Jak to się można spodziewać po Netflixie, zwykła propaganda, ukazująca Benedykta jako człowieka ze słabnącą wiarą - czyli jako Kościół, który już sam nie wie czego chce. Z kolei Franciszek ukazany jako niesamowity dar od Boga, który powinien zreformować Kościół. Głupie na całego.