Witam,
całe to bicie piany wokół tego filmu jest dla mnie co najmniej śmieszne. Obejrzałem film, bo właśnie skończyłem książkę. Dziwne, że Alistair przystał na takie coś.
Gra aktorka? O co chodzi z tym Peckiem? Te ich miny, nienaturalne grymasy, dziwne pozy... pomijam już głupawe teksty, bo to nie wina aktorów raczej...
Powalił mnie tekst (1:29:10):
- Remember, I speak German... Perfect! [i ten znaczący gest karabinem]
Ja nie wiem, czy wtedy inaczej na świecie funkcjonowała mowa ciała, ale to dla mnie na kabaret zakrawa ;)
Poza tym tak jak napisał autor innego tematu w dziale, niektóre kwestie totalnie porażają:
- oficer niemiecki rzuca na ziemie z 4 metrów materiały wybuchowe (szczegół)
- żołnierze przeszukują stalowe tory wykrywaczem metali ;)))
- strzelaniny "na cykora", czyli jak na starych westernach - wychodzimy na przeciw siebie i kto pierwszy pociągnie za spust wygrywa
- scena wspinaczki to już w ogóle komedia; ja rozumiem, że to nie są zawodowi alpiniści, ale litości, kto się na czworakach po pionowej skale wspina, na dodatek podpierając się łokciami? ;)
Jak widać, nie czepiam się oczywiście kwestii technicznych filmu (piszę to, bo niektórzy lubią się dowalić do efektów specjalnych sprzed 50 lat...). Moim zdaniem wybuchy, strzelaniny, etc. były efektowne i nawet teraz mogą robić wrażenie, ale dla kogoś, kto ma trochę oleju w głowie i potrafi logicznie myśleć, to bez czepiania się szczegółów film może wydawać się momentami śmieszny.
Muzyki też nie ma co komentować. Cieszyłem się, jak przestawali rzępolić...
OK. To tyle szczegółów w zasadzie. Do rzeczy.
Kto do jasnej ciasnej zmiksował tak postacie w tym filmie? Nagle pojawiają się jakieś 2 kobiety partyzantki. Jedna potem strzela do drugiej. Jakiś Roy, który zostaje w szpitalu. Te pseudo filozoficzne wywody... Nie wiadomo skąd konflikt między Mallorym a Andreą (że niby Andrea ma go kropnąć po wojnie) - skąd ten pomysł? No i mój favourite - totalny burdel w drużynie, jakby to był oddział przedszkolaków wyruszający z misją do kuchni po kakao. Skąd oni to wzięli?
Moim zdaniem zostały położone na łopatki kluczowe motywy psychologiczne. Lepiej by było, gdyby twórcy w czasie tych 2,5h filmu skupili się na oddanie tego co było w książce, a nie wprowadzaniu swoich śmiesznych wizji...
To na razie tyle, zapraszam do dyskusji. Od razu uprzedzam krytykantów - zanim ktoś zacznie pisać teksty w stylu: "a co ty tam wiesz", etc., zadaję pytanie: "A książkę czytałeś/łaś?".