Nudny? Dogłębne ukazanie portretów psychologicznych 12 ławników, kapitalnie poprowadzona i rzeczowna dyskusja, wybijanie kolejnych argumentów z rąk, świetne starcie charakterów jest nudne? Jak to nic się na końcu nie wyjaśnia? Można się domyślić jaką decyzję podjął sąd uwzględniając opinie ławników.
To, jaka była decyzja sądu i to, czy chłopak popełnił morderstwo, to dwie różne sprawy.
Widz sam powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie na podstawie całej dyskusji. Nie trzeba chyba mieć wszystkiego podanego na tacy.
A ja właśnie dlatego przebrnęłam przez cały film, bo miałam nadzieję, że na końcu dowiem się, kto zamordował. Tak, chciałam mieć wszystko podane na tacy, a nie siać domysły.
W tym filmie nie chodziło o to jaka będzie decyzja sądu, tylko o to jaka będzie decyzja przysięgłych, o tym był cały film. Pierwsza odpowiedź kaiokena jest idealnie trafna, film nie był nudny nawet przez kilka sekund i trzymał w napięciu do ostatnich minut.
Dla mnie był nudny, mam prawo tak myśleć... tak samo jak Wy macie prawo myśleć, ze nie był nudny. Swoimi komentarzami nie zmienicie mojego zdania. To, ze film podoba się większości osób nie znaczy, ze MUSI podobać się każdemu. Chyba to normalne, że gusta są różne. Jestem kobietą, wolę inną tematykę.
"Jestem kobietą, wolę inną tematykę. " - Gdyby tam siedziały kobiety i zamiast np. o oglądaniu meczu gadały o modzie to ocena byłaby większa?:)
No pewnie :) Moja ocena wówczas byłaby wyższa. Chyba nie twierdzisz, że kobiety i mężczyźni mają te same gusta i zainteresowania. Jeśli tak, to odsyłam do książek z psychologii, gdzie możesz poczytać o różnicach mózgów kobiecego i męskiego. Pzdr.
Tak, ale nie całkowicie. Pewne sytuacje muszą występować w filmach niezależnie od naszego gustu ( w tym przypadku choćby płeć ławników).
A ja jestem kobietą, a mimo to film bardzo mi się spodobał. Lubię ciekawie przedstawione, wykreowane postaci i relacje między nimi.
Jestem kobietą. Film jest wg mnie fenomenalny. Zobaczyliśmy ciekawe zderzenie charakterów- dwanaście bardzo różnych osób, które musiały uzgodnić wspólny werdykt. Poza tym, film porusza mimochodem wiele ważnych tematów, jak np. kwestia uprzedzeń i ich wpływu na nasze opinie.
skoro twoje zdanie jest ostateczne, i nie zamierzasz go zmieniać (ani go również bronić dobrymi argumentami), to jaki cel ma ta dyskusja?
wiem, że nie powinnam ciągnąć tematu.. ale zaczynam wątpić, jak czytam że 12 gniewnych miało by być kobietami rozmawiającymi np o Louis'ie Vuitton'ie. Ale chyba był taki film ... Legalna Blondynka o ile się nie mylę, modelka prawnik czy coś. To myślę, że Ci się spodoba w takim razie.
Kaioken26 ujął to idealnie, więc nie będę po nim powtarzać. Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie/gusta, ale nie usprawiedliwiaj niezrozumienia filmu tym, że jesteś kobietą. Jasne, że nasze mózgi się różnią od mózgów mężczyzn, ale Twój pierwszy post świadczy bardziej o tym, że nie zrozumiałaś o co chodziło w fabule i jaki był główny przekaz filmu. Oglądanie ambitniejszych pozycji polega również na wyciąganiu jakichś konkluzji z nich nie tylko odfajkowaniu, że się to oglądnęło.
Jak nie rozumiesz to oglądnij jeszcze raz, a dopiero gdy zrozumiesz możesz stwierdzić czy się z tym zgadzasz czy nie, i obiektywnie ocenić.
Proszę, czytaj ze zrozumieniem. Napisałam, że jestem kobietą (niepotrzebnie zresztą) i wolę inną tematykę, a nie, że nie zrozumiałam filmu. Naprawdę uważacie, że można go nie zrozumieć??? Proszę Was... Mój pierwszy post jest najwyrażniej bardzo prowokujący, a ja nie spodziewałam się tak burzliwej dyskusji. Następnym razem bardziej przemyślę dobór słów i zamysł dyskusji. Mój błąd. To była moje pierwsza dyskusja na filmwebie, wyciągnę wnioski na przyszłość. Tak naprawdę, nie przeszkadza mi w filmie to, że nie zdradzają czy chłopak zabił, bo to nie jest istatną filmu, ale to, że film jest zbyt prosty i przewidywalny (wiadomo niemal od razu, że Fonda w końcu przekona pozostałych do swojej racji..) .Wiem, że taki był zamysł, że widz sam musi wysunąć swoje wnioski i wczuć się rolę przysięgłego. Pewnie dlatego też podoba się ten film wielu osobom. Film nie jest zły, ale ja po ocenie 8,7 spodziewałam się czegoś DUŻO lepszego. Pozdrawiam
Nie mówię, że napisałaś że nie rozumiesz filmu, ale to można wywnioskować z Twojego postu, bo w filmie nie chodzi o to jak się skończy, tylko o tę drogę do końca. Pisząc że film jest nudny, jak najbardziej masz prawo tak myśleć, ale jeżeli mówisz, że się nic nie wyjaśnia, oraz że był przewidywalny i od początku wiedziałaś jak się skończy, świadczy o tym że nie zrozumiałaś o co w filmie chodzi.
Faktycznie, niepotrzebnie, bo płeć nie ma z tym za wiele wspólnego.
W takim razie życzę miłych i konstruktywnych dalszych dyskusji ;)
Zatem, mądra istoto, napisz mi o co w tym filmie chodzi (tzn. Twoję interpretację), skoro nie zrozumiałam.
to moze faktycznie legalna blondynka jest filmem dla Ciebie. prosty, nie trzeba sie wysilac
Reshesee akurat ciężko dziwić się faktowi, że "przewidziała" końcową decyzję, skoro 3/4 opisów filmów ma w sobie informację na ten temat:)
Inna sprawa, że rzeczywiście w filmie nie chodzi o to.
Całość jest świetnym przekrojem społeczeństwa tamtych czasów, a każdy z 11 "winny" przedstawia sobą jakąś pozę. Już pominę świetny poziom dialogów czy grę aktorską dzięki czemu ten fil tyle zawdzięcza.
i szczerze mówiąc sądzę, że autorkę tego tematu w filmie przede wszystkim zabolał jego swoisty minimalizm (patrz jedność miejsca, brak szeroko rozumianej akcji itp) i stąd znudzenie.
Dealric, używam mózgu przy oglądaniu filmu, a nie czytam opisy na filmwebie przed obejrzeniem filmu, by poznać jego fabułę... Jeśli Ty tak robisz, to pozostaje mi tylko współczuć. Rozumiem, że każdy chce dorzucić kilka groszy w tej dyskusji i zwyczajnie się pomądrzyć. Ja osobiście kończę dyskusję, bo jak już mówiłam, film mnie nie powala i szkoda mi tracić czas na dalszą, bezsensowaną dyskusję.
No patrz ja zwykle gdzieś jednak zwrócę uwagę na OPIS filmu chcąc wiedzieć czy film mi się spodoba. Chyba, że Ty wybierasz filmy na ślepo, albo decydujesz się patrząc po ich ocenie na jakimś portalu. Powiedziałbym wręcz, że to tobie należy współczuć, skoro najwyraźniej nie potrafisz zrozumieć do czego służy opis filmu.
Dealric może źle to ujęłam, bo nie do końca chodziło mi o to, że się dziwie, że przewidziała zakończenie.
haha! no to jak widzę Dealric możemy sobie współczuć nawzajem, bo ja również nie używam mózgu i czytam opis filmu, żeby stwierdzić czy mnie zainteresuje czy nie ;p
no ale pomimo skończonej dyskusji, polecam koleżance wpisać w google tudzież inną wyszukiwarkę jaka jest różnica między opisem a streszczeniem, bo chyba myli pojęcia.
No biedni jesteśmy my, co nie oglądamy na ślepo filmów i rozróżniamy tak skomplikowane pojęcia jak opis i streszczenie;)
Miejmy nadzieję, że autorka kiedyś dorośnie do takich filmów:)
No i to właśnie jest bezsensowna dyskusja, czepianie się teraz do różnicy między streszczeniem a opisem....
Dealric, napisałeś że "przewidziałam" końcową decyzję, skoro 3/4 opisów filmów ma w sobie informację na ten temat:). Mi w opowiedzi chodziło o to, że przed obejrzeniem filmu nie szukam informacji o tym, jak SKOŃCZY SIĘ film. Zresztą raczej w żadnym opisie tego nie podają.
"Dwunastu przysięgłych w procesie o morderstwo rozpatruje kwestię winy. Wszyscy poza jednym są pewni, że oskarżony zamordował swego ojca. Jednak wyrok musi być jednomyślny. Rozpętuje się gorąca dyskusja, w toku której wątpiący przekonuje innych do swego zdania."
Cytat zaczerpnięty z głównej strony filmu na filmwebie. Dany jako opis.
Bardzo łatwo z niego wywnioskować końcowy werdykt. Tadam opis z podanym zakończeniem!
No właśnie... "wątpiący przekonuje innych do swego zdania", a nie "przekonał". Czyli koniec nie jest wyjaśniony. Właśnie obaliłeś swoją teorię, że "przewidziałam końcową decyzję, skoro 3/4 opisów filmów ma w sobie informację na ten temat."
Nie, nie obaliłem. Sprawdź lepiej wszystkie możliwości rozumienia słowa "przekonuje".
Jakby tam było przekonał to by dość jasno znaczyło, że przekonał jeszcze przed rozpoczęciem filmu.
Ach ten skomplikowany język polski...
jeśli byłoby "przekonał", to byłoby to streszczenie, a nie opis. A to jest opis. Trzeba brać to pod uwagę.
Myśl sobie o filmie co chcesz, tylko proszę nie zaniżaj oceny błagam:)
Dla mnie film ten ma wielkie znaczenie. Głównie z tego powodu, że pokazuje jak to jeden mądry człowiek przy użyciu odpowiedniego argumentu potrafi przekonać większość(której opinia kształtowana jest poprzez niedbałość i owczy pęd) do zmiany zdania. Daje to nadzieję(przynajmniej ja tak uważam) na to, że gdy dzieje się źle i wszystko podąża ku najgorszemu, wystarczy jeden człowiek który wie co robi i jest w stanie to zmienić.
Dziękuję za komentarz zawierający argumenty na temat filmu, a nie mający na celu obrażenie kogoś, kto ma odmienne zdanie. Nawiązując do filmu - Fonda, też używał argumentów, a nie obrażał innych przysięgłych.. Szkoda, że nie wszyscy fani filmu nauczyli się czegoś dzięki niemu. Pozdrawiam wszystkich.
Wniosek jeden, ludzie uczcie się czegoś z filmów, które kochacie i którym poświęcacie czas.
Dla nowych w temacie - dodam jeszcze raz, temat dyskusji był prowokacją. Proszę o dalsze niekomantowanie.
Ach kocham te stwierdzenia o prowokacji:D
Wytknęli CI jawne błędy w toku rozumowania albo wręcz wykazali głupotę? Napisz, że to prowokacja i wszystko było zaplanowane!
A tak jak spojrzysz na dyskusje to zauważysz, że tutaj przede wszystkim TO TY atakowałaś ludzi a nie oni ciebie.
Nie napisałam, że to była zaplanowana prowokacja. Jak widzisz powyżej pisałam, że popełniłam błąd, źle sprecyzowując temat, czego później nie mogłam edytować... wobec tego kilka razy starałam sie zakończyć tą dyskusję. Nie jestem tu po to, żeby kogoś atakować, czy obrażać, bo nie rajcuje mnie to i nie o to chodzi w tych dyskusjach. Jeśli poczułeś się atakowany, to przepraszam.. nie było to moim zamiarem.
Mniej-więcej to chciałem powiedzieć....pierwsza część wypowiedzi...
Do widzenia ja spadam nie spinajcie się bo nie ma o co.
:) no tak... jeśli ktoś uważa, że film jest przewidywalny i był w stanie przewidzieć zakończenie, to tak naprawdę go nie zrozumiał. Ale jak napisał Dealric - miejmy nadzieję, że kiedyś dorosnę do takich filmów... i w końcu je zrozumiem. Cieszę się, że ludzie z forum tak dobrze mnie znają ;D imponujące.
bardzo dojrzały komentarz... gratuluję. Polecam wrócić do szkoły podstawowej i podszkolić czytanie ze zrozumieniem ;)
"ale jeżeli mówisz, że się nic nie wyjaśnia, oraz że był przewidywalny i od początku wiedziałaś jak się skończy, świadczy o tym że nie zrozumiałaś o co w filmie chodzi."
Przeczytaj jeszcze n razy, to może się domyślisz o co chodziło.
juliahe zazwyczaj jest tak że całe zdanie ma sens ,a nie wyrwany jego fragment.
Jakbyś napisała to co w ostatnim poście na samym początku, to myślę że nie byłoby zbędnej dyskusji, ewentualnie była by jakaś konstruktywna.
pozdrawiam, miło się rozmawiało ;)
Reshesee, pisałam gdzieś, że to "nic" z tematu dyskusji dotyczy zagadnienia czy chłopak zabił czy nie, więc to zdanie w całości nadal nie ma sensu. Tak naprawdę nie wiem czego można nie zrozumieć w tym filmie... nie jest to jakiś zawiły film (moim zdaniem nawet prosty jak przysłowiowa budowa cepa)... chyba nasze społeczeństwo nie jest aż tak głupie... ? I pisanie do kogoś, że nie rozumie różnicy między opisem a streszczeniem, to też jest bardzo "dojrzały" komentarz. Również pozdrawiam
Zwłaszcza, że ten "dojrzały" komentarz padł w odpowiedzi na prośbę, żebyś napisała mi o co w tym filmie chodzi (tzn. Twoję interpretację), skoro go Twoim zdaniem nie zrozumiałam. Najwyraźniej Twoje argumenty się wyczerpały... ;) Najprościej jest powiedzieć komuś, że jeśli nie lubi jakiegoś filmu, to go nie rozumie.
A teraz na poważnie.... Filmu nie uznałam za fenomenalny nie dlatego, że go nie zrozumiałam. Za fenomenalne uznaję tylko takie filmy, które wnoszą coś do mojego życia, są bardziej zaskakujące, ale przede wszystkim uczą mnie czegoś nowego, uświadamiają coś... itp. Dzięki temu filmowi, niestety nie doświadczyłam takich emocji. Od zawsze raził mnie egoizm i ignorancja u ludzi i to, że niestety często od wielu z nich zależy życie innych osób. Postawa tych 11 przysięgłych mnie nie zaskakuje, tzn. to, że chcą odbębnić obrady, byle szybko iść do domu i nie wnikają zbytnio, czy chłopak trafi za kratki czy nie..., bo właśnie tak w życiu bywa. I jak to w życiu bywa, są też ludzie dużo bardziej empatyczni i inteligentni, jak przysięgły grany przez H. Fondę, którzy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, chcą i umieją przekonać innych do wysiłku w walce o sprawiedliwość. Film owszem jest prawdziwy i ponadczasowy, bo ludzie zawsze będą różni, ale do mojego życia niestety niewiele wnosi. I osobiście żałuję też, że nie zaskoczył mnie jakimś totalnym zwrotem akcji na końcu. Film zrobiony jest w sposób bardzo realistyczny, co mi się nawet podoba, ale... zdecydowanie wolę obejrzeć jakiś dokument.
Może nie jest to jakoś cudownie napisane, ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi.
A nie... jednak jest coś czego, nauczyłam się dzięki filmowi... żeby beztrosko nie zaczynać dyskusji na filmwebie :)