Boże Narodzenie za święto choinki a Wielkanoc za święto koszyczka. Film z prawdą nie ma właściwie nic wspólnego. Wiadomo że Netflix nie mógł wyjść ze swojej semickiej roli. Spotkania Franciszka i Benedykta przypominają raczej spotkania proboszczów z obszarów wiejskich (bez urazy dla nikogo wieś jest super) niż dwóch papieży. Więc ten konserwatywny jest żądny władzy, jada sam śmierdzące rzeczy i zamiast piłki ogląda komisarza Alexa. Ten właściwy oczywiście jest luźny, taki bardziej życiowy - uwielbia piłkę, często żartuje, chce być z ludźmi i dla ludzi. Benedykt do tego wszystkiego jeszcze dźwiga brzemię pedofili kościelnej i w końcu się z tego spowiada, twórcy zakłamują tym samym powód abdykacji.

Za Pryce'a i nienaganne zdjęcia mocno naciągana 4.