Denerwują mnie te proekologiczne filmy, gdzie próbuje się wyjaśnić głupiemu Amerykaninowi, że powinien mniej zatruwać środowisko. On dalej będzie jeździł wielkim samochodem, wymieniał komórkę co parę miesięcy i żarł ze trzech. Rozczuliła mnie scena gdy robaczki opadły i na wszelki wypadek pokazano w powiększeniu, że one faktycznie już się zepsuły bo widz mógł się nie domyśleć. Nie lubię filmów w których wszystko kładzie się widzowi do głowy łopatologicznie, żeby się aby nie udławił popcornem od tego myślenia. A może reżyser sam próbuje zrozumieć to co chciał przekazać?
Dało się oglądać głównie ze względu na efekty, ale reszta... poziom nieco wyższy niż to co prezentują sobą Transformersy (pomijając oczywiście rewelacyjne efekty które tam występują). Czyli polecam do obejrzenia ale nie ma co sobie zbyt wiele po nim obiecywać. Zresztą ocena filmy jak by nie było jednak wiele mówiąca.
trzeba przyznać, że film jest ciężki. Poszłam na niego do kina ze względu na Keanu i wyszłam z mieszanymi uczuciami, sama nie wiedziałam, co myśleć, teraz zdecydowałam się obejrzeć go jeszcze raz i fakt nie jest to kino rozrywkowe, fabuła nie jest ciekawa, ale przemawia do nas, przecież nadal nie robimy nic by chronić naszą planetę, tylko ją jeszcze bardziej niszczymy mimo tych wszystkich nawoływań do jej ratowania. Może nie lubisz tego typu filmów, ale ja mówię, że ma przesłanie.
Mam takie samo zdanie jak kolega-założeyciel tematu.
Nie zgodzę się, że film jest ciężki. Wszystko podane na tacy, nie zmusza do przemyśleń. Jedynie co w tym filmie jest ciężkie to sam temat filmu - Zycie pozaziemskie, a nasze życie, itp.
Celem tego filmu jest propagowac proekologiczne zachowania. Jak widac po części mu się udało, bo Cie przekonał. Wg. mnie do tematu można było podejśc znacznie lepiej, ale wtedy zmuszałby do myślenia. A to nie było celem reżysera.