Zdecydowanie rozczarowanie, sklejka kiepskich dialogów i nieudolnego prowadzenia akcji. Brak tu dramatyzmu w wypowiedziach bohaterów a przede wszystkim rozmachu charakterystycznego dla tego typu produkcji. Założenie ciekawe, szczególnie w dzisiejszych czasach, bardzo aktualne, ale problemem jest wykonanie. Do momentu ucieczki Klaatu z bazy akcja prowadzona jest bezbłędnie, brawa za wygląd kuli i całą sekwencję lądowania... Ale później film wieje straszną nudą, drażnią źle wstawione w fabułę sekwencje ataku na robota, który zresztą wygląda niczym pierwsze próby z grafiką 3D a nie efekt na miarę XXI wieku. Finał zamiast wbić nas w fotel kończy film zanim dobrze zrozumiemy decyzje bohaterów. Po prostu szkoda czasu.
Ja bym to po prostu nazwała "przerostem formy nad treścią", bo niestety jak to teraz bywa więcej w amerykańskich filmach jest efektów niż sensu. A temat był raczej oklepany... Ale dwie rzeczy w filmie mi się podobały: pierwsza to moment kiedy ziemia faktycznie się zatrzymała. Nagle stają samochody, światła w mieście gasną, stają zegarki, totalna pustka i cisza. A drugą rzeczą jest brak konkretnego zakończenia. Klaatu mówił, że ludzie będą musieli zmienić swoje życie ale nie powiedział na jakie. I tego możemy się tylko domyślać (a więc trzeba ruszyć wyobraźnią:))