takie pytanie do was, jeżeli oglądaliście, poproszę o wasze odczucia.
Film, nie serial :) wzruszający, momentami zabawny. Główne role grane przez prawdziwych mistrzów sztuki aktorskiej. Polecam.
Ja na 6. Dobry teatr, doskonała gra aktorów, świetna charakteryzacja, rozmach. Niestety, Netflix jest lewicowy i to czuć w pokazaniu postaci. Benedykt XVI jako ten konserwatywny, pokazany został jednak trochę jako ciemniak, bez argumentów, oglądający "Komisarza Rexa", prymityw. I na jego tle wspaniały Bergoglio, który zawsze ma rację, postępowy, wrażliwy, doświadczony - wszyscy mają być po jego stronie, po stronie postępu Kościoła. A prawda jest taka, że Kościół nie może iść w stronę postępu - Benedykt XVI nie przyciągał ateistów do Kościoła, ale Franciszek też nie przyciągnie, za to odepchnie od Kościoła wierzących. I to będzie zwycięstwem lewicy, niestety. Franciszek nie jest moim papieżem, ale nie mam złudzeń - następny też nie będzie, bo Franciszek już tak ustawił kolegium kardynalskie, że każdy następny papież będzie z tych postępowych. A prawda jest taka, że kulisy abdykacji Benedykta były inne - mafia St. Gallen wewnątrz kolegium kardynalskiego, nie chciała już czekać na śmierć papieża, żeby posadzić swojego. A ten schorowany Benedykt, chyba nie był w takim złym stanie, skoro nadal żyje.
Nie widzialem filmu: ale czy Benedykt rzeczywiscie jest tam przedstawiony jako prymityw? Z tego co kojarze, to jest profesorem teologii; i jakkolwiek nie jestem w zakresie oczytany, nie jest to bliska mi tradycja, to chyba odnosil wymierne akademickie sukcesy; a tez popularny obraz wydawal mi sie inny...Moze zle odczytujesz?
Na początku filmu, Ratzinger jest przedstawiany jako autorytet teologiczny, profesor itd. Zwykły człowiek w wywiadzie mówi o nim, że to intelektualista. A później, w rozmowach z Bergoglio przegrywa wszystkie utarczki słowne, Bergoglio na wszystko ma argumenty, a Benedykt XVI wypada słabo, nawet traci cierpliwość. Bergoglio jest wśród ludzi, otwarty, dowcipny, Benedykt sam je posiłki, jest daleko od ludzi. Z takich ludzkich spraw Bergoglio jest fajny, bo lubi piłkę nożną, a Benedykt prymitywny, bo ogląda głupkowaty serial o psie policyjnym (Bergoglio wyraźnie robi tu minę dezaprobaty) i gra jakieś piosenki z niemieckiego kabaretu. Cel tej manipulacji w filmie jest taki, że mamy polubić Franciszka, a Benedykta raczej nie. Mam nadzieję, że udało mi się opisać, jak to odebrałem. Ja akurat wolę Benedykta i tego we mnie film nie mógł zmienić. Jestem ciekawy Twojego odbioru - napisz, jak obejrzysz. Pozdrawiam.
Moje odczucie po obejrzeniu filmu są zupełnie inne, owszem, początkowo widoczny jest kontrast w zachowaniu papieży na korzyść Franciszka, pokazany jest jako bardziej otwarty na ludzi, w rzeczywistości też Go zawsze tak odbierałam. Natomiast w trakcie oglądania filmu to Benedykt zaczął wzbudzać mój rosnący szacunek, zobaczyłam osobę, która nie boi się podejmować trudnych decyzji, która stawia dobro Kościoła ponad swoje własne. Co do "infantylnych" rozrywek no to już zupełnie subiektywnie oceniasz że piłka nożna jest bardziej wyszukana od oglądania serialu:p Także ja nie widzę w filmie żadnej propagandy, wg mnie bardzo dobrze nakręcony.
Benedykt XVI był kontynuatorem misji Jana Pawła II, chociaż miał tu trudne zadanie. Nie wierzę w decyzję Benedykta o abdykacji, był po prostu otoczony ludźmi, którzy go nie znosili, bo mieli własną wizję Kościoła "postępowego". Widać to świetnie na filmie z wizyty papieża Benedykta w Niemczech, gdzie większość obecnych tam kardynałów, demonstracyjnie nie podaje mu ręki podczas oficjalnego powitania, choć ręka papieża jest cały czas wyciągnięta i niektórzy ją przyjmują. https://www.youtube.com/watch?v=ZEHViOAYiBM
Nie da się być prezesem firmy, którego nie akceptuje reszta zarządu i tak samo stało się w Kościele. Co do "infantylnych" rozrywek - nie uważam piłki nożnej za bardziej wyszukaną od oglądania serialu - po prostu tak to zostało pokazane - papież też jest ludzki, ale Franciszek jest lepszy, bo interesuje go rywalizacja, konkurencja, jest jednym z tych, którzy oddają swoje serce reprezentantom swojego kraju i dlatego ma być lepszy, niż ktoś kto zasiada przed telewizorem razem z milionami gospodyń domowych, żeby śledzić wydumane historyjki niskich lotów, a taki stereotyp jest powszechny. Zapewniam Cię, że nie jestem kibicem, ani przeciwnikiem gospodyń domowych :P
dokładnie te same odczucia miałem, a propos przedstawienia Ratzingera, który jest przecież większym intelektualistą
Zgadzam się z Majkkelem. Benedykt XVI przedstawiony został przez Netflix w taki sposób, że w życiu prywatnym nikt by nie chciał z taką osobą spędzić więcej niż 30minut. Podkręcono (czy to z powodów ideologicznych, czy z powodów dostępności informacji biograficznych na temat każdego z nich - nie wiem) kontrast między nimi na korzyść Franciszka. Bergolio - dusza towarzystwa, z bagażem różnych doświadczeniem, obyty z ludźmi, mający swoje pasje. Benedykt XVI - uciekł przed życiem w książki i chodzi utartymi, znanymi z kościelnych książek szlakami. Benedykt jest dogmatykiem, ale żeby zupełnie pozbawić go w tym filmie jakiejś takiej społecznej wrażliwości i tak zrobić, żeby miało się wrażenie, że nikt go nie lubi... Szkoda, bo ten film to trochę para w gwizdek.
Papież Franciszek nie jest Twoim Papieżem, mnie jako osobę niewierzącą bardzo przekonuje i może gdyby na świecie byli tylko tacy kapłani to nie odeszłabym z Kościoła. :) Wielu wierzących bliskich mówi, że to jest właśnie prawdziwy papież, a każdy kolejny powinien brać przykład.
Franciszek przekonuje niewierzących, a traci wierzących. Niewierzący nie uwierzą, a wierzący się odsuną od instytucji kościelnych, co nie zmieni jednak ich wiary. Mnie do wiary papież nie jest potrzebny, choć miło byłoby, gdyby był, ale przewodnikiem, a nie eksperymentatorem.
A propos kk:
czy ilość członków świadczy o jakości ich stowarzyszenia? Porównując do produktu (taka alegoria do filmu ;) ) wolisz 10 "chińskich blyskotek" czy 1 dobry naszyjnik?
A propos przedstawienia postaci:
Po 2 seansie stwierdzam, że obaj panowie zostali przekoloryzowani. I to w dość ewidentny sposób (ich obopolny wpływ też jest dosc filmowo sztampowy):
Franciszek - wręcz kuglarski
Benedykt - germański na 100% (te knedle ;) )
To zdaje się zabieg. moim zdaniem obnaża nasze realne preferencje. Jeśli skrajny Ratzinger wzbudza czyjąś sympatię, współczucie - jestes na pewno konserwatywna osoba jak on.
Jeśli Franciszek wydaje Ci sie bardziej kabareciarzem niz duchownym, pewnie dałeś się nabrać na "liberalne" cośtam.
A realnie chodzi o spór starego z nowym i ciągła walka wewnetrzna (nie tylko watykańskiego) społeczeństwa, jak szybko adaptujemy sie do zmian
A propos całości:
Film lepszy od jego promocji a de facto film jest inny niz sam producent zapowiada ;)
Warto obejrzeć dla chociażby:
Niezlego dowcipu, solidnej gry aktorskiej i interesującego przedstawienia postaci.
Osoby uznajace tylko 1 prawdziwego biskupa Rzymu, mogą oszczędzić sobie te 2h. Nie obejrzą czegokolwiek, co bedzie interesujące lub prawdziwe.
Sorry, ze tak dlugo :)
To bardzo smutne, że decyzja o odejściu z Kościoła zapada jedynie na podstawie postaci (postaw) kapłanów. Kościół to jednak coś więcej niż poszczególne osoby, to wspólnota, która opiera się na Ewangelii. Zachęcam do przyjrzenia się treściom wiary, może to pomoże odnaleźć drogę powrotną :)
Ja lubię i papieża Franciszka, i Benedykta XVI - każdy z nich wnosi do Kościoła wiele dobrego. Postać Benedykta XVI została przedstawiona bardzo niesprawiedliwie, stworzono z niego negatywnego bohatera, zapominając, że ma wiele zasług, szczególnie na gruncie teologii. W filmie poznajemy historię papieża Franciszka (niestety nie orientuję się na ile prawdziwą), na temat Benedykta XVI pojawia się niewiele informacji, mimo że z ekranu padają na jego temat obraźliwe określenia. Włączając ten film spodziewałam się przekłamań i ideologicznego zabarwienia, szkoda, że tak się niszczy potencjalnie dobre i interesujące tematy.
Skoro mafia St Gallen tak strasznie nie lubiła Ratzingera to jakim cudem w ogóle został wybrany na papieża hmm? Zresztą to co zrobili niemieccy kardynałowie nie było zbyt miłe, ale czym różni się od ciebie i pisania "Franciszka to nie mój papież"? Niczym
Jestem wolnym człowiekiem. Wolno mi mieć konserwatywne poglądy i odrzucać te lewicowe, wolno mi nie być politycznie poprawnym, wolno mi jeść mięso i jeździć samochodem, a nie hulajnogą, wolno mi zazdrościć Brytyjczykom wyjścia z Unii Europejskiej, wolno mi ocenić Synod Amazoński, jako szamański, antykatolicki eksperyment, wolno mi uznać, że umycie nóg muzułmanom, to gest podległości, a nie miłość bliźniego. Nie muszę godzić się na wszystko, nie muszę chcieć spotkać tego papieża, a innego mógłbym chcieć spotkać. I nie zamierzam odbierać Ci wolności do podziwiania tego papieża, ale ja nie muszę podziwiać tego samego, co Ty. Franciszek nie jest moim papieżem, a Benedykt był. To moja wolność uznania, co jest moje, a co nie.
A jeszcze co do tego, że Benedykt za powód abdykacji podał stan zdrowia, a teraz nadal żyje. Sama w mojej wiosce znam przykład babulki, która od 20 lat ma zrobiony grób na cmentarzu bo czuje, że jest chora i umiera, a odeszła dopiero chyba w tamtym miesiącu i to raczej nie jest odosobniony przypadek wśród starszych ludzi, że już czują, że będą umierać, a wcale się tak nie dzieje.
Film ciekawy i można sobie obejrzeć. Gra aktorska głównych bohaterów świetna, dość mnogo wplatane w fabułę żarty i smaczki dodają uroku i jakości. Drażniło mnie natomiast to, że papież konserwatysta jest przedstawiony jako czasem wręcz arogancki prymityw, który w wolnym czasie ogląda telewizję, jeździ mercedesem i lata helikopterem jak mu się spieszy, a na obiad je klopsiki z bawarii jak jakiś snob. Z drugiej strony papież postępowy/reformista jest przedstawiony jako totalna odwrotnosc, prawie ideał, wybawienie Kościoła. Moim zdaniem ten film nie pozwala widzowi wyrobić sobie własnego zdania tylko wręcz narzuca z kim powinniśmy sympatyzować. Czy to źle? W zasadzie nie, bo papież Franciszek faktycznie zasługuje na sympatie, natomiast nie do końca rozumiem z jakiego powodu Benedykt został przedstawiony jako taki jełop. Myślę że ten film byłby lepszy gdyby był mniej zmyślony, ale w ogólnym rozrachunku myślę że 6,5 lub 7/10 to uczciwa ocena.