poza dosłownie jedną rzeczą to nie mogę się do niczego przyczepić - przed kim uciekali Alianci(???) to chyba tylko wiedzą oni sami...
Poprawność polityczna zachowana jak zwykle: nie atakują Niemcy, naziści itd tylko WRÓG i to bliżej nieokreślony, co więcej nie można tego wywnioskować po samolotach, bo na tych nie ma lub nie widać oznaczeń. Bez jakiejkolwiek wiedzy historycznej czy kojarzenia nazw (Heinkel) można odnieść wrażenie, że Alianci uciekać mogą przez UFO czy też latającym Spaghetti...
Efekt niewidzialnego wroga był jak najbardziej celowym zagraniem i miał potęgować niebezpieczeństwo i zagrożenie z jakim zmagali się alianci. Coś na zasadzie "Śmierć czai się wszędzie". Typowo artystyczny zabieg Nolana. Ten film od początku miał być czyś zupełnie innym, niż typowym kinem wojennym. Dlatego nie ma fabuły, postaci, dialogów, wrogów i wielu innych rzeczy, które są w normalnych filmach. Dlatego krytycy są zachwyceni tym filmem a ludzie będą narzekać, bo całkowicie nowatorskie podejście do tematu wojny bardzo wielu przerośnie.
Poprawcie mnie, jeżeli moja wizja dobrego filmu jest przestarzała, ale czy nie ma on w swoim założeniu opierać się na zaskakujących wspomnianych "fabule, postaciach, dialogach"? Czy mowa o nowatorskim podejściu do tematu wojny nie jest swego rodzaju maskowaniem potknięcia Nolana, który tym razem nie podołał narracyjnie?
Zupełnie nie odebrałem tego jak to nazwałeś maskowaniem potknięć Nolana.
Dzięki małej ilości dialogów, muzyka, gra aktorska - szeroko rozumiana jest inaczej odbierana. Jest pokazane bardzo dobrze jak kierują nami instynkty, jak pojedyncze zdanie potrafi opisać sytuacje, co potrafią zrobić ludzie w sytuacjach skrajnych jak np z Francuzem, który nagle stał się szpiegiem, jak "ciała w kierunku plaży", jak mimika twarzy żołnierza, który wie, że umrze a do wyboru ma utonąć lub wypłynąć w płomienie, jak słowo "tak" w wykonaniu syna Pana Dawsona, kiedy wiedział, że jego przyjaciel przypadkowo zginął z rąk żołnierza...
Film budzi ogromne emocje, uczucia, pokazuje jakim gów**m jest wojna.
I dałbym 10/10, właśnie gdyby nie ów poprawność polityczna ;)
Sam Nolan w wywiadach twierdzil ze chce chwycic widza za ubrania i wcisnac w sam srodek walki o przetrwanie i z tego co czytam dokladnie tak zrobil
( bo zapomniałem )
Nie wierzę, że Alianci widząc nadlatujące Heinkele, Messershmitty czy Stukasy mówili wróg, oni. Musały padać słowa naziści, faszyści, a na tym etapie wojny na pewno Niemcy...
Fajnie się dowiedzieć że wszystkie recenzje kłamią a anonimowy polak z internetu ma rację.
http://www.metacritic.com/movie/dunkirk/critic-reviews?sort-by=date
42 recenzje z czego 26x100%. Faktycznie nic nowatorskiego. Przecież takie recenzje od krytyków zbiera co drugi film. Dunkirk ociera się o arcydzieło i żadne stękania anonimowych osób z Filmwebu tego nie zmienią.
Nie ma to jak mieć krytyków za nie wiadomo jaki autorytet. Z jakiego świata się urwałeś? Krytycy nie są żadnym wyznacznikiem jakości filmu, spuszczają się nad tym filmem tylko dlatego, że nakręcił go Nolan, tak samo jak Ty ślepo wierzysz w to, że Nolan kręci same arcydzieła. W "Dunkierce" nie ma niczego, czego nie byłoby we wcześniejszych filmach wojennych, co tutaj masz innowacyjnego? Ja nie zauważyłem nic.
Obejrzałeś ten film? Napisz coś więcej o nim, a nie tylko podpieraj się opiniami krytyków, które o niczym nie świadczą.