jak reszta pospólstwa, albo pożyczać w "Providencie"! Poza tym, czy wszystko według Was, ma materialną wartość?! A może jakieś sentymenty, może właśnie dobra zabawa, może w pewnym sensie przygoda? Tylko szmal w oczach?
Rzeczywiście rzadko się zdarza, żeby tak wielu dobrych aktorów zagrało w jednym gniocie. Nie żebym miała coś do nich - chcieli zarobić kaskę i na pewno cel osiągnęli, ale producenci to już muszą być z siebie dumni - taka klęska...
Oj tam, zaraz chcieli zarobić. A może po prostu zrobili to dla jaj? Podobnie jak w przypadku "Mortdecai" - nie wierzę, że tyko dobrych aktorów zagrało tam z innej przyczyny niż dla zabawy.
No nie wiem... Ja tam raczej nie pracuję dla zabawy. Jak dla mnie to akurat w tym czasie nie dostawali lepszych propozycji, paru się zgodziło, a inni przyszli, bo znane nazwiska ich przyciągnęły i mieli nadzieję, że może jednak film wyjdzie ok. Dla jaj to można zagrać w Kung Fury ;)
nie załapali się do Władcy Pierścieni a bardzo chcieli zagrać w czymś podobnym...
Tylko... ja nie moge, swietna rola, ale zapomniałeś ze od 2giej czesci podkladal glos Drzewcowi
Pewnie aktorzy,którzy zgodzili się zagrać,zrobili to bo przegrali jakiś zakład lub jest to dla nich kara za grzechy doczesne
Swego czasu Bruce Willis jak był na wielkim topie zagrał w niskobudżetowej produkcji ŚNIADANIE MISTRZÓW raz czytałem w jakimś wywiadzie, że zrobił to bo chciał wystąpić w czymś nietypowym poza tym mówił, że w tym filmie może zagrać nawet za darmo. Widać czasami aktorzy mają swoje humorki.
Kiedyś czytałem, że na początku swojej kariery reżyserskiej Boll sprawnie wykorzystywał państwowe dotacje i doił na potęgę Niemcy. Dostawał podobno jakieś spore dotacje z budżetu państwa i mógł sobie pozwolić na naprawdę dobre opłacenie aktorów, dlatego tak ściągali poprostu i tylko dla dobrych pieniędzy. Co do Bruce Willis'a to sytuacja wydaje mi się była inna. Nie oglądałem tamtego filmu ale nie był klapą i chyba porażką finansową. Możliwe, że chciał zagrać bo cenił reżysera. Tak samo jak swojego czasu Brad Pitt zagrał za psie pieniądze i właściwie wybłagał rolę w "Przekręcie" Guy'a Ritchiego mając go za europejskiego Tarantino. Zawsze marzył by zagrać u tego drugiego no i w końcu mu się udało w "Bękartach wojny", nie mam pojęcia jak wyglądała jego gaża ale w wywiadach mówił, że u Tarantino zagrałby za darmo.
Hej, może te wszystkie gwiazdy to fani gier komputerowych? Bo jak nie to chyba tylko zakład o grubą kasę musiał się odbyć.
Boll swego czasu miał dofinansowanie z EU na kręcenie nie sprawdzali co kręci więc się nie przejmował.
Burt Reynolds już był przygasającą gwiazdą, ale... John Rhys Davies który co dopiero osiągnął gwałtowny sukces w "Władcach pierścieni"... i Ray Liotta (który ubrany jest tutaj jakby się prosto z "Chłopców z Ferajny" do średniowiecza przeniósł :)). Fakt, tez mnie to zastanowilo, choc na film szkoda mi czasu.