Jak zwykle: wielka reklamowa kampania, a sam film już nie taki wielki. Reeves po Matrixie schodzi coraz niżej i niżej. Kiepski "Constantine", niezły "Dom nad jeziorem", i teraz to. Odgrzewane kotlety są niesmaczne. Toć już wszyscy wiemy, że być może gdzieś tam istnieje obca forma życia, toć już wszyscy wiemy, że może wylądować na naszej Ziemi, toć już wszyscy wiemy, że Ziemianie są be, bo nie szanują swej planety. Toć już wszyscy wiemy, że chyba Al Gore został cichym wspólnikiem reżyserii, bo takiej propagandy ekologicznej nie było od czasów WALL-E. Nie dość, że film kipi ekologizmem, to jeszcze miał chyba za mały budżet, bo marki wszelakich produktów przewijają się przez niego jak robak przez jabłko. Można obejrzeć w zimowy wieczór, kiedy rodzima telewizja nic ciekawego nam nie proponuje. 5/10, ale ani grama więcej.