Zazwyczaj oglądam tylko te filmy, które czuję, że będą mi się podobać. I
muszę ze smutkiem powiedzieć, że pierwszy raz od dość długiego czasu
żałowałem, że coś obejrzałem. Ten film nie powinien nigdy ujrzeć światła
dziennego, bo jest tak ciekawy, jak szyszki spadające z drzewa... Rola
Reevesa była tak żywa i tak ciekawa... A scenariusz tak odkrywczy i tak
sprawnie napisany, że Scott Derrickson nie miał szansy zrobić nic lepszego
z tego filmu. A po Hellraiserze i Egzorcyzmach...(za którymi nie przepadam)
widać, że stać go na więcej. Nic nie ratuje tego filmu i nikomu, nawet
wrogom go nie polecam. No chyba, że masz za dużo czasu - obejrzyj... ;)
Spodziewałem się zupełnie czegoś innego po tym tytule. Fabuła była strasznie jałowa i chyba napisana w tydzień. Nie wiem wogóle co to miało być? Pojedynczy kosmity przeistoczony w człowieka przyleciał ze swoim robotem zbydowanym ze stalowych muszek i te bańki do których wojskowi bez sensu walili, jakby nie widzieli, że to nie daje żadnego skutku...
A myślałem, że film będzie nawiązywał do apokalipsy w 2012 roku, kiedy Ziemia ma zmienić kierunek obrotu wokół własnej osi, a tu niespełnione marzenia paru chłopców, którzy dostali mnóstwo kasy na widowiskowe zabawki...