Taki niemiecki ("szkopski") lek! Jak się zrobi komuś zastrzyk ze szkopolaminy, to wszystko wyśpiewa [to oczywiście nie ja sam wymyśliłem; w jezdnym z epizodów "Daleko od noszy" było coś podobnego].
Pytanie za 100 punktów: skoro, jak się dowiadujemy z "Dział Navarony", po wstrzyknięciu "skopolaminy" każdy wszystko gotów był wygadać, to po co dzielni chłopcy z Gestapo tak się fizycznie męczyli z jakimś tam biciem czy torturowaniem więźniów? Po co tyle wysiłku? Przecież jedna pielęgniareczka za pomocą strzykawki mogła wydobyć o wiele więcej...