punktacja filmu: 7/10
Nolan przyzwyczaił nas do kina inteligentnego - a tu - jest wręcz odwrotnie: nie ma przełomowego myślenia, są tylko emocje i wrażenia wizualno-akustyczne...
Plusy:
- fantastyczne kadry + fantastyczna ścieżka dźwiękowa ( nie tylko soudtruck - dźwięki pracującej stali tonących statków, blachy samolotów, bulgot wody )
- obraz niby o 400 tys ludzi, a pokazany ludzko, kameralnie
- spodziewałem się wizji dramatu wojennego a otrzymałem piękny film katastroficzny
A teraz minusy:
jako film:
- Znani aktorzy: Branagh - świetna rola spacerowicza po pomoście przez tydzień czasu (zdjęcia trwały chyba z 1 dzień), Hardy - rola kokpitowa - dobrze że czasem ścigał maskę - nie tak jak w batmanie, Murphy - granie strachu wychodzi mu najlepiej i Nolan to wykorzystuje aż za nadto.
- Młodzi aktorzy : Styles na czele i reszta - służą jako wabik do ściągnięcia kobiet do kin ( w filmie wystepują może 3 statystki - reszta to faceci) grają poprawnie i przekonująca ale na oscara musza jeszcze popracować
- Te niekończące się sceny wstrząsających utonięć i dramatycznych prób walki o życie - niestety kojarzyły mi się z odgrzewanym Titanikiem i "Tragedią Posejdona" - Tak jakby Nolan stwierdził: ja nakręcę to lepiej - prawie mu się to udało.
- 400 tyś ludzi, 800 jednostek pływających, luftwafe i RAF w licznie setek samolotów, pół tysiąca ciężkiego sprzętu pozostawionego w Dunkierce - jakoś to się nie przekładało na obraz jaki widziałem.
jako historia:
- są TU tylko alianci (a nawet PRAWIE TYLKO Anglicy - Francuzi to statysci) A to własnie największe starcia były między Niemcami a Belgami i Francuzami, którzy osłaniali ratujących swoje dupy anglików.
- nic nie ma o strategii politycznej: Niemcy wstrzymali marsz sił pancernych, aby "ocalić" anglików myśląc, że sprzymierzą się oni potem przeciwko Rosji.
- ta dezercja 330 tys uzbrojonych żołnierzy dla nas Polaków to raczej zniewaga... (dodam że 40 tyś poszło do niewoli a większość zginęła od kul broniąc tej ewakuacji)
- heroiczny lot samotnego spitfire`a bez paliwa ratującego admirała i rzeszę żołnierzy - po prostu był kiczowaty...
Myślę, że jeszcze wiele można by było wyszukiwać "niedociągnięć" fabularnych i technicznych, ale film broni się formą. To, że jest zupełnie nowym podejściem do kina masowego (bliższe kinu artystycznemu) jest niezaprzeczalne. A ponieważ każdy artysta ma prawo do swojej interpretacji rzeczywistości - podpisują się pod tym zadaniem: FILM TRZEBA ZOBACZYĆ
PS.
A teraz zadajcie sobie pytanie: jak ocenilibyście ten film, gdyby reżyserem był jakiś anonim?