Może wtrącę się w ten cały dyskurs. Dla mnie film jest genialny i nie chodzi w nim o to czy oskarżony jest winny/niewinny, nie chodzi o żaden przekrój społeczeństwa, o portrety ławników czy coś jeszcze. Jego przekaż jest prosty, ponadczasowy i brutalnie aktualny tzn każdy ma prawo do swojego zdania, do wypowiedzenia go i obrony. Niezależnie kogo i ilu oponentów ma na przeciw siebie. Obrona własnego zdania jest siłą tego arcydzieła. Ilu z nas w podobnej sytuacji nie wychyliłoby się /jak tych jedenastu/, siedziało cicho bo przecież większość ma rację. Poza tym wstyd wstawiać się za jakimś człowiekiem z marginesu, ciemnogrodzianinem. Bardzo aktualny film.
Często posiadanie własnego zdania w jakiejś sprawie gdzie tak wielu myśli inaczej jest problemem. Stąd pojęcie autocenzury, wszechobecne w naszej rzeczywistości.
Nie zabiorę zdania bo mogę być obśmiany. Ktoś, niby jakiś tzw autorytet, mówi bzdury, ale nikt nie ma odwagi się sprzeciwić bo środowisko może go wykluczyć, to zjawiska z naszej codzienności.
"Za fenomenalne uznaję tylko takie filmy, które wnoszą coś do mojego życia, są bardziej zaskakujące, ale przede wszystkim uczą mnie czegoś nowego, uświadamiają coś". Ten film powinien dać ci dużo do myślenia jeżeli powyższe wyznanie jest prawdziwe.
Bo czasy zawsze są trudne dla osób z własnym oglądem świata.
Pozdrawiam
Świetnie to ująłeś, zgadzam się z tym, co napisałeś o przekazie filmu. Jednakże zdaję sobie sprawę, że wielu ludziom np. studiującym aktorstwo, koneserom filmowym ten film może podobać się głównie ze wględu na gra aktorów i ogólnie, to co wcześniej napisał kaioken26 (na samym początku dyskusji).
Aczkolwiek, jeśli chodzi o mnie, to tych "zjawisk z naszej codzienności" ten film mi akurat nie uświadomił (obejrzałam go dopiero jakieś pół roku temu) , uświadomiły mi to raczej moje wcześniejsze doświadczenia, przeżycia, nauka itp. na podstawie, których wysunęłam jakieś wnioski. Jednak cieszę się, że uczy on czegoś mądrego tak wielu ludzi. Również pozdrawiam
uderzajace jest to, ze w pewnym momencie odsylasz do ksiazek psychologicznych, a w tym filmie nie dostrzegasz czegos, co jest bardzo proste a jednoczesnie nie tak oczywiste dla nas samych - ludzka psychika, nasze motywy i uprzedzenia, to, ze ludzie nie zastanawiają się nad sobą.
W tym filmie jest pokazane, jak przysiegli odkrywają prawdę o sobie i dopiero wtedy sa w stanie myslec racjonalnie, a nie wtedy, gdy kierują sie swoimi uprzedzeniami.
I dlatego uwazam ten film za fenomen - taka codziennosc ludzkiej natury jest tu pokazana, z ktorej nie zdajemy sobie sprawy - nie zdajemy sobie sprawy z tego, jacy jestesmy naprawde. To daje do myslenia i jesli ktos sie nad soba nie zastanawia i uwaza ze pozjadal wszystkie rozumy, to wlasnie ten film powinien dac mu do myslenia - mozemy nauczyc sie czegos o innych i o sobie, i jesli wyciagnie wnioski, to moga one zmienić jego zycie.
Nawet jesli ty znasz juz siebie na wylot to powinnas docenic ten film dlatego, ze sklania on innych do zastanowienia sie nad sobą.
wychodzi wiec na to, ze jednak wcale tak bardzo nie interesuj cie ludzka psychika (inaczej nie nudzilby cie ten film). A skoro ludzi nie interesuje ludzka natura, to nie są w stanie poznac siebie, a nie znajac siebie nie są w stanie poznac innych.
"skoro twoje zdanie jest ostateczne, i nie zamierzasz go zmieniać (ani go również bronić dobrymi argumentami), to jaki cel ma ta dyskusja?" pewnie taki sam ja w filmie - przekonanie innych. :)
Zawsze mi sie wydawalo, ze aby przekonac innych do swojego zdania, jezeli jest inne od ogolu, pasuje je bronic dobrymi argumentami.
Przepraszam, że zacznę nie na temat: Napisałaś, że jesteś kobietą i wolisz inną tematykę. Gdybyś napisała: jestem @juliahe i wolę inną tematykę, nawet słowem bym o tym nie wspomniała. Bardzo drażni mnie generalizowanie. Po takich komentarzach, każdy @Zgnilec może napisać: "Pfff kobiety..." Też jestem kobietą, ale moja płeć stanowi jedynie niewielki ułamek tego, co decyduje o moim guście filmowym.
Na temat: zawsze podchodzę sceptycznie do filmów z dobrymi recenzjami, ocenami, z pierwszych miejsc rankingów - zawsze na przekór - ale z każdą kolejną minutą filmu przekonywałam się, że w pełni zasłużył na dobre noty. Mimo że zakończenie stało się w pewnym momencie oczywiste, to sposób dochodzenia do werdyktu był mistrzowski.
Ale to decyzja ławy przysięgłych jest automatycznie decyzją sądu. Tak wnioskuję po przeczytaniu "Ławy przysięgłych" Grishama.
Nie o to tu chodzi. Ławnicy doszli do konkretnego przekonania, że sprawa nie została dostatecznie dobrze zbadana. Poruszane sprawy wcale nie były uwzględnione przez policję i prokuraturę. Być może zabił, owszem, ale dowody przedstawione na wokandzie były tak słabe, że jeden gość przekonał pozostałych 11 o tym.
Zgadzam się tylko z tym że ten film jest stary i to tylko pod kilkoma wzgledami, bo rozważania nad ludzką naturą zawsze będą ciekawe i nigdy się nie znudzą.
nie wydaje mi sie by film byl nudny. Dialogi ukazuja rozne odcienie ludzkiej osobowosci jak i ich slabnosci. Aktorzy graja wybitnie przekonywujaco. Film jest bardzo teatralny a niektore ujecia mjazdza. Film pokazuje sytaucje z jaka wielu z nas ma doczynienia. Konfrontacja z grupa o odmiennym zdaniu. W filmowej sytuacji grupa chce wyslac na kare smierci osobnika, ktory zostal w publicznej swiadomosci winnym. Czarny oskarzony i slaby material dowodowy w purytanskiej,rasistowskiej american dream. Film pokazuje,ze logika i niezlomnosc pomagaja rozstrzygac skomplikowane,wazkie dylematy.
Ja obejrzałam ten film dopiero wczoraj i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Mimo, że od początku wiedziałam jak się skończy nie żałuję czasu, który poświęciłam na jego obejrzenie. Do niedawna bardzo nie lubiłam starych filmów, ale teraz staram się do nich przekonać i oglądam wszystkie "klasyki".
Ten film pokazuje, coś czego współcześni twórcy najwyraźniej nie rozumieją- żeby zrobić dobry film nie trzeba mieć milionów czy miliardów, nie musi być tam przemoc i/lub seks- wystarczy naprawdę dobry pomysł, inteligentne dialogi i dobrzy aktorzy. Oczywiście ten film nie zarobiłby pewnie tyle co jakiś "Zmierzch" czy "Avatar" bo nie jest skierowany do motłochu tylko do inteligentnego odbiorcy, ale to takie miłe obejrzeć film po którym nie czuję, się jak idiotka.
Ten film pokazuje, jak łatwo można manipulować dowodami oraz ludźmi. Po wyjściu z sali sądowej wszyscy myśleli, że jest winny- Fonda jako jedyny wątpił, chociaż nie miał zbyt wielu argumentów. Po prostu nie chciał wydać chłopaka na śmierć w 10 minut. W miarę upływu czasu okazało się, że wszyscy widzieli coś co ich zaniepokoiło w tym procesie, ale nie zwrócili na to uwagi wobec tak "przytłaczających dowodów". Ilu z nas dałoby się omamić, ilu z nas bez zastanowienia powiedziałoby winny, szczególnie jeśli chcielibyśmy zdążyć na mecz? A tu chodziło o życie człowieka! Gra aktorska była bezbłędna. Każdy z tych facetów miał inny charakter, każdy chciał przekonywać do swojego zdania w inny sposób- od agresji, manipulacji, podstępu, przez racjonalne tłumaczenie i prośbę.
Ten film pokazuje, że ludzie są tylko ludźmi i że nikt nie jest nieomylny. Nasze zmysły też potrafią zawodzić i często widzimy czy słyszymy tylko to co chcemy przegapiając wszystkie szczegóły, które mogłyby całkowicie zmienić nasze poglądy.
Sposób w jaki ławnicy dochodzili do tych wszystkich, szczegółów, to jak niektórzy uparcie stawiali na swoim póki nie usłyszeli jednego argumentu, który przeważył na zmianę zdania. Kłótnie, wyzywanie się, wyśmiewanie ze starszych i slamsów- cały ten proces był zrobiony tak realistycznie i inteligentnie- cały film trzymał w napięciu i dla mnie nie był ani trochę nudny.
Daję mnie zasłużone 10/10 :).
Serio. Szczególnie bałbym się Ciebie zobaczyć na ławie gdybym był niesprawiedliwie oskarżony, miał słabego adwokata, a większość poszlak wskazywała by przeciwko mnie.
wiesz... Twoja wypowiedź raczej świadczy, że Ty byłbyś marnym ławnikiem, skoro tylko na podstawie tego, że nie polubiłam filmu, który Ty lubisz, uznajesz, że jestem niesprawiedliwą osobą :/ Oceniasz mnie na podstawie wypowiedzi na temat jednego filmu? Przecież kompletnie mnie nie znasz... nie wiesz jaka jestem i jak zachowałabym się w realnym życiu. Proponuję wyjść ze świata filmowej fikcji :)
Nie odnoszę się do świata filmowej fikcji, tylko do Twoich wypowiedzi (które jak sądzę są realne) i na tej podstawie wyraziłem swoją opinię. A z Twoje wypowiedzi sugerują że łatwo przychodzi Ci ocenianie negatywnie czegoś czego nie rozumiesz, lubisz jasne odpowiedzi podane na tacy, ignorujesz argumenty osób które mają inne zdanie, podajesz argumenty które nie mają żadnego sensownego podłoża (znam kobiety które bardzo wysoko oceniają ten film) i jeśli dyskusja idzie w kierunku, który Ci nie odpowiada, to próbujesz ją zamknąć.
Nie napisałem przecież że jesteś niesprawiedliwą osobą. Niesprawiedliwa osoba to chyba ta, która wie że robi coś źle i mimo to robi (np. wie że ktoś powinien dostać więcej od innej osoby, ale mimo to więcej daje tej drugiej bo tej pierwszej nie lubi).
Tutaj raczej obawiałbym się tego że szybko, na podstawie pobieżnych informacji wyrobisz sobie opinię i będziesz do niej zbyt przywiązana.
ok, myśl co chcesz, masz do tego prawo. Wiesz, można rozumieć jakieś film, a mimo to go nie lubić... to kwestia gustu. A Ty dałbyś się przekonać do polubienia filmu np. Wilk stepowy? To działa na tej samej zasadzie.
Jasne, można rozumieć film i jednocześnie uważać że jest słaby. Ja mam tak z Wilkiem stepowym. Wiem o czym jest film, czytałem książkę, która zrobiła na mnie duże wrażenie, ale sama ekranizacja jest po prostu kiepsko wykonana. Wg mnie jest kiczem i gdybyśmy zaczęli o tym dyskutować to mogłbym dokładnie opisać czemu tak uważam. Bo skoro juz dyskutujemy na forum o tym co wg mnie, lub Ciebie jest fajne/wartościowe to stwierdzanie mi się podoba/ niewidoma ”bo tak” nie ma za bardzo sensu.
Co do 12 gniewnych to sądzę że jednak nie zrozumiałaś tego filmu. Świadczy o tym nawet tytuł wątku i Twój pierwszy komentarz. Może po prostu podeszłaś trochę zbyt lightowo do niego licząc że ma dostarczyć czy rozrywki. A to jest film który trzeba uważnie oglądać.
Ja też czasem trafiam na filmy których nie rozumem, ale jak nie są jakimiś kompletnymi debilizmami to staram się ich nie oceniać, albo dowiedzieć się czemu inni oceniają je dobrze (bo moze coś mi umknęło przy oglądaniu).
Zreszta było parę filmów, które odebrałem jako fajne/niefajne w zaleznosci od okoliczności w ktorych je oglądałem
A 12 gniewnych będę bronił nie dlatego że jestem facetem i lubię stare, czarno-białe filmy dziejące sie w jednym pomieszczeniu, tylko dlatego że oprócz profesjonalnej realizacji ten film opowiada o nas, ludziach. O uprzedzeniach, skrótach myślowych, konformizmie, egoizmie, emocjach, motywach naszego postępowania, ktorych nie rozumiemy.
O tym, że źle sprecyzowałam temat dyskusji pisałam pozniej 2 razy... proszę doczytaj dyskusję do końca, a nie tylko mój pierwszy komantarz. Ogólnie, miałam na myśli tylko to, że nie rozumiem czemu ten film ma AŻ tak wysoką ocenę, bo ogólnie nie jest zły czy beznadziejny, ale mnie nie powalił. Zresztą.. chyba nie ma sensu w kółko pisać to samo.
:) o... Korestpondent Brian 10/10 i Wyspa Tajemnic 10/10, od dłuższego czasu planuję obejrzeć Shutter Island... może w końcu się uda.
Szczerze polecam ,,Wyspę..." - jeden z niewielu filmów który ostatnio mnie zaskoczył zakończeniem...... a jednak jednocześnie to zakończenie jest na tyle niedopowiedziane że intryguje - nie wspominając już o bardzo dobrym budowaniu napięcia w trakcie historii i stopniowym wyjawianiu części układanki:)
A ja zwlekam z filmem, bo niestety, ktoś z moich znajomych niechcący zdradził mi koniec... ale to boli :)
Słabo - Naprawdę dziewczyno słabo - Widać jesteś typem dla którego tylko tandetne efekty specjalne się liczą.
ale to nie ja mam w najcześniej oglądanych gatunkach "Akcja-Sci-Fi" i nie moim ulubionym filmem jest "Avengers 3D"
Spoko, gusta są różne, tak jak w muzyce. Tylko nie wiem jak na to wpadłeś, że liczą się dla mnie tylko tandetne efekty specjalne... Sci-Fi omijam szerokim łukiem od zawsze. Za filmami akcji też nie przepadam, bo właśnie strzelaniny i pościgi mnie nie kręcą.
Bo nie rozumiem czemu nie rozumiesz fenomenu - Połączenie dedukcji Sherlocka,akcja osadzona w takim miejscu że żaden inny film takowego nie zrobił,gwiazdorska obsada (H.Fonda był w latach 50 bardziej popularny niż dzisiaj Brad Pitt) i niesamowita fabuła,która rozkręca się co minutę.
Wiesz, dzięki tej dyskusji i rzeczowych komentarzach, coraz bardziej przekonuję się do tego filmu :)
Wiecie... a nie wkurzyło Was to niedopowiedzenie? Tzn. to, że nie wyszło na jaw, czy chłopak jest winny czy nie? Film daje możliwość wczucia się w rolę przysięgłego i na końcu sami wyrabiamy sobie jakiś osąd o tym chłopaku (winny - niewinny). Marzyłam o tym, żebym mogła zweryfikować swój osąd, żeby sprawdzić czy dobrze myślałam... Wiem, że taki był zamysł filmu (że widz się nie dowie), ale osobiście mnie to wkurzyło :) Pozostał głód wiedzy, taki negatywny.... wkurza mnie, jak czegoś nie wiem... :/
To że został uniewinniony było pewne w 100% - Sędzia musi się słuchać przysięgłych a że cała 12 się zgodziła że jest not gulity to rzeczywiście musiał nim być.
Masz rację. Źle się wyraziłam... chodziło mi o to, że nie wiemy czy chłopak rzeczywiście zamordował czy też nie... Werdykt znamy, ale nie wiemy czy jest słuszny. 12 osób mogło się pomylić...
Wszystko co omawiali - Wszystko jest za tym że chłopak jest niewinny. A nawet jeśli zabił ojca to dla mnie żadna zbrodnia zabić prześladowcę.
A ja cię zajdę z innej strony.
Wiesz czemu ten film jest genialny i ponadczasowy? Bo spośród filmów takich jak "Przeminęło z Wiatrem", "Na Wschód od Edenu", "Buntownik bez powodu", "Tramwaj zwany pożądaniem", "Olbrzym" i jeszcze kilku innych tytułów z lat 50'tych i wcześniej, najlepiej wytrzymał próbę czasu, i ogląda się go genialnie. Tamte filmy są bardzo dobre - szczególnie "Tramwaj zwany pożądaniem", "Przemineło z wiatrem" i "na wschód od Edenu", aczkolwiek ich tematyka się trochę zestarzała, a w "12 gniewnych ludzi" tematyka jest aktualna.
Naprawdę zachodzę w głowę jakim cudem ten film cię mógł znudzić bo dość szybko wszystko się toczyła, a poza tym było to otoczone genialną grą aktorską, bardzo dobrymi dialogami, i przede wszystkim klimatem - to jak pokazane jest gorąco w tym pokoju, zmęczone twarze, potem deszcz, przy tym jakieś anegdotki z życia jak tego trenera... Na mnie to zrobiło wrażenie, ale każdy ma inny gust.
Na Boga! Klasyka kina, najbardziej genialny (obok Obywatela Kane'a) debiut reżyserski. W epoce monumentalnych produkcji w rodzaju Ben Hur'a przypomina raczej teatr telewizji.
Fenomenalne ukazanie 12 diametralnie różnych charakterologicznie osób, decydujących o ludzkim losie i to w tym filmie jest najważniejsze, a nie zagadka z cyklu "kot zabił" :)))