uważam, że film jest jednak lepszy niż Armageddon. Myślę, że obsada jest tu znacznie ciekawsza - nie ma takich amerykańskich super-gwaizd w stylu willis, czy bożyszcze nastolatek Ben Affleck. W tym filmie strawiłam nawet Teę Leoni, którą niespecjalnie lubię. Leelee Sobieski też nie lubię i z nią było gorzej. Za to był fajny Morgan Freeman, James Cromwell, Robert Duvall i Vanessa Redgrave, no i oczywiście miło było zobaczyć Elijaha "Froda" Wood! A Nowy Jork z Twin Towers znowu wzbudził sensację, teraz chyba każdy starszy film z tym widoczkiem będzie ją wzbudzał. Sceny, w których waliły się wieżowce N.Y. przypominały trochę to, co oglądaliśmy niedawno w telewizji, tylko że w Wiadomościach i zamiast niepieskiego żywiołu był szaro-czarny dym.
Swoją drogą, zobaczcie jakie to ładne powiązanie do "Sztucznej Inteligencji" Spielberga - tam nowy Jork był cały zalany, a tu widziliśmy do zalanie... (tylko, że Statuła wolności tam stała, a tu się rozwaliła).