Poza zsyłaniem na świat kryzysów finansowych, ratują go przed kosmitami. Taka rehabilitacja pewnie.
Uważam, że to nie tak.
Każdy widzi to co chce zobaczyć.
Gdyby porzucić na moment własne narodowe kompleksy, lub przestać myśleć w kategoriach "my -oni"
wysilając się na jako taki obiektywizm, można by dostrzec nawet wręcz przeciwne przesłanie.
Ilustrujące na przykładzie Ameryki, totalną głupotę ludzkości, w co trzeciej scenie, niemal na każdym kroku kompromitujące ludzką rasę. Czyli jeśli by coś tu zarzucić amerykanom to tylko przejaskrawienie wad (ktoś by rzekł własnych imperialistycznych, ale to jak i niefortunny system finansowy jest udziałem wszystkich, nie ma tu gorszych i lepszych nacji, to jak człowiek się zachowuje zależy głownie od warunków -w biednych krajach też zachodzą takie czy inne zjawiska negatywne jak np. separacja władzy od ludu, tytanizm, egoizm, schematyzm, biurokracja).
Podsumowując, w filmie świata nie uratowali amerykanie, nie są przedstawieni jako bohaterowie /najwyżej jedna osoba/ a wręcz przeciwnie -zostali użyci jako kozioł ofiarny, na którego wylano wiele pomyj, między wierszami i w prost, choćby w pierwszej scenie kontaktu z obcym. Poza tym są ukazani jako niechlubna wizytówka ludzkości. Jawiącej się wrzodem na Ziemi dla obcych, którą to pragną uratować (przypomnę zatroskani o tę żywot samej planety, dokładnie przywódcy prawdziwego świata, który jest szerszy niż nasz układ słoneczny).
Chyba tego filmu nie oglądałeś wcale lub choćby z odrobiną uwagi, zrozumienia przesłania?