Brytyjski reżyser po raz pierwszy o epizodzie z historii swoich krajanow. Nie ma jednak tego oka do kreslenia historii i prezentowania postaci co John Ford wobec Irlandczyków. Jest wojenny chaos ale i fabularny. Prezentowanie rozmachu zdaje się być dla Nolana ważniejsze niż tworzenie pełnowymiarowych postaci i ich prezentacja. Szarpana narracja rzuca nas od jednego bohatera do drugiego. Niemcy są obecni ale głównie jako jeden z elementów budowania napięcia. Jesteśmy więc przeniesieni w sam środek konfliktu ale akcja, nie kamera nie przyjmuje punktu widzenia postaci, co byłoby ciekawsze ale tradycyjnie kamera filmuje bohaterów i ich zmagania. Film wygląda tanio, rozmach jest wtedy gdy kamera gdzieś się unosi wysoko i spadają bomby. Aktorstwo nie porywa ale tu wchodzi kwestia scenariusza, postacie zarysowane a nie napisane. Nie czuć by miały życie poza narracją a są jedynie stworzone na papierze. Dialogi są literackie. Nie ma tu zolnierskiego zycia, jest albo pan dowódca mówiący poważnie albo szeregowcy bez tożsamości. Wszyscy zlewają się w jeden typ czlowieka rozbitego na kilka postaci. Psychologia nie istnieje. Efekciarska "Dunkierka" nie ma prawa startować do rangi najlepszych filmów wojennych. Nie jest tak realistyczna jak "Kompania bracii" ani nie ma w niej rozmachu fabularnego i inscenizacjnego jak w "Najdłuższym dniu" sprzed pół wieku. To bardziej teatr niż widowisko. Zobaczyć warto ale szału nie robi. Pozostawia zmieszanie i zdziwienie:
"Czy Nolana nie stać na wiecej?"
http://www.metacritic.com/movie/dunkirk/critic-reviews
https://www.rottentomatoes.com/m/dunkirk_2017
Wiadomo że Polaczek zna się na filmach lepiej niż cały świat....
Wiesz, lepiej jest mieć własną opinię i umieć ją uzasadnić niż podpierać się opinią innych osób, które niby "mają autorytet".
Dałeś 10, ale zamiast bronić filmu argumentami, wyzywasz typa, z którym rozmawiasz i rzucasz średnimi recek
Bardzo się cieszę że mam taki sam gust jak ludzie z autorytetem i tak samo jak oni odbieram Dunkirk. Przynajmniej nie należę do zakompleksionego, polskiego plebsu pseudo znawców kina z Filmweb-a, których przerasta każdy jeden wielki film.
Nie, ty po prostu nie potrafisz uzasadnić swojej opinii i odnieść się do czyichś argumentów.
A skoro tak cię boli filmweb i bycie Polakiem, to nie wiem co tutaj robisz.
Rbej - co Nolan wniósł nowego do tematyki kina wojennego?
Srwierdzasz swoją oceną, że to arcydzieło. Z chęcią poznam Twoją opinię.
Ale on ci na to nie odpowie, bo przecież jest taki "ponad poziom nas, czyli typowych cebulaków"
Świat właśnie zmierza do tego, że zamiast mieć właśnie zdanie, to ludzie podpierają się opiniami większości i mediów. Dałeś 10 na ślepo, bo to film Nolana i dlatego, że ktoś tam inny wychwala ten film pod niebiosa, lecz z jakiej racji? Co powiesz o aktorstwie, stronie wizualnej i samym scenariuszu? Nic, bo nie masz własnej wyrobionej opinii na temat filmu.
Nie chcę tu nikogo obrażać, piszę jak jest. Chętnie każdy poczyta, jakie masz argumenty na obronę tego filmu, poza zwykłym "Polaczek zna się lepiej na filmach niż cały świat" lub "przynajmniej nie należę do zakompleksionego polskiego plebsu". Prawda jest taka człowieku, że ludzie na całym świecie nie różnią się wiele od ludzi w Polsce, a krytycy z UK czy USA zawsze mogą się mylić. Nie zapominajmy, że tak zwani "krytycy" w latach 80' mocno zjechali kultowego dziś "Człowieka z Blizną". Nie ma co patrzeć na opinie krytyków, trzeba mieć własne zdanie.
Właśnie, gust filmowy trzeba sobie wyrobić. Człowiek z blizną to raczej nietrafiony argument, to nie jest film wybitny. Prędzej przytoczylbym tutaj Szeregowca Ryana...
To prawda, że nie jest to film jakiś strasznie wybitny, ale jednak jest bardzo dobry mimo wszystko. A sam Pacino wymienia go jako jeden z najlepszych filmów, w których kiedykolwiek zagrał, obok obu pierwszych części "Ojca Chrzestnego" czy "Serpico". Przeczytałem niedawno biografię Ala Pacino i sam aktor wspomniał coś o tym, że nawet "Ojciec Chrzestny II" nie miał na początku zbyt dobrych recenzji, a samemu Coppoli narzucano, że nie potrafi opowiedzieć historii w ciekawy sposób. Poza tym nie chciałem koniecznie wymieniać w poprzednim komentarzu nie wiadomo jak ambitnego filmu, ale po prostu kino, które bądź co bądź jest jednak dobre i nie zasługuje na ostrą krytykę.
Dla większości tzw. ,,autorytetów" jesteś takim samym plebsem albo jak to obraźliwie nazwałeś nasz Naród ,,polaczkiem".
Zbastuj synek. A jak dyskutować nie potrafisz to milcz. Lepszy sort się trafił.eh..
Głos rozsądku. Teraz, kiedy środowiska recenzentów szaleją, a ze wszystkich stron napływają entuzjastyczne opinie Dunkierki, warto przeczytać, co do powiedzenia mają zdystansowani w stosunku do wielkich nazwisk użytkownicy, których zdanie poparte inteligentną argumentacją (jak wyżej) de facto wydaje się najlepszym źródłem, by stonować swoje euforyczne przeświadczenia, że Nolan jest bezbłędnym mistrzem. Dunkierka to rzeczywiście film, który fabularnie nie istnieje, a przecież kino wojenne, także to oparte na faktach, nie jest zwolnione z opowiadania zajmujących widza historii. Wizjonerski majstersztyk bez fabularnych konkretów.
Głos rozsądku to nie ocena 3 na 10. To zwykle zanizanie i bzdurne argumenty. Brak fabuły? A jaką fabułę miały takie arcydzieła jak Mad Max, Czas apokalipsy czy 2001 Odyseja kosmiczna?
Podwazanie wartosci fabuly tego filmu jest co najmniej dziwne, bo to przeciez podstawa...
Oczywiście, że masz rację ale tak świetna historia narodziła się z jednego prostego rozkazu.
Wszystko pewnie zależy od tego, co kto oczekuje od filmu. Jeszcze go nie widziałem, ale z opinii wynika, że nie jest to głęboka, osobista historia bohaterów - i to jest dziwne, bo przecież takie filmy kręcił wcześniej Nolan. Dunkierka to bardziej relacja z wydarzeń, opis jednej z kart historii aniżeli coś więcej.
Opinia podobna do Twojej: https://www.youtube.com/watch?v=OS0K_dwdZU0 - i to nie od byle kogo.
Ale z tego co mowil Nolan wlasnie taki ten film mial byc,czyli widowiskiem ktore ma wciagnac widza w sam srodek walki o przetrwanie... Mi sie wydaje ze problem lezy w tym ze za kazdym razem gdy wchodzi do kin jakis film Nolana to odrazu wszyscy stawiaja go z kultowymi dzielami roznych rezyserow i tasuja po kolei wszystkie aspekty jego filmu,a wiadomo to Nolan ma swoje wady w postaci slabo nakreslonych bohaterow i dziwnego przekombinowania w scenariuszach,ale za to potrafi zrobic zapierajace widowisko i wie jak opowiadac historie tak by trzymala w napieciu... Kazdy powinien wiedziec czego sie po nim spodziewac,nierozumiem dlaczego za kazdym razem kazdy kolejny jego film z gatunku w wiekszosci musi byc brany pod uwage jako arcydzieło :P
"Dunkierka" to również produkcja słaba od strony warsztatowej. Nolan nieumiejetnie korzysta z budżetu, który był trzymany w tajemnicy. Teraz wiemy, że to była suma 150 milionów dolarów. Dla porównania film Mela Gibsona "Przełęcz Ocalonych", kosztował 40 milionów i jest ten budżet tam widoczny. Zestawiam oba filmy nie dlatego by wykazać, że tego reżysera cenię bardziej od innego, tylko po to by pokazać, że kosztowna i nijaka ekstrawahanza Nolana była dwa razy droższa od filmu Gibsona a wygląda taniej. Dziwne? Bardzo. Rozbuchany budżet był spozytkowany na wszystko, tulko nie na scenariusz. I co z tego, że to wszystko takie wielkie, jak jest takie jednak małe?
Nolan jest znany z tego, że nie lubi ani CGI ani 3D, to jest człowiek, który ceni tradycyjność. Ciekawe ile musiały kosztować te okręty, które wznowiono na potrzeby filmu? I jaka gaża została przeznaczona statystom i aktorom, to również się wlicza w budżet. Dźwiękowcy, operatorzy czy specjaliści od efektów specjalnych również wliczają się w budżet. Kręcenie filmu kosztuje, niezależnie od tego czy to kino wojenne czy dramat obyczajowy. Poza tym nie zdziwiłbym się, gdyby Nolan dla siebie z 20-30 mln. zatrzymał z tego budżetu.
Poza tym, ten film jest dobry od strony technicznej, ale jest po prostu nijaki, jeżeli chodzi o historię. Wątki są słabo rozwinięte, a niektóre postacie wręcz niezwykle papierowe i jednowymiarowe, ale aktorsko (szczególnie Mark Rylance i Cillian Murphy) jest przynajmniej dobrze. "Dunkierka" jest za krótka, kończy się za szybko i żadna postać nie jest rozpisana na tyle dobrze na ile zasługuje. Faktycznie daleko do "Przełęczy Ocalonych", o "Szeregowcu Ryanie", "Czasie Apokalipsy", "Plutonie" czy "O jeden most za daleko" nawet nie wspominając. Po prostu obraz jak obraz, film jak film, trwa i nic poza tym, ale pod względem fabularnym jest nijaki.
Budżet pewnie poszedł na opłacenie krytyków, by wmawiali, że nadchodzi najlepszy film wojenny w historii, blockbuster dekady. Dobre recenzje to w czasach internetu najlepsza promocja.
Ironia ironia, ale sa juz kolejne recenzje, ktore punktuja przyzwoite aktorstwo i papierowosc-anonimowosc bohaterow. Ktos tu sie powaznie myli i jutro sie o tym przekonam :)
Film Nolana stawia na pierwszym miejscu formę a nie treść. Nie liczy się to co jest pokazywane ale jak. To puszenie się, film miał potencjał ale zabrakło talentu.
"Budżet pewnie poszedł na opłacenie krytyków, by wmawiali, że nadchodzi najlepszy film wojenny w historii, blockbuster dekady."
Ciekawa teoria, która myślę, że daleka od prawdy nie jest :D