Zawiodłem się na całej linii. Oryginał był świetny, nowa wersja chociaż o wiele bardziej widowiskowa i lepiej zrobiona pod względem warsztatowym nie trzyma się kupy pod względem logiki.
Stara wersja miała jakieś przesłanie, pokazywała strach przed zagładą atomową, który zawładnął wyobraźnią ludzi w czasach zimnej wojny. Dzisiaj jakoś światowa społeczność przyzwyczaiła się do istnienia tych tysięcy głowić atomowych, więc z tego wątku zrezygnowano. Zamiast tego zaserwowano nam zieloną papkę podlaną antynaukowym sosem, która za każdym razem wywołuje u mnie mdłości. Dlaczego ludzie są tak źli, że nie zasługują na przetrwanie? Nie dlatego, że zabijają się i tworzą coraz straszliwsze bronie (tak, jak to było w oryginale) tylko dlatego, że mają czelność rozwijać technologie, nie licząc się z pszczółkami, żabkami i motylkami. ;)
Zielonej propagandzie filmach mówimy stanowcze NIE! :P
Poza tym ten Klaatu zachowuje się jak niemyślący idiota. Stary działał o wiele bardziej rozsądnie, próbował szturchnąć ludzkość i pogrozić jej palcem, przybył z ostrzeżeniem, nie wyrokiem. Ten niby ma jakieś ultimatum do przedstawienia, ale rezygnuje z tego gdy pani sekretarz stanu mu odmawia, choć dobrze wie, że ona nie jest reprezentantką ludzkości. ;)