Nie znam się na sztuce dowodzenia, ale przedstawienie postaci komandora Boltona mocno mnie irytuje i zastanawia.
Dlaczego głównodowodzący taką wielką operacją stoi sobie kilka dni nieuzbrojony na końcu molo, bez możliwości jakiejkolwiek ucieczki w razie ostrzału?
Ponadto jest to już podstarzały człowiek, widoczny z bardzo daleka, ubrany w wyróżniający się od innych płaszcz i czapkę. Wybaczcie, ale ja będąc pilotem Me, pierwsze co to ładowałbym cały magazynek z karabinów prosto w niego.
Dlaczego jego świtę stanowi tylko jeden nieuzbrojony żołnierz, w kluczowych momentach mogący podać jedynie lornetkę?
Dlaczego po ewakuacji wszystkich żołnierzy, tak doświadczony i zasłużony dowódca, decyduje się zostać na molo i „pomagać Francuzom”? Dlaczego inni żołnierze go nie zmuszają do powrotu?
Wg mnie to on nie chce wracać do GB, bo w oczach opinii publicznej pewnie byłby okrzyknięty największym tchórzem armii Zjednoczonego Królestwa. Woli zostac na plaży i zginąć od zbłąkanej kuli. Jednak taki dowódca powinien być siłą zmuszony do powrotu, transportowany w specjalnej obstawie, najlepiej przebrany za szeregowca, żeby w razie wpadki nie być „cennym jeńcem”, który jest w stanie zdradzić najwieksze tajemnice dowodzenia marynarką.
W jaki sposób on może „pomóc Francuzom”, którzy wiadomo, że skapitulują? Będzie stał i obserwował przez lornetkę operację wroga, czy chronił ich swym płaszczem przed odłamkami bomb?
Proszę o komentarze.