Przez ostatnie lata, Christopher Nolan zdobył wśród widzów duży kredyt zaufania. Tym samym wszedł do kanonu, współcześnie najbardziej rozpoznawalnych reżyserów filmowych. Nawet osoby mniej zainteresowane kinematografią, miały styczność słuchową z jego nazwiskiem, czy to poprzez znajomych, czy środki masowego przekazu. Do tej pory odbiorcy zmagali się z zagmatwanymi fabułami (Interstellar), zwrotami akcji (Prestiż), czy dylematami moralnymi jednego z superbohaterów. Nowy film swoje korzenie czerpie u źródeł historii i opowiada o ucieczce aliantów z Dunkierki, w czasie II Wojny Światowej. Film również zbiera mnóstwo pozytywnych recenzji i jest dobrze odbierany przez wiele środowisk. Jednak ta lekcja historii nie zrobiła na mnie wrażenia. Niesmak i niedosyt - tyle pozostało po dużych oczekiwaniach i ślepym zaufaniu, co do "Dunkierki". Również uprzedzam, ze skupiam się tylko i wyłącznie na realizacji filmu - znajomość historii i wyszukiwanie tychże informacji pozostawiam Wam + "delikatne spojlery".
Więcej:
http://przezprojektor.blogspot.com/2017/08/nie-ma-ucieczki-rozczarowujaca-lekcja .html