Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony tym filmem. Sporo znakomitych gagów i przede
wszystkim dialogów - scena przy obiedzie, jak Jack rozmawia z ojcem Marion o
amerykańskich i francuskich artystach, motyw z termometrem czy cytat wymieniony w tytule,
co prawda wyrwany z kontekstu, ale będący wspaniałą przenośnią - i wiele wiele innych.
Ogólnie klimat i sama historia dosyć allenowska, co niewątpliwie działa na korzyść samego
filmu. Do połowy znakomita komedia romantyczna, później robi się już trochę poważniej.
Co do cytatu zamieszczonego powyżej, to rzeczywiście *śmieszny* ale tylko na początku bo jakby się głębiej zastanowić i popatrzyć na historię świata i Europy z trochę szerszej perspektywy to raczej Francuzi częściej najeżdżali wrogie terytoria, żeby wspomnieć chociażby "spacerek" Napoleona pod Moskwę. Od zawszę także mieli silne skłonności do wyżynania się nawzajem (Rewolucja Francuska). U Amerykanów trwa to raptem pól wieku, a u Francuzów od stuleci. No offence Francjo! Lubię i bardzo szanuję Twoją kulturę... ale nie bądźmy hipokrytami.
No wiesz, hipokryzja najlepiej smakuje na hmm zimno. My śmiać się możemy z innych, z nas niestety nie można - uroki hipokryzji.
W sumie racja, choć to chyba było o zemście :P BTW: Dziwi mnie tylko, że słowa te wypowiada akurat Delpy, przybyszka z Europy, która od lat mieszka w Stanach... Wypowiedź na potrzeby kreacji filmowej / celowy populizm / czy może zwykła niewiedza, nieświadomość i dziury w pamięci? W końcu zagrała u Kieślowskiego w trylogii odnoszącej się do trzech wielkich haseł Rewolucji francuskiej, więc powinna wiedzieć...
No ja do tego filmu podszedłem w inny sposób. Mianowicie skupiłem się na różnicach kulturowych które potrafią napsuć krew. Tak więc z jednej strony bawiły mnie te dialogi (kojarzyły mi się z moim związkiem) a z drugiej strony to trochę przykre bo widać, że każdy rozumie pewne sprawy inaczej. Poza tym brak znajomości języka partnera też potrafi obniżyć "szczęście" (chodzi o dialogi partnera z rodakami itp). Tak więc dla mnie to do połowy filmu lekka komedia a później już "życie". ;)