--- SPOILER ---
60 lat dla kina to jak cała epoka z dziejach ludzkości. Tym bardziej porównanie filmu z czasów obecnych z pierwowzorem z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku powinno dać pełne zwycięstwo obrazowi Derricksona.
Nic bardziej mylnego. Zwycięzcom tego pojedynku ogłaszam film z 1951, nie dlatego, że ma on dla mnie wartość sentymentalną , ale dlatego, że jest po prostu lepszy pod prawie każdym względem.
1. Drewniany i oziębły Reeves położył rolę drewnianego i oziębłego kosmity.
Bates była fatalnie obsadzona, zupełnie nie pasowała do swojej roli.
Mały ołowiany murzynek... błagam!!
2. Muzyka. czy ktoś pamięta muzykę z tego filmu?
3. Scenariusz. Właściwie podobny do pierwowzoru ale niektóre odstępstwa śmieszą są infantylne bądź żenujące.
4. Zamiana miejskiej scenerii na leśne wycieczki, na pewno tańsze ale czy bardziej spektakularne?
5. Migawki z Putinem i Benedyktem.
6. Efekty specjalne. Mamy w końcu miażdżące zwycięstwo "dzieła" XXI w.
7. "Zatrzymanie" ziemi w końcowych minutach filmu. Bardzo fajnie, tylko po co? W filmie z 51, tytuł miał wymiar symboliczny, a tu dosłowny...
Dzięki, że nam powiedzieliście o co chodzi z tym tytułem chłopaki, w życiu byśmy na to nie wpadli.

Można by mnożyć za i przeciw, ale dla mnie wynik jest oczywisty.
Klasyka broni się sama. Nie trzeba dorabiać do niej ideologii, jest lepsza.