I po trailerze widać że nie szczędzili grosza, natomiast obawiam się że nie obejdzie się bez lewicowej propagandy, a szkoda bo naprawdę w tym drzemie potencjał moim zdaniem.
Anty-religijność nie jest lewacka. Anty-religijność jest zdroworozsądkowa. Ja na przykład mam skrajnie prawicowe poglądy gospodarcze, a uważam że religia (każda) to rak, który od tysięcy lat toczy nasz gatunek i spowodował więcej śmierci i nieszczęść niż słynne totalitaryzmy razem wzięte.
Nie masz prawicowych poglądów. Prawicowe = konserwatywne w życiu, liberalne w gospodarce. Nikt, kto uważa, że trzeba odrzucić praktycznie całą tradycję, która jest nierozerwalnie związana z religią nie jest konserwatywny, więc i prawicowy. Już w ogóle abstrahując od tego, że to głupie i utopijne myślenie, że jak się wyzbyjemy religii to nastanie szczęśliwość ogólna. Będzie przeciwnie, człowiek który wyzbył się religii i tradycji jest bezwolną owcą do strzyżenia i klientem socjalistycznych i totalniackich systemów.
Szanuję Cię, ale się z Tobą nie zgadzam. Mając do wyboru dżumę (religię) i cholerę (socjalistyczne i totalitarne systemy) ja wybieram bycie zdrowym. I jaka tradycję? Wyprawy krzyżowe, konkwistadorów, Inkwizycję, stosy? O tej tradycji mówisz?
A kiedy była ostatnia wyprawa krzyżowa, działali konkwistadorzy, inkwizycja oraz stosy? Ile ofiar to pochłonęło? Od tych czasów i świat i kościół się trochę zmienił. Negacja i walka z religią chrześcijańską zapoczątkowana podczas rewolucji francuskiej, kontynuowana podczas rewolucji w Hiszpanii, nazistowskich Niemczech, osiągająca apogeum podczas rewolucji bolszewickiej i panująca w ZSRR to znacznie bliższy nam czas o ogromnej ilości ofiar. A wszystko to oczywiście było robione w celu stworzenia lepszego świata na ziemi gdzie religia była traktowana jako dżuma lub opium. Ja tam wole mieć za sąsiada wierzącego chrześcijanina niż wojującego z religią antyteistę. Do ateistów mam stosunek neutralny ale takich jest jak na lekarstwo.
No to mamy wstęp do długiej dyskusji, ale ja tu jestem raczej żeby komentować filmy i o nich czytać i trochę nie chce mi się rozbabrywać tematów religijnych, społecznych i politycznych. Mam nadzieję, że w tym kraju może być miejsce i dla wierzących i dla ateistów . Byle ci pierwsi nie mówili mi jak żyć (np. zakaz eutanazji, to powinien być mój wybór, bo ja wierzę że to moje życie). A ci drudzy, że nie będą przybijać kuta...ów do krzyży, bo to może tych pierwszych zwyczajnie ranić. Szanujmy się więc i nie wykluczajmy tych co wierzą w co innego. Pozdrawiam
Sanujmy się zatem i nie wykluczajmy. I starajmy nie obrażać inaczej myślących (dżuma) i może używać jako argumentów w dyskusji nieco mniej starożytnych przykładów. Da to o wiele lepszy efekt. Co do eutanazji to zdecydowanie większość światowych religii jej nie uznaję ale ateista nie powinien mieć z tym problemu. Co innego kwestie prawne, w części krajów można się wyręczyć innymi rękami w innych trzeba to zrobić własnoręcznie.
Również pozdrawiam
Dżuma nie jest określeniem obraźliwym. Uważam, że osoby wierzące w jakakolwiek religię mają jakąś dysfunkcję mózgu. To nie jest ich wina, bo dysfunkcja, jak każda choroba nie jest winą chorującego a nazwanie go chorym go nie obraża. Nie rozumiem, jak można wierzyć w faceta chodzącego po wodzie i ożywiającego zmarłych, w to, że jakiś brodacz zabrał po parce zwierząt do łódki i to są przodkowie wszystkich dzisiejszych zwierząt, w to że można rozmnożyć chleb i ryby albo tańcem sprowadzić deszcz i w to, że jakaś kobieta ma 12 rąk i ma prawo mordować kogo chce. Świat nie powstał w sześć dni i nie wyjął go z nicości Brahama. Rozumiem, że w "wiekach ciemnych" ludzie nie wiedzieli jak powstaje błyskawica, więc wymyślili sobie Zeusa, bo człowiek ma potrzebę tłumaczenia sobie wszystkiego. Ale dziś wiemy skąd się błyskawice biorą i nie miota ich Zeus. Czytając większość "ksiąg religijnych" w dzisiejszych czasach nie widzę różnicy miedzy nimi a bajkami o jednorożcach i krasnalach. Naprawdę wierzysz w te wszystkie wniebowzięcia Maryi, w Ra, w Allacha i Sziwę? Eh, no i dałem się wciągnąć w bezsensowna dyskusję. Nadal pozdrawiam i przysięgam, że nie chcą nikogo obrazić.
Cieszę się że nie chce Pan nikogo obrazić, ale warto byłoby by przemyśleć używanie słowa dżuma – czyli ciężkiej praktycznie śmiertelnej w 100% choroby, która procentowo wybijała najwięcej ludzi żyjących w Europie (ale także w innych krajach), patrząc na populację w danym okresie. Używanie terminu „dysfunkcja mózgu” też nie należy do neutralnych określeń. Ja jestem wierzący ale nie bawię się pogardą wobec niewierzących, niech każdy żyję jak chce (dopóki nie krzywdzi innych) ale niech też będzie gotowy stawić czoła argumentów strony przeciwnej. Fakty są takie że nurty ateistyczne/antyteistyczne i związana z nimi walka z religią zamordowała więcej ludzi na całym świecie niż bezrozumna dżuma. To może te ruchy powinny być bardziej uprawnione do nazywania ich takim określeniem? Można oczywiście twierdzić że osoby wierzące mają dysfunkcje mózgu, bo wierzą w coś nadprzyrodzonego, (czego nie da się zmierzyć bezpośrednio) ale oni w tym znajdują jakiś cel bądź sens życia. I generalnie lepiej im się żyję (statystyki np. podają że wierzący mają większą przyjemność z seksu). Idąc Pana tokiem argumentacji to osoby niewierzące dopiero mają dysfunkcje mózgu bo jaki jest ich cel: najeść się, wyspać, wypić i zabawić? No bo po co więcej, urodziliśmy się z nie swojej woli, po kilkudziesięciu latach umrzemy, tak na dobrą sprawę odpowiednia dawka chemii może sprawić że będziemy cały czas szczęśliwi, czego więcej chcieć od życie? A może od razu zakończyć swoje życie bo jaki ono ma sens? Tak naprawdę zostają im tylko mniej lub bardziej rozbudowane instynkty, które sprawiają że człowiek żyje dalej. Co do bajek, jak można sprawdzić ostatnimi czasy światła i postępowa ludzkość oszalała na punkcie "Harego Pottera" „Władcy Pierścieni”, „Gry o Tron” oraz „Wiedźmina”. Czym się różnią te produkcje od opowieści sprzed kilku stuleci o jednorożcach i krasnalach? Tylko formą, przesłanie zostaje takie same - dobro, zło, zasady, poświęcenie. Ja też pozdrawiam i proponuję na przyszłość zastanowić się dwa razy czy wyraz który chce Pan użyć faktycznie nie jest obraźliwy czy tylko się takim wydaję.
Dziękuję za podjęcie trudu odpowiedzi. To zobowiązuje mnie do kontynuowania… Na początek proponuję przejść na Ty, bo to skraca dystans i ułatwia dyskusję. Jestem jak sądzę starszy, rocznik 61, więc wypada mi zaproponować. Zacznijmy od kwestia „obrażania”. Zastanawiające, że ludzie religijni z taka łatwością się obrażają. I bronią się przed tą obrazą z taką zaciekłością, że wpisali nawet odpowiedni paragraf do kodeksu i ja za obrazę ich „uczuć religijnych” mogę iść na 2 lata do więzienia. Muzułmanie za obrazę swoich uczuć religijnych mordują. Zastanawiający jest fakt, że nigdzie nie funkcjonuje termin obrazy uczuć ateistycznych. Zauważyłem, że ateiści nie obrażają się jeśli ktoś stara się obrazić ich światopogląd. Ty na przykład, nie jesteś w stanie mnie obrazić, bo jeśli (przykład) nazwiesz mnie starym brudnym Chińczykiem, to ja wiem, że nim nie jestem i mnie to nie obrazi. Jeśli będziesz wyśmiewał moje poglądy to wywoła to raczej moją obojętność lub nawet politowanie, bo są one ugruntowane i zbudowane na dekadach doświadczeń życiowych i przez to życie zweryfikowane. No ale rozumiem, religijni mają tak, a nie inaczej. Akceptuję i dlatego w rozmowach z nimi zwykle zastrzegam, że nie chcę ich obrazić. Ale na koniec oni i tak czują się obrażeni. Nie wiem jak z tego wybrnąć.
Jeśli Pan chce możemy przejść na Ty. Pozwolę sobie odpowiadać w takich samych blokach jak Ty pisałeś. Nie zauważyłem żeby ludzie religijni się łatwiej obrażali. Obrażają się tak samo jak osoby niewierzące. Problem polega na tym że są osoby które z premedytacją chcą obrazić, sprowokować, osoby wierzące swoimi działaniami. Czym innym jest powiedzenie że biblia jest jakimś zbiorem podań które mnie w ogóle nie obchodzą a czym innym jest demonstracyjne jej podarcie. Islam jest specyficzną religią której fundamentem jest posłuszeństwo wobec rozkazu Boga, nie znam tej religii aż tak dobrze dlatego nie będę wchodził głęboko w tą wiarę i skupię się na katolicyzmie/chrześcijaństwie. Co do obrażenia wiary ateisty to czy mógłbyś mi podać jakiś konkretny przykład obrażenia takiej osoby przez osobę religijną? Ja się z czymś takim nim nie spotkałem i osobiście nawet nie wiem jak by się do tego zabrać. Co do kwestii obrażania, to czy gdybyś został nazwany starym brudnym białasem, głupim ch…, pedofilem, starym zbokiem, dziwką, mordercą, gwałcicielem itd. to też byś się nie obraził? Spoko, luz idziemy dalej, spływa to po mnie. A gdyby tak nazwano twoje dzieci, wnuki, rodziców, żonę to też nie byłoby reakcji? Myślę że podejście by się zmieniło. Jesteśmy w stanie odpuścić obrazę rzuconą na nas ale na naszych najbliższych (na wspólnotę z którą jesteśmy związani emocjonalnie) już może być z tym problem. Podobnie jest jeśli obrażana jest szersza wspólnota, czy jeśli za granicą usłyszałbyś od kogoś że wszyscy Polacy to złodziej, pijacy oraz antysemici to byś zareagował, czy nie? Tak samo jest z religią i wiarą. Ona łączy we wspólnotę wszystkich ludzi wyznających tą wiarę. Nie ważne czy jesteś bogaty, biedny, stary, młody, mądry, głupi, z Polski czy z zagranicy. To jest wspólnota i nie jest miło gdy ktoś zbiorowo obraża ludzi których nawet nie zna. Co do zastrzegania, nazywanie czegoś w co inne osoby wierzą nazwą straszliwej choroby, mówienie że wierzą w to co wierzą bo mają dysfunkcje mózgu, do tego dodawanie że nie chce się ich obrazić oraz twierdzenie że przecież ja działam tak żeby nikogo nie obrażać a ci się czepiają, to moim zdaniem właśnie może świadczy o dysfunkcji mózgu lub/i problemach z zachowaniami społecznym. W innym przypadku Twoja argumentacja jest tak samo przekonywująca jak reklama piwa oczywiście „bezalkoholowego” ;) Bo naprawdę nie wymaga to wielkiego wysiłku aby przekazać komuś informację że się z nim nie zgadzasz na jakiś konkretny temat w sposób nie obraźliwy.
Co do zabijania z powodów ateistycznych. Rozumiem, że chodzi tu głównie o komunizm (bo przecież chyba nie o faszyzm z jego „Gott mit uns”). Otóż jest to błąd w rozumowaniu. Komuniści nie zabijali ludzi z powodów ateistycznych tylko światopoglądowych. Nie zabijali ich dlatego, że zabijani byli chrześcijanami czy buddystami. Zabijali ich z powodu walki klas, mówiąc w dużym uproszczeniu. Natomiast ludzie religijni mordują z powodu wyznawanej przez nich religii i z powodu religii wyznawanej przez tych których mordują. Ateizm prawie nigdy nie był motywem do mordowania, podczas gdy religia była i jest nim cały czas. Muzułmanin zabił w zeszłym tygodniu, protestantów i ateistów w Londynie dlatego, że tak nakazuje jego religia (konkretne wersy w Koranie). Chrześcijanie mordowali Muzułmanów i Żydów z powodów religijnych, a nie ateistycznych. A to, że w przypadku Chrześcijaństwa, jak padło to już w toku tej dyskusji, było to dawno, nie zmiana faktu, że z powodu religii działo się potworne zło. To, że kogoś zamordowano 300 lat temu w niczym nie umniejsza potworności faktu morderstwa. A jeśli w kraju, w którym 20% społeczeństwa jest nosicielami HIV z powodów religijnych zabrania się im korzystania z prezerwatyw, to jest t również masowe morderstwo. A to się dzieje dziś. I to dziś buddyści mordują w Birmie Rohindżów (Muzułmanów). Zresztą trudno się dziwić. Jeśli bóg daje przykład mordując masowo całą ludzkość podczas potopu, paląc całe miasta razem z dziećmi (Sodoma i Gomora), czy zmuszając ojca do zamordowania własnego syna, jeśli moruje Hiobowi całą rodzinę chcąc „przetestować” jego wiarę, to postępowanie jego, boga wyznawców w taki a nie inny sposób wydaje się nawet zrozumiałe.
Po pierwsze nie faszyzm a nazizm. Po drugie dewiza „Gott mit uns” była jeszcze z czasów kiedy Prusy były samodzielnym państwem. Po trzecie Hitler uważał chrześcijaństwo za chorobę, która sprawiła że germańskie Niemcy straciły swoją siłę a chrześcijańskiego boga za żałosną i słabowitą postać (do tego Żyda), nie umywającego się do starogermańskich bóstw. Proszę sobie poszukać informacji ilu księży i zakonników trafiło do obozów koncentracyjnych. Rozwijając temat, do oddziałów SS starano się nie przyjmować wierzących a o awansie w tej jednostce mógł zapomnieć wierzący chrześcijanin. Hitler po prostu wykorzystał stary symbol aby polepszyć morale swego wojska. Podobnie zrobił Stalin który do 1941 miał w głębokim poważaniu państwo i naród. Celem była internacjonalistyczna rewolucja która zniesie wszystkie państwa i narody. Ale jak się okazało że ludność ZSRR nie ma wielkiej ochoty walczyć za komunizm to odwołano się do „mateczki Rosji” i wielkiej wojny ojczyźnianej. Twierdzić że Hitler był religijny to tak jakby twierdzić że Stalin był nacjonalistą. Komuniści byli ateistami a właściwie antyteistami. Mogli swoją zbrodniczą działalność nazywać walką klas, walką o demokrację, walką o lepszy los chłopa i robotnika itp. itd. A prawda jest taka że mordowali i gnoili osoby duchowne bez żadnych zahamowań. Ateizm w wydaniu prawdziwym nie ma powodów do walki z innymi religiami, on je traktuje jak osoba która np. nie widzi sensu w chodzeniu na balet. I nie przeszkadzają jej ludzie którzy na ten balet chodzą, rozmawiają o nim, nawet mu go zachwalają czy zapraszają żeby poszedł z nimi. On mówi że go to nie interesuję i dziękuję za zawracanie mu głowy. Taka postawa jest rzadkością, w większości przypadków osoby które uważają się za ateistów w rzeczywistości są antyteistami którzy nie potrafią ścierać się z przeciwnikiem na argumenty a wolą używać ośmieszenia i pogardy. Ludzie mordowali się, mordują i mordować będą. Wszystkie nacje wymienione przez Ciebie mordowały się wzajemnie i we wszystkich konfiguracjach. Trudniej zamordować kogoś kto jest nam bliższy, łatwiej tego kto jest nam bardziej obcy. Kwestia jest taka dlaczego to robią i jaka jest tego skala. W średniowieczu (odnośnie wypraw krzyżowych) władcy chrześcijańscy w całej Europie tłukli się ze sobą zapamiętale i ofiar było sporo. Polskę najeżdżali Tatarzy i chordy Dżingis-Hana. Przez ostatnie 200 lat pojawiło się tyle przykładów że człowiek odarty z religii staję się bestią mordującą i pastwiącą się nad człowiekiem (z tego samego kręgu kulturowego, językowego itd.) w sposób masowy. Każda śmierć jest tragedią ale trzeba też brać pod uwagę skalę tej tragedii. Co do prezerwatyw to zapewne miałeś na myśli Afrykę. To omówmy ten temat. Po pierwsze tylko kościół katolicki zakazuje prezerwatyw (jak i całej sztucznej antykoncepcji), protestancki nie ma nic przeciwko. Dane z UNAIDS z 2011 (nie miałem czasu szukać nowszych): Suazi (zarażonych 25,9 proc.) – katolików 4,9%, Botswana (zarażonych 24,8 proc.) – katolików 4%, Lesoto (zarażonych 23,6 proc.) - 39,3% katolików, 47% to protestanci.). 4% vs. 24% - chyba jednak przeceniasz wpływ kościoła katolickiego na rozprzestrzenianie się HIV. Po drugie, prezerwatywy nie chronią w 100% przed ciążą a co dopiero przez wirusem HIV. Po trzecie w krajach biednych facetowi wisi czy dożyje późnej starości nie mówiąc już o tym że kosztem swojej przyjemności i swoich pieniędzy ma stosować prezerwatywę. Odnośnie Twoich przykładów o Sodomie i Gomorze, Hioba itd. to super ale są to przykłady ze Starego Testamentu. Część jego tekstów powstała w XII w p.n.e., porównując teksty i podania z tamtych czasów (z całego świata) możemy znaleźć w nich też rzeczy dla nas straszne (mity greckie, hinduskie itd.). Tak wtedy ludzie myśleli i tak działali, inna mentalność. Można by na Starym Testamencie zrobić głęboką analizę Judaizmu. Ale skoro jesteśmy przy chrześcijaństwie w którym ton nadaje Nowy Testament to czy byłbyś w stanie podać tak bulwersujące fragmentu właśnie z niego?
Temat sensu życia i moralności. Popełniasz częsty błąd logiczny, który religię utożsamia z sensem życia, a zatem jej brak z bezsensem („wyspać, wypić, zabawić”). Zauważ że ostrze mojej krytyki jest skierowane przeciwko religii, a nie przeciwko wierze. Życie bez wary jest martwe. Więcej nawet, bez wiary umiera się tak samo jak bez powietrz czy pokarmu. Ja osobiście jestem człowiekiem głęboko wierzącym. Wierzę w miłość. Do moich dzieci, wnuków, żony, przyjaciół, przyrody… Wierzę w dobro. Czynione żmudnie i na co dzień przez dobrych ludzi. Wierzę w prawdę, dlatego tak znieść nie mogę hipokryzji i zakłamania religii. Żadnej z tych wartości, w które wierze nie znalazłem w żadnym z kościołów, synagog czy meczetów. A studiowałem te tematy długo i dogłębnie. Znalazłem tam tylko i wyłączenia aparat opresji, przymusu i wykluczenia.
Tu muszę Ci zadać kilka pytań, żeby odnieść się do Twoich twierdzeń.
Wierzysz w dobro. Powiedz mi zatem czy obrażanie innych ludzi jest dobrem czy złem? Czy wiedząc że możesz kogoś obrazić (a wiesz że z nim się nie zgadzasz) będziesz starał się z nim tak rozmawiać aby go nie obrazić (żmudna i wymagająca robota) czy też uznasz że nie ma się co tym przejmować i co będzie to będzie? Szukałeś dogłębnie w różnych religiach i nie znalazłeś miłości. Czy można wiedzieć gdzie i jak szukałeś jej w wierze katolickiej? Czy byłbyś w stanie podać mi konkretne przykłady hipokryzji, zakłamania, aparatu opresji, przymusu i wykluczenia istniejące w kościele katolickim w ciągu ostatnich 100 lat?
Co do moralności, to też częsty błąd utożsamiający ją religią. Znowu odwołam się do historii. Mordowanie niewiernych wersus piąte nie zbijaj. Pedofilia w kościele (nie generalizuje, wiem że to jednostki, ale dobitnie pokazujące, że religijność nie chroni przed staniem się złym człowiekiem). Czy ostatnia „tęczowa zaraza” wersus kochaj bliźniego swego. W naszym „ w dziewięćdziesięciu procentach” religijnym kraju zło jest tak powszechne, że przestaliśmy je już zauważać. Około 85% ludzkości wyznaje tę czy inną religie, co nie przeszkadza im w tym samym czasie mordować, gwałci, kraść i oszukiwać. Moralność nie ma nic wspólnego z religijnością. Powiem więcej, religijność jest świetną zasłoną dymną dla zachowań głęboko niemoralnych, co najlepiej widać na przykładzie hierarchów polskiego kościoła katolickiego.
Moralność jest mocno połączona z religią. Chrześcijaństwo a obecnie wiara katolicka sprzeciwia się eutanazji i aborcji. Można oczywiście się spierać co w określonych przypadkach jest lepsze bądź gorsze ale trzeba przyznać że w krajach gdzie religia przestała mieć swój wpływ aborcji można dokonać już do 9 miesiąca ciąży a eutanazji można poddać już nawet niepełnoletniego mającego problemy psychiczne. Moralność została przedefiniowana w kierunku wygody dla najbliższych zabijanej osoby i zmniejszenia obciążenia dla społeczeństwa. Prawdziwa religijność chroni przed staniem się złym człowiekiem a przynajmniej bardzo utrudnia ta przemianę. Pedofilia jest we wszystkich środowiska i wszędzie musi być zwalczana także u ludzi bogatych, wpływowych i ze świata artystycznego. Co do pedofilii w kościele to większość tych przypadków to czyny homoseksualne. Może pewnym radykalnym wyjściem byłoby niedopuszczanie do posługi kapłańskiej osób nie będącymi heteroseksualistami. Nie mogą się zgodzić na to że ludzie przestali zauważać zło. Oni je widzą ale je często relatywizują dla własnej wygody. Ale nawet w takim przypadku to statystycznie rzecz biorąc w Polsce jest mniej przypadków gwałtów i napadów niż na zachodzie czy północy europy. A wchodząc na nasze podwórko na wschodzie gdzie jest więcej ludzi religijnych, dzieci lepiej się uczą, jest mniej rozwodów, więcej ludzi szczepi swoje dzieci. Może to z religijnościa nie ma korelacji a może jednak ma. Proszę, podaj przykład mordowania niewiernych z ostatnich 100 lat w imię katolicyzmu. To długi okres, skoro religia jest taka straszna to na pewno coś się w tym czasie musiało stać. W kwestii „tęczowości”. „Tęczowa zaraza” była nawiązaniem do „Czerwonej zarazy” (polecam przesłuchanie całego kazania Jędraszewskiego). Bliźniego należy kochać ale jeśli robi coś złego należy też reagować. Czy przeciwstawienie się komunistą i walka z nimi była sprzeczna z „kochaj bliźniego swego”? Ten system gnoił ludzi i właśnie dla miłości wobec ludzi powinien być zwalczany. Co do „nie zabijaj” jest różnica pomiędzy zamordowaniem człowieka dla pieniędzy a zabiciem terrorysty, który chce zabijać innych ludzi. To samo jest z ideologią LGBT, która jest w podobny sposób racjonalna jak ideologia komunistyczna, w dodatku wykorzystująca homoseksualistów tak samo jak komunizm wykorzystał chłopów i robotników. Żal mi ich, bo przez wybryki „tęczowych” homoseksualiści przestają być brani na poważnie i zaczyna się ich uważać za narwanych świrów ze skłonnościami do ekshibicjonizmu.
Wracając do tematu kościoła to mocno posługujesz się sloganami. Bardzo łatwo oceniać religię po sloganach nie wchodząc w istotę sprawy. To oczywiście bardzo uprasza ale jednocześnie zaciemnia istotę sprawy. Proponuje pójść do dowolnego kościoła i posłuchać co ksiądz faktycznie mówi na kazaniu a nie opierać się na wrzutkach medialnych - co to dzisiaj strasznego jakiś hierarcha kościelny powiedział.
Religia to nosnik moralnosci i powstal by ujarzmic nasza prawdziwa nature - egoistyczna leniwa bezwzgledna mordercza i egocentryczna. Jesli religia przegrywa z nasza natura to tylko swiadczy to tylko o tym jak potezne sa nasze wrodzone instynkty. Bog nas stowrzyl ludzmi a religia chce bysmy byli dobrymi ludzmi.
A z tym Harry Potterem czy Wiedźminem to się zgadzam. Tyle samo w nich prawdy i faktów co w Biblii czy w Koranie. Ale nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie żył i zmuszał innych do życia zgodnie z zasadami zawartymi w Grze o tron. A niestety ja i miliony ludzi jesteśmy zmuszani, aby żyć zgodnie z zasadami zawartymi w Biblii czy w Koranie. I jeśli Ty nazwiesz Pottera głupim gówniarzem, to nie stanie się nic. Jeśli ja publicznie nazwę tak Jezusa to ryzykuje 2 lata w pierdlu, a jeśli zrobię tak samo w kraju muzułmańskim z Allachem to stracę życie. To tak a propos żyj i daj żyć…
Ale nie odniosłeś się do jednego (w ogóle sprytnie odniosłeś się tylko do tych fragmentów, które Ci pasowały). Naprawdę wierzysz w to, że jakiś facet w dziwnym stroju po wypowiedzeniu serii zaklęć zmienia wafelek w mięso, a sfermentowany sok z winogron w krew faceta, który rzekomo żył 2 tysiące lat temu? Tak naprawdę, w głębi swojego rozumu w to wierzysz?
Po pierwsze nikt nie zmusza aby żyć tak jak chce Biblia (z Koranem to już inna sprawa). Po drugie nie musisz nazywać kogoś głupim gówniarzem jeśli się z nim nie zgadzasz. Możesz to zrobić wykorzystując bardziej argumenty niż emocję. Wiem że tak jest trudniej ale procesem wtedy nie musisz się przejmować. Wracając do karania za obrazę uczuć. Tu drogi są dwie: albo zdejmujemy karanie ale globalnie i na wszystko. Każdy może sobie każdego obrazić i powiedzieć co chce – byłaby super wolność i super rynsztok na co dzień. Ten paragraf miał i ma na celu wziąć na kaganiec zachowanie ludzi które mogłyby spowodować niepokoje społeczne i to nie tylko między antyteistami a religijnymi ale np. między wyznawcami różnych wyznań. Myślę że generalnie większość populacji wie jak się zachować aby to co się zrobi lub powie było traktowane jako obraźliwe albo i nie. Nie odniosłem się do fragmentów Twojej wcześniejszej wypowiedzi nie ze sprytu tylko po prostu Ty mi wcześniej nie odpowiedziałeś na moje pytanie. A ponieważ nie było to związane z meritum sprawy uznałem że nie będę tracił czasu na poszerzanie tematu, jeśli ma to działać tylko z mojej strony. Ale skoro Cię to interesuję to proszę. Tak, wierze że jakiś facet (kapłan) w dziwnym stroju (ma się wyróżniać od innych, tak samo jak kapitan statku, który też ma dziwny strój) po wypowiedzeniu serii zaklęć (to się nazywa modlitwa, w katolicyzmie czary są domeną diabłów/demonów) zamienia opłatek (nie wafelek – wiem ostatnio wafelek jest modny ale powinieneś znać właściwą nazwę) nie w mięso a w ciało Boga, oraz wino w krew Boga. Naprawdę warto by wyjść poza slogany oraz regułki i poznać o co w tym wszystkich chodzi. Inaczej będzie się patrzyło na ten wafelek i sfermentowany sok z winogron jak ktoś kto poszedł do Luwru i na widok obrazu Mony Lisy powiedział że to tylko kawałek deski pociapany farbą. Po pierwsze podczas eucharystii następuje symboliczne przemienienie chleba (opłatek) i wina w ciało i krew Boga. Jest to nawiązanie do wieczerzy z Jezusem która miała na celu połączenie się ludzi z Bogiem przez zjedzenie jego cząstki. Takie były wtedy czasy (do tej pory w Judaiźmie ludzkie ciało oraz krew świadczy o istocie człowieka), spożycie cząstki boga miało i ma pozwolić na bliższy kontakt, wejście na wyższy szczebelek, itd. Są tez przypadki (udokumentowane) gdzie wino zamieniło się w krew a opłatek w mięsień sercowy. Ale oczywiście kwestie cudów jako zdarzenie które po prostu nie mogą istnieć najłatwiej wytłumaczyć fałszerstwem, zbiorową hipnozą, sprytną manipulacją itd. itp. Nie neguję istnienia fałszerstw ale część z nich można obronić tylko i wyłącznie za pomocą bardzo naciąganych tez, których naczelna brzmi - tak to musi być fałszerstwo bo przecież cudów nie ma.
Na zakończenie mojego wywodu mam pytanie, skoro religia to bzdura, nie ma Boga, a więc nie ma diabła/demonów, to skąd się wzięło zło? Zwierzęta nie są dobre ani złe a kierują nimi instynkty. Natura nie jest dobra ani zła. Czy uważasz że ten zlepek atomów którym jesteśmy a na drodze ewolucji przez miliony lat uzyskał świadomość tak sobie samoistnie wytworzył sobie dobro i zło? I to dobro i zło mimo ewolucji jakoś nie może się nawzajem zdominować i ciągle rywalizuję ze sobą. Czemu ta przypadłość nie poszła inną drogą? Na przykład w kolektywizmu roju a mimo wszystko weszła w indywidualizm z szarpaniem miedzy dobrem a złem?
" Są tez przypadki (udokumentowane) gdzie wino zamieniło się w krew a opłatek w mięsień sercowy." Przepraszam Cię, ale nie jestem w stanie prowadzić merytorycznej dyskusji na tym poziomie.
No tak. Na moje 5 obszernych komentarzy, wypełnionych treścią, argumentami i pytaniami wybrałeś jedno zdanie dotyczący udokumentowanych przypadków cudu eucharystycznego i uznałeś że to już koniec prowadzenia dyskusji z Twojej strony. Po pierwsze pozwolę sobie wrócić do formy Pan (w tym momencie dla mnie będzie wygodniejsza). Po drugie mógłbym za Panem napisać że to bardzo sprytne, urwać dyskusję gdy zaczynają w niej padać pytania i argumenty na które za odpowiedź już nie wystarczają proste slogany. A może to jednak efekt dysonansu poznawczego? Nikogo nie zmuszam do rozmowy ze mną, przyjmuje do wiadomości Pana decyzję. Po trzecia aby zamknąć temat który dla Pana był impulsem do zakończenia dyskusji, kilka słów o tzw. cudzie eucharystycznym czyli fizycznej a nie tylko duchowej przemianie komunikantów i wina w prawdziwe ludzkie ciało i krew. Takie zdarzenia miały miejsce i są udokumentowane. Część z nich jest oficjalnie uznawana przez kościół katolicki, część z nich nie ma oficjalnego uznania. Takie wydarzenia miały miejsce w Lanciano (Włochy) w 700 roku, Bolsena (Włochy) w 1263 roku, Siena (Włochy) 1330 rok, Macerata (Włochy) 1356 rok, Siena (Włochy) 1730 rok, Buenos Aires (Argentyna) 1996 rok, Sokółka (Polska) 2008 rok, Guadalajara (Meksyk) 2013, Legnica (Polska) 2013 roku. Tak czy inaczej te wydarzenia nie są z kategorii plama na szybie, ścianie czy też kształtu tosta oraz nie zostały wymyślone przez jakiegoś publicystę. Polecam zaznajomić się z tymi przypadkami. Podsumowując, zalecałbym wyjście ze skorupy sloganów i otwarcie się na argumenty drugiej strony (ja tak robię). Nie musi się Pan z nimi zgadzać ale udawanie że ta druga strona to gromada dewotów i dewotek z dysfunkcją mózgu jest mocno nieprawdziwa. Oczywiście można dalej określać krytycznie religię w sposób prosty, łatwy i przyjemny ale to zaczyna mieć cechy wiary we własną niewiarę co chyba zaczyna być pewnym zaprzeczeniem idei ateizmu/antyteizmu.
Pozdrawiam serdecznie.
Szacunek za cierpliwość P_a_b_l_o_s_z, że ci się chciało to wszystko pisać. Do ludzi zamkniętych doktrynalnie nic nie trafi a na pewno nie argument nauki
Moze wlasnie sek w tym ze zle pojmujemy Boga? Moze jestesmy dokladnie tacy jakimi On chce bysmy byli ale ktos wymyslil religie by dac szanse nieudacznikom. Jak to mozliwe ze w calym swiecie zwierzat i roslin tylko najlepsi najsilniejsi i najsprytniejsi maja szanse na przetrwanie a w swiecie ludzi niewazne jak mizerna i bezuzyteczna istota jest traktowana jak cos wartosciowego?
Rośliny i zwierzęta działają instynktem. Ludzie maja tzw. uczucia wyższe. Oczywiście można wierzyć w jakąś odmianę darwinizmu. Tylko że wtedy świat zaczyna być dosyć paskudnym miejscem.