Rozumiem, że tak wysokie oceny są jakimś przeintelektualizowanym onanizmem nad Nolanem, który kręci ludzi w wełnianych swetrach, brodach i sojowym latte. Natomiast nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z filmem, który jest po prostu żenująco nudny. Nie ma fabuły, nie ma bohaterów, nie ma rozmachu kina wojennego i nie ma też historii... hm to właściwie po co ten film? Nie ma tu nawet Niemców - jest za to Wróg. To jest po prostu super. Czy to poprawność polityczna czy jakaś inna głupota żeby Niemców nie nazywać Niemcami? Mniejsza z tym bo i tak w tym filmie samych Niemców jest raczej jak na lekarstwo. UFO przyleciało sobie, zajęło cały kontynent i teraz biedni żołnierze muszą na rybackich kutrach wracać do domu. Samolot lata bez paliwa i jako jedyny broni żołnierzy. Statki szybciej topią się niż samoloty, a żołnierze giną na plaży bez kropli krwi. Nie da rady polubić jakiegoś bohatera bo go zwyczajnie nie ma. Odebrałem film jak dokument bez komentarza. Miałem odczucie jakbym oglądał kogoś grającego w Battlefielda... Nudy, flaki z olejem i jeszcze raz nudy. Pod koniec trzymałem już kciuki za Wrogiem żeby ich jak najszybciej zabił i zakończył moje męczarnie.