Po co mam oglądać battlefield jak mogę grać w Battlefield?! Myślałem, że film powinien mieć fabułę albo przynajmniej grę aktorską (oprócz wysilania się nad zatwardzeniem). Uwielbiam Nolana, Zimmera, filmy wojenne i historię, ale ta sama historia może być ciekawa albo nudna w zależności od tego w jaki sposób jest opowiedziana. Muzyka w tym pseudo-filmie zanika może tylko na kilka sekund i jest dynamiczna nawet w czasie najnudniejszych pseudo-dialogów jakby próbowała nadać im tempa. Marnotrastwo kasy i czasu. Zróbcie sobie przysługę i obejrzyjcie trailer 50 razy, bo to dosłownie to samo. Był to najprawdopodbniej ostatni film na jaki wybrałem się do kina w życiu. Przez ostatnią dekadę Hollywood produkowało może 1-2 dobre filmy w roku. Ostatnie 2 lata to już zero. Poza tym nie wiem czy to tylko Cineworld w Londynie czy już wszystkie kina tak mają, że światła na suficie nie gasną po trailerach i świecą w ekran jak latarki do końca filmu! Wiadomo, że naturalne światło projektora jest lepsze dla oczu niż jakikolwiek typ telewizora, ale nie ma nic gorszego niż projektor z dodatkowymi żródłami światła. Po 10 minutach wysilania oczu ból głowy niemal gwarantowany. Mój domowy projektor full HD ma znacznie lepszą jasność i ostrość. W dodatku to już nie te czasy kiedy trzeba czekać na wydanie Blu-raya, bo wszystkie filmy pojawiają się na necie kilka tygodni po światowej premierze w full HD WEB-DL. Kino skazane jest na wyginięcie tak jak wypożyczalnie wideo, a winą jest Hollywood, które same strzela sobie w kolano. I założę się, że jasna sala kinowa to wymysł kolejnego lewackiego idioty argumentowany względami "bezpieczeństwa".